Daj mi jeszcze jedną noc.
Daj mi tylko jeden dzień.
… Może się przechyli szala
I przestanę może wreszcie
Śnić na jawie, marzyć we śnie
O twej dłoni ciepłym wnętrzu –
Całowanym bez pamięci,
O twych ust dotyku miękkim –
Co mnie budzi pośród nocy,
I rozglądam się – zdziwiony;
Puste kąty… ? cztery ściany…?
Tylko Księżyc zza zasłony
Mruga do mnie, nie rozumie,
Czemu życie swe marnuję
Beznadziejnie – znów samotny…
Daj mi tylko jeden dzień.
… Może się przechyli szala
I przestanę może wreszcie
Śnić na jawie, marzyć we śnie
O twej dłoni ciepłym wnętrzu –
Całowanym bez pamięci,
O twych ust dotyku miękkim –
Co mnie budzi pośród nocy,
I rozglądam się – zdziwiony;
Puste kąty… ? cztery ściany…?
Tylko Księżyc zza zasłony
Mruga do mnie, nie rozumie,
Czemu życie swe marnuję
Beznadziejnie – znów samotny…
Cóż mu mogę odpowiedzieć;
… Że powinien spytać ciebie?
Tak nie powiem, bo się boję,
Że – gdy spojrzy w oczy twoje,
Gdy przytuli twoje piersi,
W twoje włosy się zaplącze,
Oszaleje… i zostanie
Już na zawsze przed twym oknem!
A ja – nie dość że zazdrosny,
Nie dość że z tęsknoty chory,
W dzień bez oczu twoich blasku,
Bez Księżyca światła nocą –
Znowu będę żył w ciemności…?
… Że powinien spytać ciebie?
Tak nie powiem, bo się boję,
Że – gdy spojrzy w oczy twoje,
Gdy przytuli twoje piersi,
W twoje włosy się zaplącze,
Oszaleje… i zostanie
Już na zawsze przed twym oknem!
A ja – nie dość że zazdrosny,
Nie dość że z tęsknoty chory,
W dzień bez oczu twoich blasku,
Bez Księżyca światła nocą –
Znowu będę żył w ciemności…?
Ja tak nie chcę! – i dlatego
Bardzo proszę: Miła moja!
Daj mi tylko jedną noc.
Daj mi jeszcze jeden dzień.
Może się przepełni miara…
I przestanę może wreszcie
Śnić na jawie, marzyć we śnie...