Znów dziś się zapomniałem.
uważałem znów nie dość:
– w oczy Twoje spojrzałem
i ... znikła moja radość ...
Bo długo oglądałem
twą twarz – jak piękny obraz:
– Twych oczu obojętnych
zirytowany wyraz;
grymas zniecierpliwienia
ust – zaciśniętych silnie;
pośrodku brwi ściągniętych –
zmarszczek marsowe linie;
włosów wezbrane fale
srebrem poprzetykane;
i smutek ... i zdziwienie,
żal do mnie i do siebie ...
Więc płakałem tam bardzo –
gdy ukryłem się w kącie,
że – choć jeszcze nie było
to już nigdy nie będzie ...
... blasku lampki wieczornej
rozpalanej marzeniem;
pocałunków – rozgrzanych
niespełnionym spełnieniem;
ani nocy cudownych
nie umarłych o świcie;
ani nawet przyjaźni
na samotne me życie ...
Modliłem się i kląłem –
że w twe oczy patrzyłem!
i tak bardzo płakałem,
aż się łzami ... upiłem!
bo – daję na to słowo!
wypiłem - jedynie trzy!
... były gorzkie, spienione ...
więc to musiały być łzy ?!
później – długo myślałem,
sam do siebie mówiłem,
pokłóciłem się z radiem!
(potem je przeprosiłem)
by „się mieć na baczności” –
taktykę obmyśliłem.
że „już nigdy nie spojrzę!” –
hardo postanowiłem!
Będę pewnie próbował,
ale wiem z doświadczenia,
że się nie uda spełnić
tego postanowienia.
bo gdy głos Twój usłyszę,
gdy staniesz przy mnie, blisko –
ożyje moja miłość,
i się ... powtórzy wszystko
bo miłość żyje wiecznie –
choć jej przyjąć nie umiesz!
(Nie wiesz – co znaczy kochać,
więc ... nigdy nie zrozumiesz!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz