Była … jak promień światła cudowny.
Iskra czarowna, co – przed mym oknem
Wschodząc co wieczór nad dachu skrajem,
Ze snu wiecznego zbudziła wiarę.
Co noc mi nową dając nadzieję,
Żal łagodziła błękitnym blaskiem,
A rozpalała żądzy ognisko,
Aby przed świtem … podeptać wszystko!
Iskra czarowna, co – przed mym oknem
Wschodząc co wieczór nad dachu skrajem,
Ze snu wiecznego zbudziła wiarę.
Co noc mi nową dając nadzieję,
Żal łagodziła błękitnym blaskiem,
A rozpalała żądzy ognisko,
Aby przed świtem … podeptać wszystko!
Już nie wiem, ile razy umarłem
W tej tragifarsie niezrozumienia.
Ile przyrzeczeń i praw złamałem,
Walcząc o prawo do zapomnienia.
Wielkie to było rozczarowanie,
Gdy zrozumiałem – po jakimś czasie,
Że to nie żadna Nadziei Gwiazda,
Tylko … banalne odbicie światła
W blaszanej rynnie, gdzieś – na kominie,
Nie Wenus, Jutrzni, Gwiazdy Wieczornej,
Ale – pobliskiej lampy… publicznej… !
W tej tragifarsie niezrozumienia.
Ile przyrzeczeń i praw złamałem,
Walcząc o prawo do zapomnienia.
Wielkie to było rozczarowanie,
Gdy zrozumiałem – po jakimś czasie,
Że to nie żadna Nadziei Gwiazda,
Tylko … banalne odbicie światła
W blaszanej rynnie, gdzieś – na kominie,
Nie Wenus, Jutrzni, Gwiazdy Wieczornej,
Ale – pobliskiej lampy… publicznej… !
Z nią rozmawiałem przez tyle nocy,
Mówiłem wiersze i snułem plany.
Żarówka – była pocieszycielką!
Słałem modlitwy w stronę … latarni!
Bez rezultatu!: Bez zmiłowania
Zimno błyszczała rynna blaszana.
Ale właściwie – nikt nie jest winien.
Takie są zwykle własności … rynien!
Mówiłem wiersze i snułem plany.
Żarówka – była pocieszycielką!
Słałem modlitwy w stronę … latarni!
Bez rezultatu!: Bez zmiłowania
Zimno błyszczała rynna blaszana.
Ale właściwie – nikt nie jest winien.
Takie są zwykle własności … rynien!
Cierpiąc tak, ciągle myślami błądzę,
I w samotności pytam sam siebie:
Czy była ona – bo dziś już nie wiem;
Fatalną – Złudnej Nadziei gwiazdą?
Czy może raczej – wszystko przeze mnie!
Wszystko to moją było pomyłką!
… Naprawdę … nie wiem …
I w samotności pytam sam siebie:
Czy była ona – bo dziś już nie wiem;
Fatalną – Złudnej Nadziei gwiazdą?
Czy może raczej – wszystko przeze mnie!
Wszystko to moją było pomyłką!
… Naprawdę … nie wiem …
Paweł Antoni Baranowski – 2003.