MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Mafijne zachowania elity władzy, pogarda dla Polski, przekręty podatkowe osób publicznych – mają być tajemnicą państwową!

Jak łatwo było się domyślać – minister sprawiedliwości bezczelnie wyłgał się od jaskrawej i całkiem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie – czy konkretne działania ABW i prokuratury w redakcji Wprost były legalne. Nie jest przy tym do końca jasne – czy ABW wykonywała polecenia prokuratury, czy odwrotnie; prokuratorzy (a było ich we Wprost łącznie aż sześciu) działali podobno na zlecenie ABW. NP. poseł Wipler, który był w redakcji w tym czasie, jako świadek wydarzeń twierdzi jednak, że to oficerowie ABW wydawali polecenia prokuratorom oraz, że widział jak funkcjonariusze ABW bili i szarpali redaktora Latkowskiego. 

W raporcie ministra sprawiedliwości Biernackiego dla premiera Tuska, działania te zostały określone jako „mało profesjonalne i nieroztropne”. To już jest wyraźną krytyką, bo tego typu służba nie ma prawa działać nieprofesjonalnie i nieroztropnie; pytanie jednak było inne: czy były one zgodne z prawem.
Minister Sprawiedliwości bardzo krytycznie ocenił całość działań prokuratury i ABW w redakcji „Wprost” a czynny sprzeciw redaktora Latkowskiego – określił jako całkowicie zasadny. Stwierdził, że działania prokuratury i ABW mogły naruszyć tajemnicę dziennikarską, mogły naruszyć zasadę wolności słowa i wolności wypowiedzi gwarantowaną przez Konstytucję. Próbę kopiowania całych dysków kilku komputerów w redakcji uznał za sprzeczną z kodeksem postępowania karnego.
Oznacza to po prostu w praktyce, że zdaniem ministra sprawiedliwości prokuratura i ABW złamała obowiązujące prawo podczas interwencji w redakcji Wprost. Minister tego jednak „ostrożnie” nie powiedział.
Szef ABW tłumaczy się teraz naiwnie, że „jego funkcjonariusze tylko wykonywali polecenia prokuratorów”. Czyli – słynne już od czasu procesu w Norynberdze „myśmy tylko wykonywali rozkazy”.
Prokurator Generalny Andrzej Seremet nie widzi natomiast żadnej niewłaściwości ani błędu prokuratorów podczas napaści jego podwładnych na redakcję tygodnika.
Były Szef ABW – Barcikowski określił działania tej służby we „Wprost” jako kompromitację. Stwierdził, że były one godne raczej Straży Miejskiej w miasteczku powiatowym – a nie ABW.
Powróćmy jednak do pytania: Czy prokuratorzy i ABW działali w zgodzie z prawem?
Pytanie jest formalne i w gruncie rzeczy retoryczne, bo wszyscy widzący zdjęcia i filmy z redakcji (dziś na stronie Wprost jest ok. 30 nowych zdjęć) – doskonale wiedzą, że nie. Premier także doskonale to wie, jak można przypuszczać tylko ze względów formalnych potrzebuje „podkładki” w postaci „opinii zewnętrznej” na ten temat.

Zarzutem dotyczącym tych nagrań jest, że są „nielegalnym podsłuchem”, czyli zostały wykonane nielegalnie. To jest odrębna kwestia, zupełnie nie mająca związku z ich znaczeniem dowodowym, gdyż nielegalność sposobu zdobycia dowodów na inne działania bezprawne – nie znosi w obecnym stanie prawnym ich „siły dowodowej”. „Nielegalnie” zebrane dowody nie przestają być dowodami, stwarzają po prostu dwie odrębne kwestie prawne: to przestępstwo – o którym same świadczą, oraz to – w jaki sposób te dowody zostały zdobyte.
Pan Belka ani pan Sienkiewicz a już tym bardziej pan Nowak – nie mówiliby tego, co mówili i co zostało nagrane – gdyby wiedzieli, że są nagrywani. To nie był ich świadomy występ publiczny do mikrofonu a wręcz przeciwnie; czuli się swobodnie i mówili to, co rzeczywiście myślą o Polsce, o innych politykach, o demokracji i o opozycji – po prostu byli tam naprawdę sobą. Nagrania – choć być może dokonane nielegalnie – pokazują jednak pełną prawdę o nich, o ludziach władzy z PO, są dowodem świadczącym o całej klasie politycznej, ale w tym przypadku szczególnie i konkretnie Platformy Obywatelskiej. Mówią też prawdę o Unii Europejskiej. Nagrania są cenne w sensie poznawczym, bo przedstawiają prawdę a prawda pozostaje przecież prawdą – nawet wtedy, gdy ujawnia się ją „nielegalnie”. 

Osobiście – mniej mnie interesuje, kto to nagrał i zorganizował, choć to w odrębnym wątku trzeba zapewne wyjaśnić. Podkreślam: w odrębnym wątku. Tusk robi natomiast wszystko, aby sprawa okoliczności nagrania oraz osób, które je zrobiły – przyćmiła to, co najważniejsze: treść tych nagrań, haniebne postawy i wypowiedzi polityków PO zajmujących najważniejsze funkcje w państwie. Polityków rządu Donalda Tuska.

Oceniając to, należy wziąć pod uwagę, że działania te choćby nielegalne – przyczyniły się do ujawnienia innych działań nielegalnych, do ujawnienia prawdy. Niejednokrotnie okazuje się, że w pewnych sprawach nie da się inaczej dotrzeć do prawdy jak podsłuchując, filmując ukrytą kamerą itp. i zasada ta jest na co dzień stosowana przez służby oraz przez dziennikarzy tzw. śledczych. Temu służą również przeróżne manipulacje funkcjonariuszy śledczych podczas prowadzenia różnych spraw.
Rząd jest właśnie w trakcie wprowadzania do prawa przepisu zabraniającego ujawniania dowodów zebranych nielegalnie, na przykład poprzez podsłuch, dlatego w najbliższej przyszłości nie będzie już możliwości oficjalnego opublikowania tego typu nagrań lub filmów, choćby nawet nie wiadomo jak skandaliczne zachowania w kręgach władzy one dokumentowały, a więc – co oczywiste – uprzedzona o nagrywaniu lub filmowaniu – władza nigdy nie pokaże swojego prawdziwego oblicza, takiego jak zachowania i słowa Nowaka, Belki czy Sienkiewicza.

Wracając jednak do wypowiedzi byłego Szefa ABW p. Andrzeja Barcikowskiego; oceniając obecne działania służby powiedział on coś niezmiernie ważnego. Powtórzę tu, iż stwierdził on, że w ma ogromne pretensje do prokuratury, że w ogóle wykorzystuje Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego do tego typu zadań, jak przeszukanie w redakcji w poszukiwaniu nielegalnych nagrań. Jego zdaniem ABW jest powołana do prowadzenia działań w sprawach kontrwywiadu, działań antyterrorystycznych oraz ochrony tajemnic państwowych a nie działań „policyjnych”.
Potwierdził, że funkcjonariusze ABW nie mogli odmówić wykonywania poleceń prokuratora, ale jednocześnie stwierdził, że takimi zadaniami powinna zajmować się Policja, natomiast ABW może i powinna oczywiście analizować wyniki i materiały zdobyte przez Policję pod względem kontrwywiadowczym – ale w innym trybie a nie szarpiąc się z dziennikarzami, wyrywając im z rąk laptopy itp.
Powtórzę jeszcze raz: ABW jest powołana do prowadzenia działań w sprawach kontrwywiadu, działań antyterrorystycznych oraz ochrony tajemnic państwowych.
 
Wygląda więc na to, że ze skandalicznego zachowania i haniebnych słów prezesa Narodowego Banku Polskiego, ministra spraw wewnętrznych, byłego już ministra transportu – chciano uczynić tajemnicę państwową, uprawniającą do użycia w akcji ABW.

Zdaniem Donalda Tuska – widocznie tajemnicą państwową powinno pozostać, że Minister Transportu, wobec którego toczy się sprawa o zatajenie korzyści majątkowych w postaci zegarka o wartości ok. 50.000 zł (cały dochód z dwóch lat pracy przeciętnego pracownika w Polsce), w nagranej rozmowie prosi innego wysokiego urzędnika państwowego o pomoc w zneutralizowaniu kontroli skarbowej działalności gospodarczej swojej żony (wzięty i bardzo znany gabinet dentystyczny – przynoszący same straty!) i boi się, że rachunki żony będą równolegle porównywane (krosowane) z jego rachunkami, przyznaje się do ukrycia 50.000 dochodu, czyli krótko mówiąc zachowuje się jak zwykły przestępca podatkowy. Otrzymuje odpowiedź swojego rozmówcy, że kontrola skarbowa została zablokowana; cóż to jest – jak nie mafia? Klika? Sitwa?

Największą tajemnicą państwową jest jednak to, że jak mówi prezes Polskiego Banku Centralnego p. Belka – polska istnieje tylko teoretycznie a praktycznie już nie istnieje, większość naszych banków jest w obcych rękach i to jest ceną za „cośtam”, suwerenność Polski to „srenność” czyli głupi, naiwny wymysł w patriotycznym stylu PIS a poza tym – dyktuje za pośrednictwem ministra – premierowi rządu warunki, pod jakimi NBP może wziąć udział w finansowaniu deficytu budżetowego tak, by rząd mógł przed wyborami nie robić koniecznych cięć w wydatkach publicznych, by mógł oszukiwać nadal społeczeństwo co do stanu finansowego państwa a to wyłącznie po to, by za wszelką cenę wygrać najbliższe wybory parlamentarne i nie dopuścić pod żadnym pozorem do władzy partii opozycyjnej (PIS). Warunki te są następnie dokładnie realizowane; usuwany jest niewygodny minister finansów, wprowadzane są oczekiwane przez NBP zmiany w ustawach…
To są „tajemnice państwowe” chronione w redakcji „Wprost” przez ABW! Największą tajemnicą państwową jest prawda o Platformie Obywatelskiej!

Ta totalitarna władza zrobi wszystko, by ukrywać przed społeczeństwem rzeczywisty stan państwa tak, by jak najdłużej być przy władzy i korzystać z tego dla zaspokojenia swoich własnych interesów i dla zapewnienia sobie nietykalności, bezkarności. Po nas – choćby i potop a lepszy potop niż władza PIS. Czego się tak boi?Jaki ma to związek z katastrofą Casy C-295M, z tak zwaną „katastrofą” TU-154M… ? „Ukrytym” ministrem Tomaszem Arabskim?
Świadczą o tym wszystkim właśnie aktualnie wprowadzane przez PO zmiany w przepisach prawa.
Aż dziw bierze, że są ludzie to wspierający, broniący takich działań; choć właściwie dziwne to być dla nikogo nie powinno: i władze PRL – towarzysze partyjni z PZPR mieli swoich podłych klakierów, ślepych sługusów i potakiwaczy – skwapliwie wyciągających brudne łapska po każdą nagrodę i przywilej za wierną służbę totalitarnej władzy. Tak jest i dziś, tym bardziej w polskiej „gospodarce rynkowej”…