MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

sobota, 30 czerwca 2012

Śmieciowa gospodarka w wydaniu Donalda Tuska.

POLSKA NIE JEST OK. – PANIE PREMIERZE !
Polska buduje szmatławą gospodarkę. 

Mam na myśli fundamenty, podstawy, na których to wszystko się opiera.

Główną ideą propagowaną niejako własnym przykładem jest postawa tych, co się dorabiali na „dzikich prywatyzacjach” i upadłościach celowo – prowokowanych, by coś „skubnąć” z masy upadłościowej, nie bacząc na przyszłe skutki społeczne.
Ta idea – to NACHAPAĆ SIĘ; najmniejszym kosztem, nie zważając na skutki ekonomiczne i społeczne, dorobić się za wszelką cenę i najszybciej jak się da. Jednocześnie – zdobyć zieloną kartę dla dzieci do USA, zagwarantować sobie prawo szybkiego wyjazdu z Europy albo przynajmniej poza Polskę poprzez małżeństwo z obcokrajowcem, załatwić sobie obywatelstwo i paszport innego kraju – by mieć się gdzie ewakuować „w razie wyższej konieczności”. Zrobić szybki i łatwy mająteczek póki ludzie są cierpliwi, zastraszeni, zdezorganizowani, nie rozumieją co się tak naprawdę dzieje wokół nich a wierzą jeszcze w dobre intencje budowania wolnej i solidarnej Polski… oraz dają się postraszyć „wrogiem publicznym nr 1″…

Faktycznie bieg wydarzeń, zmiany polityczne – sprzyjają temu. Dotychczasowe wielkie afery, zarówno te badane przez komisję sejmową jak i wiele innych, mniejszych, uznanych za drobniejsze, mało medialne – pokazały bardzo negatywny przykład, stanowiły sygnał zachęcający do naśladowania. To był wzór, jak się dorobić i jak bimbać sobie z prawa, praworządności, uczciwości czy moralności. Bo każde, nawet najmniejsze odstępstwo od obowiązującego prawa które nie spotyka się z właściwą reakcją – ma działanie demoralizujące na słabych, pozbawionych silnego pionu moralnego ludzi. Taki niezwykle negatywny sygnał popłynął także i ze strony kościoła instytucjonalnego w jego walce o majątek dawniej skonfiskowany, walce biskupów i hierarchów o majątki osobiste, trwającym do dziś szaleństwem budowy kościołów i pomników za pieniądze zabierane popadającym w nędzę rodzinom, bałwochwalczego wystroju świątyń za pieniądze żebraków.

Patrząc na gospodarkę oczyma człowieka przeciętnego uzależnionego od zatrudnienia, od pracy najemnej na rzecz jakiegoś pracodawcy, nie sposób odnieść innego wrażenia niż wrażenie zorganizowanego działania prowadzącego do obecnego stanu. Zastanawiam się jednak, czy podobnego skutku nie można by też osiągnąć całkowicie odrzucając organizację a „puszczając wszystko na żywioł” i pozwalając tym samym dojść do głosu najbardziej prymitywnym, egoistycznym i antyspołecznym, antyhumanitarnym cechom ludzkiego charakteru – po stronie aktywnych uczestników życia gospodarczego. Te dwa nurty myślenia nie wykluczają się zresztą nawzajem; pewna anarchizacja gospodarki może wynikać z przemyślanego planu i pozostawać zgodnie z tym planem pod ogólną dyskretną kontrolą, przynosząc także swój niszczycielski skutek.

Niewątpliwie pomocne w takich zamiarach byłoby zniszczenie dużych i zorganizowanych załóg wielkich zakładów pracy, – co się stało i nadal dzieje. Jednocześnie zdyskredytowanie i rozmontowanie organizacji związkowych z przesunięciem większego nacisku na powstające licznie konfederacje pracodawców, z najbardziej chyba aktywną medialnie Konfederacją Pracodawców Prywatnych „LEWIATAN” – na czele z tow. Henryką Bochniarz – dawną minister gospodarki w rządzie Bieleckiego, z rodowodem PZPR-owskim i wszechobecnym medialnie Jeremim Mordasewiczem. Doszło więc do tego, że to konfederacje pracodawców graja kluczową rolę w zmianach prawa pracy, prowadzących oczywiście najczęściej do usuwania czy ograniczania praw pracowniczych a rozbudowy uprawnień pracodawców, przy całkiem zmarginalizowanych związkach zawodowych dopuszczanych do tzw. komisji trójstronnej.

Dalej – otwarcie swoistego parasola politycznego nad przedsiębiorcami poprzez odpowiednie ukształtowanie postawy i aktywności Państwowej Inspekcji Pracy oraz bezpośredni oraz lobbystyczny wpływ na zmiany prawa pracy oraz kształtowanie „właściwych” postaw „niezawisłych” sądów pracy (Wydziałów Pracy w Sądach Rejonowych), stających murem za pracodawcami. Ten proces przekształcania prawa i ustalania dostosowanej do niego praktyki trwa przecież nieustannie. Oparcie gospodarki na drobnych przedsiębiorstwach, małych prywatnych firmach oraz imporcie, tak – by kosztem ogromnego bezrobocia – zapobiegać tworzeniu się zorganizowanych dużych grup pracowniczych. Zgoda (ciche przyzwolenie) na powszechne omijanie prawa pracy, manipulacje rodzajami umów, wprowadzenie pracy tymczasowej i umów tzw. śmieciowych. Lekceważenie czy pogarda dla prawa jest tak duża, szczególnie wśród drobnych prywatnych przedsiębiorców, że są oni często przeświadczeni, że prawo pracy i jego przepisy wykonawcze – ich po prostu nie dotyczą. Prowadzi to do coraz bardziej widocznego rozdarcia państwa na to „oficjalne” oraz to „praktyczne” czyli rzeczywiste. Celowe i świadome utrzymywanie wysokiego bezrobocia jest narzędziem zastraszania i podporządkowanie sobie pracowników, swoistego szantażu który powoduje, że ludzie boją się dopominać o swoje prawa gwarantowane im przez kodeks pracy, pod groźbą utraty zatrudnienia. Szacuje się, że około 60% zatrudnionych musi pracować dużo dłużej niżby wynikało to z ich ustalonego czasu pracy – nie otrzymując za to żadnego wynagrodzenia.

Jednocześnie przez cały czas istnieje ogromny nacisk, parcie na „wyprowadzanie” pieniędzy publicznych do prywatnych firm, czyli po prostu do prywatnych kieszeni. Ma to charakter celowego utrzymywania dużego bezrobocia, z jednoczesnym ciągłym domaganiem się przez przedsiębiorców dotowania miejsc pracy, manią narzekania na wysokie koszty pracy, coraz to nowe pomysły jak płacić przedsiębiorcom za łaskawe zatrudnianie obywateli. Bo i czymże w rzeczywistości są tzw. staże dla bezrobotnych po których z zasady nie następuje trwałe zatrudnienie – jak nie tworzeniem darmowych (na koszt państwa) pracowników wykonujących w firmie część pracy, za którą normalnie trzeba by było zapłacić, dopłaty połowy kosztów zatrudniania na tzw. prace interwencyjne itp. Nawet na zwalczaniu bezrobocia można jak się okazało zarobić – stwarzając programy pomocy i szkoleń, dofinansowywane także z funduszy unijnych, mające zmniejszyć bezrobocie a w rzeczywistości – dające tylko zarobić wielu firmom i osobom prywatnym pracującym na swój rachunek a pozostające bez żadnego wpływu na stopę bezrobocia – tak by nie psuć tego biznesu na przyszłość. Rozlegające się obecnie ze strony konfederacji pracodawców apele do Ministra Finansów o zwolnienie przynajmniej części zasobów Funduszu Pracy, by poprzez dotowanie przedsiębiorców zachęcać ich do zatrudniania ludzi na wspomnianych umowach śmieciowych – także są niczym innym jak próbą „dobrania” się do niemałych pieniędzy Funduszu (5 – 7 miliardów zł) – przeznaczonych na zwalczanie bezrobocia.

Władza buduje więc dziadowską gospodarkę opartą na bezprawiu, cynicznym wyzysku z pełnym błogosławieństwem Tuska, na dotacjach i dofinansowaniach na rzecz przedsiębiorców – robiących wielką łaskę z zatrudnieniem kogokolwiek i posuwających się nawet do szantażowania tym, a jeśli już zatrudniających – to bardzo często z wykraczaniem poza prawo pracy – poprzez manipulowanie umowami, łamanie podstawowych zasad prawa pracy i to manipulowanie bezkarne, bo objęte wspomnianym parasolem ochronnym, wymuszaniem pracy ZA DARMO (pod postacią godzin nadliczbowych za które nie płacą). Żyjemy w dziwnym, nierządnym kraju czy też Kraju Nierządu Platformy Obywatelskiej, pod (nie)rządami gabinetu Donalda Tuska, gdzie zatrudnianie nielegalne ma swoją oficjalną nazwę „na czarno” i funkcjonuje niemalże oficjalnie, jako powszechna, prawie że oficjalna praktyka. Co najgorsze – Rząd czy Premier nie wydaje się tu nawet rzecznikiem interesu państwa, dbającym o dochody Skarbu Państwa – a raczej właśnie dobroczyńcą prywatnych przedsiębiorców – jako kandydatów na „kapitalistów”.
Do takiego wniosku skłania mnie świadomość, jak bardzo „dziurawy” jest budżet, jaka jest skala marnotrawstwa pieniędzy publicznych, jak bardzo dziurawy jest ZUS i jak łatwo by można te „dziury” załatać.

Niewątpliwie to wszystko jest bardzo trudne i wymaga dokładnego przeanalizowania; mam nadzieję, że ktoś to robi, szczególnie ze strony opozycji politycznej, której naturalną rola jest „patrzeć na ręce” rządowi. Jednocześnie dawanie argumentów PiS-owi mam najbardziej do wyrzucenia Rządowi.
Podstawowym dla mnie problemem czy też pytaniem jest jednak to, czy to wszystko, co obserwujemy obecnie w Polsce dzieje się pod wpływem jakiegoś planu, scenariusza, a jeśli tak – to kto i w jakim kraju mógł go napisać by go tu wdrożyć, czy też są to po prostu widoczne objawy niekompetencji, arogancji, braku umiejętności i wiedzy – zastąpionego czy przykrytego ślepą wiarą w „samoregulację przez niewidzialną rękę rynku”, wynik ignorancji, nieodpowiedzialności czy niesamodzielności władzy.
W gruncie rzeczy – to jest zasadnicze pytanie.

Zasadnicze dla przyszłości milionów osób obecnie pozbawionych jakiegokolwiek zatrudnienia (źródła podstawowego dochodu), ich zubożałych rodzin, ludzi zatrudnianych za okrojone do nieprzyzwoitości wynagrodzenie. Ale także jest na szczęście ważne – poprzez reakcję – także i dla większej części osób zatrudnionych i jakoś się samodzielnie utrzymujących, nie na takim jednak poziomie by dołączyć do „elity wybrańców”. Na szczęście – gdyż ich los jest związany bardziej ze współobywatelami w wieku produkcyjnym oraz z ich rodzinami a nie z „elitą” i dlatego jest szansa, że wspólnie upomną się oni i zadbają wreszcie o ten ich wspólny los. Ogromna większość społeczeństwa uważa, że „sprawy w Polsce idą w złym kierunku”. Możliwe więc, że zwycięży rozsądek.

Oby się to stało możliwie jak najszybciej