Potknąłem się o kant Księżyca
Gdy przebiegałem po niebie
Zamyślony nad czasem,
- Co mi się czasem zdarza
W gwiaździstą noc wrześniową.
Bo czasem - to mi się zdaje
A często też mi mówią,
Lub milczą - wieloznacznie
Gdy mijam...
Przepraszam - Książę Srebrny
Że zakłóciłem drogę!
... Stanąłem grzecznie, zmartwiony,
Czapkę zdjąłem…
Nie szkodzi – przyjacielu.
Nie zapaliłem światełka.
A wszystko przez te plotki
Co wygadują o mnie;
Wyobraź sobie, mój drogi;
Jak sto diabłów - bezczelna
Nagadała taka jedna
Że mam już miliony lat!
Że ze mnie świntuch straszny,
Bo podglądam ją ciągle
Spoglądam pożądliwie
Tylko udając o-świecenie!
I że jestem oszustem
Bo wcale nie jestem taki
Jakim się być wydaję!
...żem ponoć... w środku – pusty?!
Ciemnego nieba Lampionie!
Przecież to istne brednie!
Poważnie nie bierz tego:
... nażarła się złej kapusty
To i złem odbiło.
Paweł Antoni Baranowski 22.09. 2016
(zdjęcie ilustracyjne)
(zdjęcie ilustracyjne)