MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

czwartek, 27 czerwca 2013

Oj, nie tak – Panowie, nie tak…!

Obudziłem się z uczuciem przerażenia, że znów jest stan wojenny… a to po usłyszeniu przez radio wypowiedzi Donalda Tuska na temat zakończenia udziału głównych central związkowych w farsie zwanej Komisją Trójstronną.
Te same słowa, ten sam ton, to samo bezczelne odwracanie kota ogonem, cyniczne udawanie niezrozumienia intencji, złośliwość interpretacji, pokrętność i cynizm… jakbym nagle usłyszał J. Urbana albo samego M. F. Rakowskiego, wypowiadającego się wówczas o przerwaniu jakichś rozmów przez strajkujących pracowników.
Kto by pomyślał, że historia zatoczy tak szybkie koło i ci co wówczas byli podobno po stronie protestujących, strajkujących czyli jak się okazało – po stronie słusznej, tej która wywalczyła Polsce wolność – teraz jak Tusk zaczną prawie dokładnie naśladować totalitarnych mistrzów krętactwa i obłudy, próbujących wtedy mieszać ludziom w głowach i wciskać im w uszy kit komuszy, aż do samego niechlubnego końca…
Zresztą; proszę Państwa: jeśli sami tego nie pamiętacie, to proszę odszukać stare gazety z czasu strajków, np. gdy Solidarność została sprowokowana do zerwania rozmów z władzą – wtedy gdy milicja „obywatelska” pobiła Rulewskiego, albo z innego dnia – gdy się wypowiadał Urban, Rakowski czy Kania; przecież to dokładnie to samo, co wspomniana wypowiedź Tuska…
Rechot historii… ?

Przepraszam zresztą, że w tytule zacytowałem lidera „Elektrycznych Gitar” Kubę Sienkiewicza, czyli jak by nie było – jednak zawodowego psychiatrę. Ma to też i szczególne znaczenie, jako pretekst do innego cytatu – o czym na końcu.

Problem dotyczący Komisji Trójstronnej rysował się już od dawna, zauważałem to i dawałem temu wyraz we wcześniejszych moich felietonach. Wynikał on z samej konstrukcji tego ciała, z przyjętej konwencji „konsultacji” powodującej pozorność dialogu tam prowadzonego, oraz z całej postawy reprezentacji Rządu. Sens takiego ciała był w tym, by przeciwstawne argumenty zdecydowanie różniących się stron – pracowniczej (reprezentowanej przez Związki) i pracodawców – były artykułowane wobec strony trzeciej, rządowej i dzięki temu podejmowane decyzje mogły być efektem rozeznania różnić, poznania równoprawnie traktowanych poglądów czy interesów oraz na koniec – wzajemnych kompromisów. Strona rządowa jako realizująca władzę miałaby możność poznać argumenty i kontrargumenty obu stron, choćby przykładowo w sprawie nowelizacji „Ustawy o promocji zatrudnienia” co do wprowadzenia elastycznego czasu pracy oraz rocznego okresu rozliczeniowego czasu pracy. Z tych dyskusji na dodatek powinny być sporządzane szczegółowe relacje, materiały upowszechniane – nakierowane na uświadomienie społeczeństwu „o co chodzi”, to znaczy – na czym polega pomysł i z czego wywodzą się obiekcje jego dotyczące.
Byłoby tak, gdyby władza była rzeczywistą władzą demokratyczną; niestety – nie jest.
A więc i nie chciała w tych dyskusjach czerpać z argumentacji obu stron, by uwzględniać słusznie podnoszone zastrzeżenia czy uwagi i wybierać obiektywnie najlepsze rozwiązanie. A na tym przecież polegają konsultacje i na tym polega demokracja.
Tymczasem jak widać władza wywodząca się z PO nie jest demokratyczna; jest autorytarna a być może nawet wręcz totalitarna. Realizuje swoją ideologię polityczną nie oglądając się na nic i na nikogo. Władza sama najlepiej wie co jest „dla społeczeństwa” najlepsze i to dokładnie ma zamiar zrobić i robi. Konsultacje są dla tej władzy jedynie pozorem –wymuszonym przez naciski opinii publicznej. Ta Komisja Trójstronna miała za zadanie stworzyć jedynie pozory dyskusji, pozory demokracji i pozory spełniania demokratycznych standardów UE.
Władza czyli w tym przypadku Rząd – zasiadając na posiedzeniach KT nie był nastawiony na obiektywizm a był i jest zdecydowanym stronnikiem jednej ze stron: pracodawców. Wynika to zresztą z podstaw konstrukcji tej władzy: to władza biznesu – działająca na rzecz biznesu, rząd stworzony przez przedsiębiorców po to, by działał na rzecz interesu przedsiębiorców.

Stwierdziłem kiedyś i powtórzę: moim zdaniem to zamach na państwo!
Interesem przedsiębiorców nie jest dobro społeczeństwa jako całości, równomierny jego rozwój z uwzględnieniem tych najsłabszych a jedynie – nachapać się, zarobić, zrobić interes życia – szybko się maksymalnie wzbogacić i być gotowym do szybkiej „ewakuacji” – gdy ludzie już się obudzą z niewolniczego letargu. Śmiało można by to nazwać przenośnie „DYKTATURĄ BIZNESU” – przez analogię do dawnej idei komunistycznej – „dyktatury proletariatu”. Jest już dziś mało ważne, czy było to planem PO i samego Tuska od jej powstania z dawnego KLD, czy Donald Tusk stał się dopiero później zakładnikiem biznesu, zakładnikiem rozbudowanej do granic możliwości biurokracji, zakładnikiem służb mundurowych i bezmundurowych, zakładnikiem poparcia hierarchii kościelnej dbającej o swoje, zakładnikiem koalicjanta – dokładniej zakładnikiem głosów poparcia od wszystkich tych, którym w dzisiejszej Polsce jest stosunkowo dobrze.

Jak wyglądały dyskusje w KT można się zorientować choćby po relacji, jaką wówczas sam Minister Pracy zawarł w swoim blogu na stronie Kancelarii Premiera.
Wpis dotyczył „dialogu” i „konsultacji” w sprawie zmian w prawie pracy; elastycznego czasu pracy i wydłużenia okresu rozliczeniowego.
Minister Kosiniak Kamysz pisze tam:

„… Żałuję, że tym razem nie mamy pełnego poparcia związkowców z „Solidarności”. Zwłaszcza, że w projekcie ustawy jasno zapisaliśmy, że pracodawca będzie mógł wprowadzić jakiekolwiek zmiany dotyczące czasu pracy jedynie w porozumieniu z przedstawicielami załogi.
Tygodniami negocjowaliśmy ze związkami i pracodawcami – brawa dla wiceministra Radosława Mleczki za wytrwałość – zapisy projektu ustawy. Za każdym razem, kiedy wydawało się, że jesteśmy bliscy porozumienia, coś nas od niego oddalało.
Nie mogliśmy dłużej czekać. Tych rozwiązań potrzebują nie tylko pracodawcy, ale też zagrożeni zwolnieniami pracownicy. Dlatego zdecydowaliśmy się iść z projektem do Sejmu mimo braku pełnego poparcia ze strony związkowców.
Teraz wszystko w rękach parlamentu. Szanowne Panie i Panowie Posłowie, nie przedłużajcie prac nad tym projektem. To dobre i sprawdzone rozwiązania. Im szybciej je przyjmiemy, tym więcej miejsc pracy uda nam się zachować. 


Trzeba jasno stwierdzić, że minister tak bardzo martwi się tu nie o normalne miejsca pracy a o miejsca niewolniczej pracy, żeby ich było jak najwięcej. Powstają dzięki wsparciu władzy i będzie ich dzięki wspomnianym zmianom jeszcze więcej. W tym właśnie objawia się całe skurwysyństwo: pozorna troska o ilość miejsc pracy aby zmniejszyć bezrobocie, teatralne gesty rzekomej dbałości o interes pracowników – dbałości dużo większej niż to prezentuje Solidarność, a w rzeczywistości – dbałość o rozrost niewolnictwa pracowniczego i ilość miejsc pracy niewolniczej! „Solidarność” po prostu nie może się na to zgodzić, więc zamiar przekonania związkowców do tego był rzeczywiście stratą czasu a być może także próbą „podzielenia się z kimś odpowiedzialnością” za nadciągającą tragedię.

Wynika z tej wypowiedzi właśnie to co napisałem: władza sama wie co jest najlepsze i to właśnie ma zamiar od początku zrobić a „konsultacje społeczne” traktuje jedynie jak próbę przekonania związków do swojego pomysłu. Jak się nie dali przekonać, nie poparli – no to trudno, to ich władza pominie i prześle swój projekt ustawy do dalszego procedowania w Sejmie bez ich poparcia.
Widać tu jaskrawo, że w ogóle nie brano pod uwagę nawet możliwości uwzględnienia jakiejkolwiek najmniejszej nawet uwagi ze strony związkowej. To jest właśnie modelowy wręcz totalitaryzm.
Projekt ów jest wspólnym projektem rządu i reprezentacji przedsiębiorców, konsultacje ze społeczną stroną są wyłącznie łaskawym daniem za dość wymogowi formalnemu, dla pozoru.
Niestety jest to wynikiem nierównowagi jaka powstała już dawno; strona biznesowa powołała swoje reprezentacje interesów pod postacią Konfederacji Pracodawców (nie tylko „Lewiatan”, jest ich co najmniej kilka), ma ponadto „naturalne przymierze” z władzą i jest z nią powiązana również bezpośrednio nie tylko ideologicznie a w tym czasie Związek był bardzo osłabiony, mało aktywny, atakowany przez propagandę i poniekąd w pewnych przypadkach słusznie krytykowany za wewnętrzne wypaczenia i błędy. Dlatego stał się najsłabszą siłą w tym układzie, najsłabszym uczestnikiem rozmów, co ma swoje realne konsekwencje.
To się oczywiście będzie zmieniało, w miarę jak ludzie będą mądrzeli „bici po dupach” umowami śmieciowymi, elastycznym czasem pracy, pracą po 12 godzin bez nadgodzin przez pół roku a następnie – zwolnieniem pod byle pozorem, utrzymywanym sztucznie bezrobociem itp., lecz z drugiej strony władza bardzo dba o to, by mieć też dość dużo tych „zadowolonych”, czerpiących jakieś zyski ze spreparowanej przez nią sytuacji; ogromną armię urzędników, korpus służby cywilnej, pracowników instytucji samorządowych i ogólnie – budżetowych, armię złodziei i oszustów przedsiębiorców działających w szarej strefie pod parasolem ochronnym władzy, przedsiębiorców zarejestrowanych ale mających w dupie prawo pracy, inspekcję pracy i sądy itp.

Wypowiedź Donalda Tuska o przerwaniu obrad KT jest drastycznym przykładem krętactwa, właściwie szkoda czasu i nerwów na jej analizowanie. Ale dobrze się stało, że tak się stało – bo to może jeszcze otworzy oczy wielu ludziom potrafiącym porównać wypowiedź Premiera z tym – co widzą i co wiedzą sami z własnego doświadczenia. Skoro władza udawała dialog – musiało kiedyś dojść do takiego przełomu. Dziwne że dopiero teraz.

Błędem Solidarności jest moim zdaniem to, że zażądała dymisji Ministra Kosiniak Kamysza, choć z drugiej strony rozumiem to żądanie jako oczekiwanie realnej a nie fikcyjnej odpowiedzialności. Bardziej zrozumiałe jest oczekiwanie zmiany przewodniczącego KT bo w istocie minister pracy nigdy nie powinien pełnić tej funkcji jako przedstawiciel bardzo silnej strony dialogu. Myślę, że związek powinien raczej ograniczyć się do oczekiwania zmiany przewodniczącego KT i zmiany postępowania strony rządowej w KT.
Solidarność odrzuciła wreszcie samą formułę tego ciała pozorującego dialog i uwłaczającego demokracji i to jest już pewnym sukcesem. Niestety: sądzę, że władza nie uwzględni krytyki i nie uczyni zadość słusznym postulatom społecznym, nawet nie dlatego, iżby sama nie chciała, ale dlatego – że jej na to nie pozwolą ci, co dziś tu rządzą w rzeczywistości; ci – których rząd Tuska jest dziś zakładnikiem.
Skandaliczne wczorajsze wystąpienie Premiera jest dziś cytowane i omawiane w wielu tytułach, natomiast oświadczenie Przewodniczącego NSZZ Solidarność w tej sprawie jest pomijane, dlatego na zakończenie przytoczę jego pełną treść i czynię to w trosce o równowagę a nie z sympatii dla związkowców.


Powracając do tytułowego cytatu z Kuby Sienkiewicza: chciałbym przytoczyć na zakończenie jeszcze jedno jego zdanie, pochodzące z wywiadu dla czasopisma „Przegląd” z 2006 roku:
„Ci, którzy atakowali Jacka Kuronia, sami postawili się w takim świetle, że podejmowanie z nimi dyskusji urąga cywilizowanemu człowiekowi.”
Święte słowa…

Oświadczenie NSZZ Solidarność w sprawie Komisji Trójstronnej (pdf)