MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

czwartek, 31 lipca 2014

Dlaczego ludzie odwracają się od Kościoła?


Trzeba wreszcie przyznać, że muszą być jakieś przyczyny, tkwiące w samym kościele – jako instytucji. Pomijając więc wspomnianą kwestię "interesu osobistego" niektórych ludzi w tym, by kościół istniał jako instytucja, jako instytucja kreująca sama siebie na organizatora i kierownika zboru, również gospodarującego nieruchomościami i majątkiem oraz jako rzekomo koniecznego pośrednika pomiędzy Bogiem a "ludem", należałoby uwzględnić, że czasy przymusowego pośrednictwa po prostu kończą się nieodwołalnie.

Dotychczas każda społeczność wierzących odłączająca się od instytucji kościoła rzymskiego była potępiana, nazywana "sektą", wewnątrz kościoła przedstawiana jako sprzeciw wobec Boga lub odrzucenie go. Kapłani rzymskokatoliccy przypisywali sobie wyłączność w "prawdziwej" wierze. Wyznacznikiem tego co jest prawdziwą wiarą jest jednak dla chrześcijan Ewangelia. Odchodzenie kościoła rzymskiego od Ewangelii spycha dziś ten kościół na pozycje sekty; ludzie wierzący po prostu zaczynają to rozumieć.

- Jezus w Ewangelii zwraca się do każdego "odbiorcy" jego słów indywidualnie; uwierzenie w Boga i w niego jako syna bożego przedstawia jako osobiste zadanie czy wyzwanie dla tego, to się zetknął z informacją. Już sama możliwość czy podatność na "uwierzenie" jest dla niego wyróżnieniem człowieka. Wiara i wierność przykazaniom Jezusa nie może więc być "na pokaz", być motywowana "naciskiem grupy", zwyczajem publicznym, publicznie praktykowanym, bo staje się wtedy odwrotnością wiary. Jezus stanowczo sprzeciwiał się "wierzeniu na pokaz".
Kościół jako pewna społeczność ludzi traktujących się "jak bliźni", miłujących się, skłonnych do bezinteresownej pomocy niejako "przed oczyma Boga" - jest ważną ideą, ale realizacji jej - o ile uznać ją za możliwą - nie da się wymusić, natomiast udawanie jej jako forma dwulicowości, zakłamania, pewnego "teatrzyku" dla innych - jest przeciwieństwem wiary o której mówił Jezus.


- Jezus posługiwał się często podobieństwem do pasterza i stada owiec. Owce znają swojego pasterza i rozpoznają jego głos, mają do niego zaufanie i dlatego idą za nim, znajdują pastwisko a kiedy trzeba - znów idąc za nim powracają bezpiecznie do swojej zagrody. Owce wiedzą, że ich pasterz nie zawiedzie, że gotów poszukiwać zaginionej choćby jednej owcy ze stu a nawet i życie oddać za jej ocalenie, broniąc jej przed wilkami. Powiedzmy – że to odpowiada pojęciu prawdziwego kościoła. Cóż jednak, gdy owce słyszą jakiś obcy głos, widzą osobę im obcą a jej zachowanie nie wzbudza ufności i poczucia bezpieczeństwa? Jeśli widzą chciwca łasego na wszelkie dobra materialne, kolekcjonującego drogie meble, prowadzącego zakład produkcyjny, nieczułego na wszelkie problemy ludzi. Jeśli widzą "księdza-urzędnika" odwalającego swoją "robotę" w kościele, ale w "godzinach pracy" a następnie zamykającego się w swoim mieszkaniu, oglądającego w TV mecze i kryminały, prowadzącego "życie towarzyskie"? Jeśli widzą w księdzu człowieka nieczułego, na każdym kroku i w każdej sprawie postępującego odwrotnie, niż polecał swoim uczniom Jezus - o czym możemy się dowiedzieć z Ewangelii. Czy można kogoś takiego uznać za dobrego pasterza?

- Jezus stawia swoim uczniom większe wymagania niż innym, niż "ludowi" – jako "dobrym pasterzom" mającym konkretną odpowiedzialność a to dlatego, że mieli większy dostęp do informacji. Jeśli przyjąć, co automatycznie się narzuca, że kapłani, szczególnie właśnie na wyższych stanowiskach kościelnych; prezbiterzy, episkopi – są dla ludzi wierzących odpowiednikami uczniów Jezusa, trudno doprawdy nie zauważyć powszechnego ich odstępstwa od nakazów i pouczeń Pana i Nauczyciela. Papież Franciszek co prawda zaczął przeciwstawiać się skrajnym wypaczeniom wśród tych właśnie – którzy mieli być przykładem; ganić objawy chciwości materialnej kardynałów, ich zamiłowaniu do luksusu, oczekując samooczyszczenia kościoła z nadużyć i błędów.
W związku z tym odwracanie się ludu od kościoła - jako zbiorowości pozostającej pod przywództwem i kierownictwem ludzi zachowujących się skandalicznie i postępujących w sposób skrajnie sprzeczny z nauczaniem Jezusa – jest wyrazem wiary i jej dowodem a nie negacją wiary czy jej upadkiem. Owce nie chcą iść za "pasterzem", który sprawia wrażenie wilka przebranego w owczą skórę.
 
Kryzys nie dotyczy dziś wiary a przede wszystkim "instytucji" kościoła rzymskokatolickiego i funkcji kapłana. Niestety wielu "maluczkich" nie odróżnia kościoła od wiary a biskupa czy kardynała - od Boga, dlatego gotowi są zwątpić w Boga i przestać ufać Jezusowi - gdy widzą wokół tolerowane wypaczenia.