MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Nowa taktyka totalitaryzmu: rzucać innym k ł o d y pod nogi…

Zwrot „wprowadzać kogoś na minę” albo „sadzać kogoś na minie” jest znany i banalny; to nic oryginalnego. Chodzi o celowe preparowanie sytuacji niezmiernie trudnych, stawianie kogoś przed specjalnie mu stworzonym problemem nie do rozwiązania, i to tylko – ma się rozumieć – po to, aby na tym problemie „poległ”. By sobie z nim nie poradził, poniósł klęskę. Bo są problemy niemożliwe do rozwiązania. Gdy w takim kontekście mówimy o minie, mamy na myśli taki rodzaj uzbrojenia, a nie wyraz twarzy, choć ten także czasem bywa "zabójczy"…

Problem w tym, że prowadząc te swoje podchody i boje – politycy, przywódcy są w stanie zrobić wszystko, by zaszkodzić konkurencyjnej partii, przy okazji szkodząc i rujnując życie wielu przypadkowych ludzi, szczególnie, że za to – jeśli nie liczyć „wariantu rumuńskiego” – nie ma przecież praktycznie żadnej odpowiedzialności prawnej ani żadnych organów mogących (i chcących) takiej odpowiedzialności dochodzić, oczywiście poza tzw. „bogiem i historią” – co działa bardzo demoralizująco. PO jest jak facet z aktualnego news’u – który chciał zlikwidować pająka w mieszkaniu a w rezultacie spalił cały dom…
Przypomniał mi się ten mój tekst właśnie nie bez związku z aktualną „aferą taśmową”.

Nie bardzo mi odpowiada być przypadkową, nieplanowaną i nawet nie zauważoną ofiarą idiotycznych wojenek „ideologicznych”, czy może już tylko ambicjonalnych potyczek pomiędzy przywódcami partii, albo choćby i między jakimiś zwykłymi, żrącymi się zawzięcie polityko-celebrytami. Bezpieczeństwo „całości” jest ważniejsze niż ambicyjki jednostek.
Zawziętość całej tej nienawiści pomiędzy Tuskiem i Kaczyńskim – jako przywódcami partii politycznych jest rzeczywiście przerażająca, ponieważ przenosi się na wielu zwykłych ogłupionych tym ludzi a jest po prostu kompletnie irracjonalna. Co prawda rzeczywiście chodzi o skrajnie odmienne deklarowane wartości, cele, ideały, plany wobec Polski, sposób traktowania partnerów i wrogów, zupełnie inne widzenie sytuacji Europy i świata. Fakt. Ale nikt od bardzo dawna nie rozmawia w Polsce o wspomnianych planach, celach, punktach widzenia, rozwiązaniach gospodarczych czy organizacyjnych. Natomiast relacje wspomnianych polityków już dawno przerosły normalne relacje walczących ze sobą ideologicznie polityków; obawiam się, że to coś bardziej osobistego pochodzącego gdzieś z dalszej przeszłości, być może jeszcze z czasów PRL-u, działalności opozycyjnej.
To jednak inna sprawa, być może taka już „polska specyfika”…

Zasadniczy problem rysuje się tu w aspekcie wspomnianego celowego „sadzania konkurenta na minie” właśnie w kontekście afery taśmowej.
Ekipa Tuska jak wynika z nagranych i upublicznionych rozmów najważniejszych polityków w państwie oraz prezesa banku centralnego ma zamiar za wszelką cenę nie dopuścić do objęcia władzy przez partię opozycyjną Prawo I Sprawiedliwość i jej koalicjantów. Niestety istnieje tu pewne niebezpieczeństwo, o którym chciałbym dziś głośno powiedzieć; nie tylko pewnych posunięć, jakie omawiali ze sobą w nagranej rozmowie minister spraw wewnętrznych Sienkiewicz i prezes NBP Belka. Chodziło tam dla przypomnienia o działania wspólne z zaangażowaniem NBP w celu „fikcyjnej” poprawy sytuacji finansowej budżetu państwa, by tę sztucznie „podrasowaną” sytuację wykorzystać politycznie w kampanii wyborczej w celu osiągnięcia przewagi nad PIS i pozostania u władzy na kolejne cztery lata. Chodziło o działania takie, jak dodruk dużych ilości „pustego” pieniądza, być może pod „przykrywką” wymiany zużytych banknotów; o możliwość wykupu obligacji skarbu państwa przez NBP i większą ich emisję, czyli generowanie „sztucznego” a więc fikcyjnego przychodu do skarbu państwa itp. Wszystko to po to, by więcej pieniędzy doraźnie przeznaczać na zabiegi propagandowe mające stworzyć u większości wyborców wrażenie wzrostu, poprawy, sukcesu w przeciwstawianiu się kryzysowi itp, by tym „zamydlić oczy” wyborcom, by jeszcze raz zagłosowali na Platformę w wyborach parlamentarnych.

Te ujawnione i inne nieujawnione jeszcze a planowane działania mogą jednak już nie wystarczyć. Niewątpliwie zawarcie koalicji trzech partii pod patronatem politycznym PIS zasadniczo zmienia sytuację w kraju. Platforma może chętniej sięgać po środki destrukcyjne nie bacząc na uboczne skutki takiego działania
Obawiam się więc, że plany obecnej władzy zarejestrowane rok temu – mogą się zmienić w jeszcze bardziej szkodliwym kierunku.

Otóż wcale bym nie uważał za niemożliwe w sytuacji nieuniknionej klęski wyborczej, gdyby PO postanowiła właśnie „posadzić PIS na minie”. Platforma w sytuacji nieuniknionej klęski wyborczej i utraty władzy może zacząć stosować jakąś dywersję przeciwko gospodarce lub finansom państwa, między innymi wykorzystując wspomniane, uzgodnione już i prawdopodobnie wdrożone procesy i działania, jakie znamy dzięki ujawnionym rozmowom. Nie jest wykluczony taki scenariusz, by celowo doprowadzić do tak dramatycznej, choć „ukrytej” sytuacji gospodarki i finansów państwa, by PIS przejął władzę w państwie już de facto niemożliwym do uratowania przed jakimś zasadniczym krachem, a wtedy, gdy nowa władza nie zapobiegnie spreparowanemu tak krachowi – w dramatycznej sytuacji społecznej wołać: ostrzegaliśmy was przecież przed głosowaniem na PIS, tłumaczyliśmy wam, że Kaczyński nie umie rządzić i pogrąży kraj w recesji, bezrobociu, zadłużeniu i chaosie… To macie – czego chcieliście… I nie chodzi tu o maniacki bełkot jakiejś TW „Renia” a o media rzeczywiście mogące namieszać ludziom w głowach…

To oczywiście po to, by społeczeństwo szybko zażądało powrotu PO do władzy i wówczas w glorii zbawcy powróci nam „niezwyciężony” Donald Tusk…
Mogłoby to kosztować zdrowie i życie wielu ludzi, dramat wielu rodzin, wywołać prawdziwą zapaść gospodarczą i wręcz zdruzgotać ten kraj, ale rozmowy polityków ujawnione w aferze taśmowej nie dają żadnych wątpliwości, że ta ekipa i korzystający na niej jakiś niejasny syndykat gospodarczo-polityczny nie cofnie się przed niczym by utrzymać władzę, zachować jeszcze przynajmniej na jakiś czas dotychczasowe status quo.


Teoretycznie – nie można tego z absolutną pewnością wykluczyć. Chciałbym mieć nadzieje, że to tylko nadmierna ostrożność czy podejrzliwość z mojej strony, ale bez wątpienia wszyscy musimy teraz bacznie patrzeć władzy na ręce i robić to nie tyle dla ideałów a w swoim własnym, partykularnym interesie. Przede wszystkim dotyczy to nowego rządu po wyborach. By się bronić przed taką taktyką, musiałby on zacząć od dokładnej analizy i „inwentaryzacji” rzeczywistej sytuacji ekonomicznej, gospodarczej i organizacyjnej państwa oraz ujawniania jej efektów a to niestety mogłoby nie być korzystne dla Polski na arenie międzynarodowej. Niestety bardzo to też zależy od przyszłego Prezydenta RP.