MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Sekwencja zdjęć ze Smoleńska; interpretacje.

Jak wygląda kabina pilotów samolotu Tu 154. Jak wyglądają podstawowe przyrządy sterownicze. Jak się ich używa, jak się je trzyma przy „ręcznym” prowadzeniu samolotu w locie (czyli – bez autopilota). Z pewnością bardzo niewielu ludzi prócz zawodowych lotników to wie, widziało to osobiście.
Znalazłem w Internecie filmik przedstawiający właśnie „ręczne” lądowanie samolotem Tu 154 – widziane przez obserwatora znajdującego się w kabinie pilotów, tuż za ich plecami. Proponuję więc przypatrzeć się temu, przy czym szczególną uwagę proszę zwrócić na sposób trzymania przez pilotów tzw. wolantu czyli elementu sterowniczego – jakby odpowiednika kierownicy w samochodzie. Filmik jest pod adresem http://www.youtube.com/watch?v=Qe50R7Iufls a przynajmniej jeszcze niedawno tam był. (*)



Widzimy tu dłonie pilota w pozycji wertykalnej, zaciśnięte na pionowych uchwytach wolantu, poruszającego się do przodu i w tył oraz obracającego się w lewo i prawo – zależnie od zamiaru pilota; urządzenie to steruje kierunkiem lotu i jego zmianami oraz wysokością lotu – łącznie z urządzeniami sterowania silnikami. Jest to po prostu bardzo charakterystyczny układ dłoni.
Kilka godzin po katastrofie rządowego (**) samolotu RP w Smoleńsku, już po zapadnięciu zmroku pewien fotograf zrobił sekwencję zdjęć ukazujących Prezydenta Rosji Władymira Putina przybyłego na miejsce katastrofy, oraz rozmawiającego z nim Prezesa RM Donalda Tuska. Oryginały zdjęć zostały przekazane do KPRM i tam jakoś dziwnie się „zawieruszyły”. Sekwencja oznacza serię zdjęć aparatem fotograficznym nastawionym na automatyczne robienie wielu zdjęć jedno po drugim z dość dużą prędkością (niewielkim odstępem czasowym); w tym wypadku aparat działa podobnie jak klasyczna kamera filmowa, niewiele tylko wolniej.
Zdjęcia te jakoś jednak „wyciekły” z archiwów CIR (Centrum Informacyjne Rządu) i zostały uznane za niezwykle ważne a dla niektórych wręcz przerażające z powodu możliwości ich interpretacji.
Jedno z nich jesienią ubiegłego roku znalazło się na okładce popularnego tygodnika, oczywiście wraz z „odpowiednim” do profilu pisma komentarzem.

Donald Tusk odmówił jednak wyjaśnienia czy choćby jakiegoś komentarza na jego temat, uznając tygodnik za „nieprzyzwoity” a zdjęcie na manipulację i fotomontaż. To ewidentny pretekst by unikać wypowiedzi na ten temat.
Pewnie właśnie dlatego dość szybko inny popularny magazyn opublikował całą przedmiotową sekwencję zdjęć, aby udowodnić że o żadnym fotomontażu nie może być mowy a zdjęcie nie jest manipulowane.
Taka sekwencja zdjęć, odtworzona dość szybko jedno po drugim stanowi coś w rodzaju namiastki filmiku.

Można to – być może – jeszcze znaleźć pod adresem https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=2Z4jratifdM


Donald Tusk rozmawia tu z Putinem zaraz po wyjściu z namiotu, jaki tam doraźnie przygotowano dla odbycia „narady roboczej” na której ustalono między innymi, że podstawą do dalszego wyjaśniania katastrofy będzie tzw. Konwencja Chicagowska dotycząca cywilnego lotnictwa pasażerskiego.  Po wyjściu z namiotu – w trakcie rozmowy, w odpowiedzi udzielanej Putinowi i tłumaczonej na rosyjski przez tłumaczkę (którą była żona jednego z post-PRL-owskich generałów), Tusk unosi w pewnym momencie prawą rozprostowaną dłoń a następnie wykonuje dziwny gest obiema zaciśniętymi dłońmi trzymanymi równolegle przed sobą, jednocześnie uśmiecha się szyderczo czy ironicznie, podobnie jak tłumaczka i sam Putin – dla którego to „przedstawienie” najprawdopodobniej nie wymagało nawet tłumaczenia…
Gesty te są różnie w Polsce interpretowane przez komentatorów, co zależy od intencji – jak to doskonale i obiektywnie wyjaśnił na filmiku p. Antoni Macierewicz. Niektórzy dopatrują się w tym ruchu Tuska „gestu zwycięstwa”, jakby odpowiednika ” hura, udało się nam!”, inni widzą w tym jakieś gimnazjalne "żółwiki" - pewnie zależy to także od poziomu inteligencji osoby interpretującej. Rzecznik PIS widzi w tym „zdradzieckie spoufalanie się” Tuska z Putinem, dowód na doskonałe humory ich obu – w tym czasie i miejscu, na „podejrzaną” nić porozumienia…
Generalnie – zdjęciom można nadać poprzez propagandową interpretację różne znaczenia i rzecznik PIS oraz wielu „prawicowych” dziennikarzy a za nimi i niektóre osoby z rodzin ofiar - robi to w sposób całą sprawę kompromitujący; cyniczny, histeryczny, infantylny, dogmatyczny – współpracując w tym wbrew swojej woli z politykami i urzędnikami rządowymi starającymi się zdjęcia i interpretacje zdezawuować.

Mam inne zdanie na ten temat i dlatego na wstępie przywołałem film z kabiny pilotów Tu-154. Moim zdaniem to jest ten sam gest; Donald Tusk pokazuje tu Putinowi gest „trzymania wolantu” przez pilota samolotu Tu-154. Co do poprzedzającego to – gestu uniesienia prawej dłoni z wyprostowanymi palcami prawie na wysokość głowy, myślę, że chodzi tu o symboliczny gest salutowania, czyli oddawania honorów wojskowych; to gest który żołnierz, także i pilot wojskowy – postępując zgodnie z regulaminem musi wykonać po odebraniu rozkazu; mówi wówczas w odpowiedzi na wydane mu polecenie: „rozkaz” – jednocześnie salutując – po czym przystępuje do jego wykonania(***).
Chodzi tu o gest będący niemalże synonimem żołnierskiej dyscypliny. Oczywiście – jest on przez Tuska zaledwie markowany; jeszcze tego by brakowało by wykonał on taki gest (salutowania) przed Putinem w sposób prawidłowy, pełny. To by dopiero „patriotyczna prawica” miała pole do popisu…

Wyobrażając sobie tę rozmowę na podstawie obrazu, sądzę że Putin mógł wówczas pytać – „… ale dlaczego oni lądowali pomimo mgły!”, „Jak to się mogło stać” itp. a Tusk – odpowiadając na to gestykulacją, bez słów, prawdopodobnie zasugerował, że piloci otrzymali od przełożonego, od kogoś w samolocie taki rozkaz by, zaraz lądować (tu gest salutowania) i rozkaz wykonali (tu gest dłoni kurczowo zaciskających się na wolancie)(****).
A co do szyderczego, złośliwego uśmiechu Tuska – podchwyconego przez Władymira Putina… cóż można powiedzieć; działo się to kilka godzin po tragicznej śmierci pilotów wojskowych, Prezydenta Rzeczypospolitej i kilkudziesięciu innych osób będących na pokładzie samolotu rządowego. Jeśli jest w tym wszystkim coś przerażającego – to chyba jedynie to; ten szyderczy, ironiczny uśmiech to wyraz skrajnego braku utożsamiania się z tragiczną sytuacją, z tym samolotem, jego załogą, pasażerami, państwem, narodem… czyli to wszystko co w postawie Tuska i jego urzędników obserwowaliśmy przed katastrofą; nienawiść w mowie i działaniach, lekceważenie, pogardę, wyrażany przez Ministra Spraw Zagranicznych zamiar „dorżnięcia watahy”…

Wygląda więc na to, że wersja o „naciskach na pilotów” ze strony polityków lub (i) generałów będących na pokładzie samolotu lub nawet samego Prezydenta – by wówczas za wszelką cenę lądować – wyszła od samego Donalda Tuska już wtedy, w dniu katastrofy, kilka czy kilkanaście godzin po niej i dopiero na skutek tego, odpowiednio przez Rosjan rozwinięta znalazła się w rosyjskim raporcie gen. Tatiany Anodiny i dalszych polskich oficjalnych wersjach „rządowych”. Ostatecznie – dlaczego nie, skoro Polacy sami tak uważają, ich Premier sam to od początku sugeruje…
Niestety; nikt kto choć trochę zna wojsko oraz relacje na styku wojsko-politycy – nie powie, że to – by taki rozkaz padł – jest absolutnie niemożliwe. Z drugiej strony - nic przecież ( a zwłaszcza stenogramy rozmów w kabinie) nie wskazuje, by ten samolot w ogóle próbował lądować...

Donald Tusk może to wreszcie szczerze wyjaśni, jak to powinien był zrobić natychmiast po opublikowaniu jednego ze zdjęć na okładce tygodnika, albo… może nadal – niczym obrażona primadonna uznawać za „nieprzyzwoite” kolejne osoby i periodyki wracające do tej sprawy – jako niewyjaśnionej – oczekującej wyjaśnienia. To by jednak wymagało odwagi - powiedzieć; "tak wówczas uważałem i nadal uważam, że piloci dostali wtedy rozkaz lądować i wykonując go spowodowali katastrofę, więc tak to wyjaśniałem wówczas Putinowi, starając się osobiście odżegnać od tego rozkazu, z powodu jego skutków". Dlatego Tusk wolał zachowywać się jak diva lub inna urażona primadonna...

Ostatnie ze zdjęć tej serii odpowiada dokładnie momentowi, w którym ktoś (niewidoczny w kadrze) podszedł zameldować Putinowi, że właśnie odnaleziono ciało Prezydenta RP - Lecha Kaczyńskiego
_______________________________________________
(*) niestety oryginalne filmy z tego czasu bardzo szybko były z portalu YouTube wycofywane lub po prostu „znikane”, albo zastępowane podróbkami lub nawet pastiszami. Tak się dzieje i teraz.
(**) Prezydent Polski nie ma samolotu (aby można go było nazwać „prezydenckim”); Tu 154 M 101 był samolotem rządowym Rządu RP – jedynie udostępnianym Prezydentowi na zasadach porozumień pomiędzy Kancelariami RM i Prezydenta.
(***) Żołnierz może w pewnych okolicznościach rozkazu nie wykonać, co jest dokładnie określone regulaminem wojskowym (Ogólny Regulamin Sił Zbrojnych RP p. 26)
(****) Później okazało się, że Pilot chcąc uratować samolot tak mocno zacisnął dłonie na wolancie, że aż połamał sobie palce zanim zginął (w rozpadającym się samolocie). Oczywiście Tusk nie mógł wówczas tego wiedzieć, ale nadaje to szczególnej wymowy temu zdjęciu.