Niech ciemność – słońce okryje,
że w mojej obecności
tak bezczelnie oświetla
twoją twarz!
Susza – niech deszcz pochłonie,
że śmie dotykać twych włosów
swymi brudnymi kroplami –
udając łzy!
Wiatr – niechaj cisza uwięzi,
że głaszcze twoje ciało
pod absurdalnym pretekstem
praw natury!
Niech twa pamięć wyrzuci
obcych, znajomych i krewnych,
abym ja tylko mógł w niej pozostać
choć chwilę.
Bądź przez tę chwilę moja
w cudownym „sam na sam”
milczącej rozmowy spojrzeń,
ponad banałem słów.
Choć przez tę chwilę żyj dla mnie
w uśmiechu z głębi serca,
pokonującym z łatwością
przepaść cierpienia i lat.
Pozwól mi odczuć przez moment,
że jestem – z wielu – jedyny!
będę się cieszył tą myślą
aż do ciemnego świtu.
Paweł Antoni Baranowski 2005
że w mojej obecności
tak bezczelnie oświetla
twoją twarz!
Susza – niech deszcz pochłonie,
że śmie dotykać twych włosów
swymi brudnymi kroplami –
udając łzy!
Wiatr – niechaj cisza uwięzi,
że głaszcze twoje ciało
pod absurdalnym pretekstem
praw natury!
Niech twa pamięć wyrzuci
obcych, znajomych i krewnych,
abym ja tylko mógł w niej pozostać
choć chwilę.
Bądź przez tę chwilę moja
w cudownym „sam na sam”
milczącej rozmowy spojrzeń,
ponad banałem słów.
Choć przez tę chwilę żyj dla mnie
w uśmiechu z głębi serca,
pokonującym z łatwością
przepaść cierpienia i lat.
Pozwól mi odczuć przez moment,
że jestem – z wielu – jedyny!
będę się cieszył tą myślą
aż do ciemnego świtu.
Paweł Antoni Baranowski 2005