MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

sobota, 23 września 2017

Przytulenie.

Pisałem niedawno w moim felietonie pt. „To – co najważniejsze” o funkcjonowaniu pewnej intymności w kontaktach pomiędzy ludźmi, zwłaszcza pomiędzy kobietą a mężczyzną. Wyrażając się precyzyjniej – o możliwości funkcjonowania takiej intymności – bo w życiu niczego takiego najczęściej nie doświadczamy lub zdarza się to bardzo, bardzo rzadko. Lecz cóż; także nie doświadczamy często nawet i przez całe życie np. stanu nieważkości, ale wiemy przecież, że nieważkość bez wątpienia jest, istnieje...
Intymność - to dar.
Nie sądzę, aby był to "dar" otrzymywany nagle; to raczej efekt "predyspozycji" będących efektem świadomego rozwoju oraz efektem włożonego wysiłku, pracy nad tym. Po prostu: - tego można (i trzeba) się nauczyć. Osiągniemy każdy cel, gdy tylko jest on dla nas dość wart. Jeśli miałaby ona – czy to nieważkość czy intymność czy jeszcze coś innego - być naszym celem, wiedza o niej i wiara w jej istnienie jest do osiągnięcia tego celu wprost niezbędna. Dlatego też piszę o tym publicznie...

Oczywiście miałem tu na myśli nie „intymność” w tym znaczeniu obiegowym, potocznym, prozaicznie zredukowanym do znaczenia odpowiadającego na przykład określeniu "bez świadków"; raczej - najbardziej pełne znaczenie „zaawansowane” tego określenia; zaawansowane - czyli dotyczące osób zaawansowanych w rozwoju uczuciowym, rozwoju duchowym.
Chodzi o bardzo liczny zbiór cech i trudnych do opisania zjawisk zachodzących pomiędzy dwojgiem ludzi - jak na przykład sposobu rozmawiania, charakteryzującego się zarówno pewną szczerością jak i delikatnością jednocześnie; stopnia zaangażowania naszej uwagi skupionej stale na tej drugiej osobie; pełnego kontaktu niewerbalnego wspomagającego zrozumienie; zaufania do dobrych intencji; pewnej szczególnej „lojalności”, naturalnej „dyskretności” dzięki której nie boimy się „odsłonić” i być sobą; przyjemności z odczuwania wzajemnej obecności, która nigdy nie staje się nudna; chodzi o łaknienie przyjemności z przebywania w tej samej przestrzeni w tym samym czasie; nieustanny zachwyt drugą osobą, jej urodą, osobowością, tembrem jej głosu, każdym szczegółem; wzajemnej życzliwości objawiającej się w odrzuceniu podejrzeń, w zaufaniu, wyzbyciu się dystansu – jakby w przyjemności oddychania tym samym powietrzem; to niewidzialna siła wzajemnego „przyciągania” kreująca odpowiednie zdarzenia fizyczne tak, by stworzyć, nawiązać i utrzymać taki kontakt i bliskość; intymność to cecha bezwarunkowej akceptacji - likwidującej potrzebę angażowania wzajemnej tolerancji. Intymność - to pewna odpowiedzialna szczerość, autentyczność, prawdziwość, otwartość, być może nawet – wzajemne zamiłowanie do siebie; wzajemne - bo pewne jego odwzajemniania.
W przytuleniu o którym piszę - objawić się mogą pełne cechy miłości idealnej - tak jak je opisał Apostoł Paweł w swym słynnym psalmie o miłości i jej wyższości nad wiarą i nadzieją - ale nie sięgając już nawet do ideałów; w tak rozumianym przytuleniu po prostu objawia się miłość...

Napisany przeze mnie w 2010 roku wiersz pt. „Dzień pocałunków” niejako to wszystko wręcz ilustruje. Ilustruje on, czy też opisuje wprost - właśnie takie „przytulenie w pełnej intymności". Wiersz, poezja... – to nie jest przepis na życie..., ale w tym przypadku można się tam doczytać przynajmniej... przepisu na przytulenie. Przytulenie jakby łączy, czy raczej jednoczy w sobie - wszystkie cechy ducha; miłość, nadzieję, wiarę, akceptację i intymność, nic też dziwnego, że stało się uznaną przez medycynę metodą leczenia. Przytulaniem się leczy i to nie tylko ludzi ale i zwierzęta "domowe". Ma ono też swoją namiastkę „towarzyską” w postaci „takiego sobie” miłego gestu, ale jednak tylko gestu – polegającego na „skróceniu dystansu” do kogoś dla osiągnięcia „rozładowania atmosfery” towarzyskiej, ośmielenia kogoś - skrępowanego w nieznanym sobie towarzystwie, rozładowania napięcia pomiędzy ludźmi, nadania ich wspólnemu przebywaniu w tej samej przestrzeni bardziej swobodnego i mniej stresującego, przyjaznego charakteru.

Oczywiście nie jest to przypadkowe, ma związek z naszymi doświadczeniami z dzieciństwa, gdy rozbite kolano czy potłuczona po upadku na ziemię pupa szybko przestawała boleć gdy tylko zostaliśmy odpowiednio „utuleni” przez mamę; przytulanie uwalnia w organizmie hormon zwany oksytocyną, który obniża poziom bólu, wzmacnia układ odpornościowy, wyraźnie i błyskawicznie redukuje stres, poprawiając nastrój, dlatego też oksytocyna nazywana jest popularnie „hormonem miłości”.

Przytulenie ma też swoje nieodłączne aspekty psychologiczne, a przecież wzajemne oddziaływania psychiczne i fizjologiczne są dziś dla nauki oczywistością. Przytulenie zwiększa i wzmacnia zaufanie do drugiej osoby, która postrzegana jest wówczas jak bardzo sympatyczna, troskliwa, przyjazna. Redukcja stresu i inne elementy oddziaływania – powodują zmniejszenie ciśnienia krwi, uspokojenie emocji, wrażenie "bycia akceptowanym", lubianym, tonizuje cały system nerwowy. Działa nie tylko na poziomie ducha, ale i na poziomie somatycznym.

Potrzeba przytulenia i bycia przytulanym zjawia się nagle, jakby „znikąd” i pozornie bez rozpoznawalnego powodu; - to bardzo dziwne uczucie, pojawiające się gdzieś „wewnątrz” nas, choć bynajmniej nie odczuwane jako „myśl” - chęć lub wola; być może mogą tu być spore różnice w sposobie odczuwania „źródła”, ale bardziej przypomina to jakąś siłę, rodzaj przyciągania, coś czemu w odróżnieniu od „myśli” – bez sprzeciwu nadalibyśmy wyraźny charakter wektorowy, fizyczny. Wskazuje to moim zdaniem na atawistyczny charakter tej potrzeby. Jakiś impuls wewnętrzny nasuwający nam pragnienie przytulenia się, częściej przytulenia innej osoby. Dla wielu osób o rozwiniętej duchowości może to być nawet czymś w rodzaju rytuału niezbędnego do życia. Już samo odczuwanie kontaktu fizycznego z "tą"a nie inną, jakąkolwiek, osobą jest przyjemnością, spełnieniem marzenia, pragnienia - bo przecież przytulają się zazwyczaj nie osoby sobie obojętne a bardzo tego pragnące i to czułe delikatne obejmowanie w przytuleniu pozwala usłyszeć oddech, wyczuć tętno, usłyszeć bicie serca, odczuć ciepło i wilgotność delikatnie dotykających się policzków. Przytulenie nie ma charakteru stricte seksualnego, więc czynnikiem je inicjującym, wywołującym w sposób spontaniczny taką potrzebę, także wcale nie musi być impuls kojarzący się seksualnie; na przykład kilka dni temu - taką niezwykle intensywną potrzebę przytulenia pewnej bliskiej mi osoby odczułem nagle i niespodziewanie, gdy spojrzałem na jej dłonie; piękne, szczuplutkie, drobne - (jak to zwykle kobiece), delikatne, gładkie, niemalże dziecięce dłonie... to coś bardzo wzruszającego, ale trudno byłoby doszukiwać się tu jakichś konotacji seksualnych o ile oczywiście nie przywołujemy tu "dzieł" niejakiego Freuda (który taką konotację przypisywał chyba wszystkiemu...). W gruncie rzeczy przytulenie jest dużo bardziej wyrafinowane i subtelne niż akt seksualny, bo może zawierać jednocześnie wiele subtelnych elementów uczucia, erotyki - a nie ma jego wad.
W przytuleniu, na skutek informacji generowanej w mózgu poprzez myśli, emocje - dzieją się zaskakujące reakcje; np. usta nabierają nagle niesamowitej wrażliwości dotykowej, jakby ktoś nagle receptory dotyku przełączył w tryb "turbo" i podniósł tym ich czułość tysiąc razy, przez co pocałunek a nawet choćby najdelikatniejsze muśnięcie ustami daje trudną do wyrażenia przyjemność. Przytulenie akceptowane, „chciane” - stanowi przede wszystkim naturalny kanał przepływu ogromnych ilości informacji, to jakby połączenie portali komunikacyjnych o ogromnej, niewyobrażalnej przepustowości przesyłu danych; tą drogą płynie rzeka informacji prawdziwej i szczerej nie podlegającej manipulacjom. To porozumienie ponad ograniczeniami fizyki, prawdziwa jedność, porozumienie jaźni (przyjaźń).
Jest to dla nas jednak także jakiś rodzaj cudu...
_____________________________________________
„To co najważniejsze” http://impresjenatemat.blogspot.com/2016/11/to-co-najwazniejsze.html

„Dzień pocałunków” http://impresjenatemat.blogspot.com/2016/10/dzien-pocaunkow.html