MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

piątek, 20 lipca 2012

Do pełnego i Salomon już nie doleje…

Taka sobie parafraza. Dokładniej - to miało być: „Do ogłupionego łba, pełnego bzdur – i Salomon już oleju nie doleje”. Ta parafraza słynnego porzekadła – to dziś sztandarowe hasło, wręcz podstawa władzy.

Pomimo pozornej rozmaitości poglądów, zdań, punktów widzenia oraz mnogości miejsc gdzie można je wyrażać z mniejszymi lub większymi ograniczeniami – uważam, że dość jednak trudno jest znaleźć coś ciekawego w szeroko rozumianych „mediach”.

Bardzo rzadko pojawia się coś interesującego, wyrastającego ponad zgiełk, chamstwo, zacietrzewienie ideologiczne, niekompetencję – także tę dziennikarską.
Bardzo też o to dbają ci, co usiłują ze sporym powodzeniem sterować życiem publicznym a wiadomo, że uwaga „publiczności” ma jakąś swoją graniczną „pojemność” – zresztą niezbyt dużą i fachowcy od propagandy i manipulacji dawno już stosują zasadę „przepełnienia”, znaną poniekąd z czasów PRL: jeśli uwagę publiki zapełnimy przez nas wybranymi i spreparowanymi „newsami” jak małpę – kitem(*), to wówczas na to co jest rzeczywiście ważne – nie będzie już tam miejsca. I o to nam agentom właśnie chodzi!

A życie samo podsuwa w łapy manipulatorów opinią publiczną tematy, które w normalnych warunkach byłyby marginalne i lokalne, bo dotyczą zjawisk patologicznych, częstych, banalnych lub mało istotnych, ale w tym kraju dzięki wspomnianemu wykorzystaniu politycznemu – stają się wiadomościami-kitem na czołówki. Hitem dnia a nawet i miesiąca.
Po co? No właśnie po to by na czołówkach i w ewentualnych umysłach ludzi je czytających nie było już miejsca na inne tematy, na tematy rzeczywiście ważne. Stąd te różne „mamy Madzi”, „czyściciele kamienic”, nowa dziewczyna bardzo znanego detektywa czy sprawa „złotej piramidy”, okropna napaść bandytów na biedne żyrafki…

W służbach zajmujących się tym w PRL stosowano jeszcze jedną zasadę: materiału na „przykrycie” niekorzystnej dla władzy wiadomości trzeba szukać u wrogów, u zgniłych imperialistów, najlepiej amerykańskich, bo to jakby dwie pieczenie przy jednym ogniu upieczone: i przykrycie niekorzystnych dla władzy krajowych wieści i argumentacja ideologiczna przeciw wrogom „naszego obozu”…
Tak się też stało ze sprawą Amber Gold: natychmiast gazeta.pl – chroniąc oczywiście przecież nie „jakiegoś tam Plichtę”, ale Donalda Tuska i jego syna – pisze: w USA zlikwidowano wielką piramidę finansową:

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12326934,USA__zlikwidowano_wielka_piramide_finansowa.html

A jaki z tego wniosek ma zdaniem służb wyciągnąć czytający to człowiek?
Że Amber Gold to przecież nic takiego! Jaka afera? Na całym świecie dzieją się takie rzeczy. W USA – to są prawdziwe przekręty – nie to co tu, dziecinne zabawy dzieci premierów – rozdmuchiwane przez Kaczyńskiego. Nawet Amerykanie nie potrafili zapobiec powstaniu u nich takiego tworu i wkroczyli w „ostatniej chwili”, więc my jako dużo mniejsi i słabsi nie mamy powodu się wstydzić. To po prostu absolutnie normalne; mało tego: przecież to świadczy o naszej normalności. Wcale nie jesteśmy gorsi od takich Egipcjan oraz Amerykanów, bo u nas też są piramidy, po prostu – wolność jest i swoboda jest… O mało sprecyzowanym zamieszaniu w to syna Premiera już w takim układzie się nie wspomina, to oczywiście przypadek i oczywiście tylko brak doświadczenia młodego człowieka, no po prostu nie ma o czym mówić… Zresztą w ogóle; o co chodzi… ? Młody Szczeniak też gdzieś przecież musi zarobić „na swoje konto” (w banku)…
Takie manewry dowodzą tylko, że służby które się tym zajmowały w PRL – nadal się tym zajmują i co więcej – robią to często ci sami ludzie (ale po weryfikacji oczywiście).

W PRL funkcjonowała jeszcze jedna zasada: jeśli już jakiejś informacji niekorzystnej dla władzy nie udało się zataić lub skutecznie wytłumić – to należało postąpić dokładnie odwrotnie: podawać ją wszędzie, powszechnie i uporczywie, ale za każdym razem w innej wersji i nieco innej treści, tak by odbiorca zagubił się w niezliczonych podawanych , odwoływanych i zmienianych szczegółach, w tym co jest faktem, przypuszczeniem, domysłem a opinią. (Coś takiego zastosowano po katastrofie samolotu rządowego TU-154M 101.) To inna wersja realizacji „zasady przepełnienia”.

Nie byłoby Amber Gold, to coś innego by wytypowano na „news dnia” a gdyby nic się przydatnego do tej roli w rzeczywistości nie wydarzyło – to by zostało celowo sprowokowane.
Byle tylko zapełnić łepetynę tego durnego polaczka i żeby nie pytał „panie Premierze – jak tu żyć w tym kraju”. Żeby nie pytał o przyszłoroczny budżet państwa który się właśnie teraz cichcem tworzy pokątnie, opracowuje się cięcia, czyli tzw. „oszczędności” kosztem najbiedniejszych i tych po których spodziewa się najmniejszego oporu czy protestów; jakie będą cięcia i komu zabiorą… z tego co już nawet dziś nie wystarcza. Żeby nie pytał o brakujący program naprawy gospodarki zmierzający do jej przestawienia na produkcję i eksport, zwiększenie zapotrzebowania na pracowników zarejestrowanych w Urzędach Pracy. Żeby nie pytał o budżet Unii, o jej przyszłość i czym to może grozić temu naszemu budżetowi. Żeby nie pytał o rzeczywisty stan państwa, o zasadność wielkich wydatków nie mających bezpośredniego przełożenia na bezrobocie i gospodarkę, szkolnictwo czy lecznictwo. O stale pogarszające się warunki życia, postępujące biednienie najbiedniejszych, beznadziejną sytuację starszych bezrobotnych i praktyczny brak realnego zabezpieczenia społecznego…
Żeby najlepiej – w ogóle o nic nie pytał, ale miał wyrobione zdanie o „Pussy Riot” bo to jest dla nas teraz najistotniejsze, to wielki problem dla biedaków i bezrobotnych . Podrzuci się parę idiotycznych tematów, dziennikarze to dokładnie opiszą, komentatorzy – wyjaśnią wszelkie aspekty których, tam nie ma, blogerzy jeszcze dokładniej przerobią to na brązową papkę i sprawa się rozpłynie… ale dzięki temu niewygodnych pytań do władzy nie będzie, więc nie będzie i kłopotu jak się wyłgać od powiedzenia prawdy.
I o to chodziło.
(*) – wg. znanego powiedzenia o łakomczuchach: „napchał się jak małpa kitu”.