Deszczowe chmury wolno płyną
za okna mego prostokątem,
przez połać nieba nieskończoną,
rozprzestrzenioną horyzontem,
lecz – krzyżem ramy przekreśloną,
jak kresu drogi przypomnieniem,
jak Twoją ku wolności bramą,
z więzienia bytu wyzwoleniem…
za okna mego prostokątem,
przez połać nieba nieskończoną,
rozprzestrzenioną horyzontem,
lecz – krzyżem ramy przekreśloną,
jak kresu drogi przypomnieniem,
jak Twoją ku wolności bramą,
z więzienia bytu wyzwoleniem…
Siedzę i patrzę – godzinami
w rzekę obłoków niezmierzoną
a Słońce – wschodzi i zachodzi,
gwiazdy nieznanym ogniem płoną,
pytania łakną odpowiedzi
lecz się bezradnie w myślach tłoczą
i nawet Księżyc – chociaż świeci
skrył swą połowę – tajemniczą…
w rzekę obłoków niezmierzoną
a Słońce – wschodzi i zachodzi,
gwiazdy nieznanym ogniem płoną,
pytania łakną odpowiedzi
lecz się bezradnie w myślach tłoczą
i nawet Księżyc – chociaż świeci
skrył swą połowę – tajemniczą…
Dni biegną – chwilą nieuchwytną,
wieczór dogania ranek nowy
pracą zajęty bezsensowną
niczym fontanna w dzień deszczowy.
Czekam – z nadzieją niezachwianą
choć wiem, że nic się już nie zdarzy;
… bo być – to znaczy czekać z wiarą
aż łzy obetrzesz z mojej twarzy…
wieczór dogania ranek nowy
pracą zajęty bezsensowną
niczym fontanna w dzień deszczowy.
Czekam – z nadzieją niezachwianą
choć wiem, że nic się już nie zdarzy;
… bo być – to znaczy czekać z wiarą
aż łzy obetrzesz z mojej twarzy…