MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

środa, 18 października 2017

Listy zagubione.

SZCZECIN 16.10.2011.
Miła Moja.


Chyba źle zrobiłem, że się zapatrzyłem w Twoje oczy, chociaż masz dobre oczy, bo w nich pełno dobra, często patrzysz w bok albo przed siebie i bardzo trudno jest napotkać Twoje spojrzenie... Odblaski światła w Twoich cudownych, lśniących włosach też mnie olśniły, a może nawet zahipnotyzowały i teraz już myślę tylko o Tobie, nie zważając na nikogo innego... Ale jestem daleko i dlatego mogę sobie jedynie wyobrażać wszystko to, co Ciebie dotyczy. Czuję się jakbym siedział na Księżycu, bo znalazłem się w dziwnym miejscu; bliskim lecz odległym, skąd mogę patrzeć na Ciebie, ale nie mogę Cię znaleźć ani zrozumieć, gdy nas rozdziela niewidzialna, ale realna przepaść. Przepaść czasu? Przepaść przeszłości? Przepaść życia... I głos Twój mógłbym słyszeć, ale mój głos nie dociera do Ciebie, bo często nie odpowiadasz, ważysz i oszczędzasz słowa, nawet wtedy gdy wszystko od nich zależy. Jesteś bardzo tajemnicza i zamknięta, więc to czego jestem ciekaw - muszę sobie jedynie wyobrażać, a to czego wiedzieć nie chcę – to wiem na pewno. Ciekaw jestem jak wyglądasz na tym swoim ulubionym tapczaniku, jak się nocą przeciągasz w koszulce, jak się uśmiechasz i wzdychasz przez sen taka cieplutka i pachnąca, ale pewno: mogę to sobie tylko wyobrażać na Księżycu! Całe szczęście, że jestem daleko i siedzę sobie na Księżycu, bo jak bym był blisko ciebie to umarłbym z niewyspania: tak bym się całą noc przyglądał gdy śpisz, głaskał delikatnie twoje włosy rozsypane błyszczącą, bezładną falą na poduszce, obserwował twoje sny, jak przelatują i jak złe - przeganiał: „a kysz; poszedł ty w cholerę – paskudny” a jak miłe - przepuszczał: „proszę bardzo, wejdź mój milutki” i bym patrzył jak się uśmiechasz przez sen i muskał delikatnie ustami twoje dłonie, ale tak żeby Cię nie obudzić... I wszystkie złe wspomnienia też bym odganiał gdyby powracały z przeszłości: „a wynocha wy wredne, poszły w zapomnienie wieczyste”, a przygodnych chujów, byłych mężów i złe i podstępne duszyska bym prześwięcił krzyżykiem i tylko – już wtedy sam, bym się mógł przytulić do Ciebie, tak na chwilkę, tak leciutko i delikatnie żeby tylko poczuć twój mięciutki dotyk, posłuchać twojego oddechu i bicia serca, ale żeby Cię nie zbudzić, i bym zawsze był tylko dla Ciebie, byłbym takim twoim ochroniarzem niewidzialnym... I też bym ci zawsze rozczesywał i szczotkował włosy - jednocześnie sam delektując się ich pięknem, miękkością i zapachem, i stopki bym ci balsamem nacierał zmęczone wieczorem - ciesząc się, że to ci przynosi ulgę, a plecy bym ci masował delikatną gąbeczką w ciepłej wodzie i potem bym cię całą nasmarował wonnymi olejkami łagodnymi, i mi też by było tak miło - bo byśmy byli przecież jednym ciałem i odezwij się do cholery, bo coś we mnie buzuje jakbym wino gazowane „Sowieckoje Igristoje” całe sam wypił za pięć pięćdziesiąt...
 (........... Niestety tu się urywa a może i nawet niestety kończy ten list zagubiony a odnaleziony przypadkowo akurat przeze mnie, zawiany wiatrem do kałuży na Jasnych Błoniach, lecz jakie były dalsze losy jego autora a zwłaszcza adresatki - nie wiem, bo odpowiedzi niestety jeszcze nie odnalazłem... )

Wersja na nowo przetłumaczona z oryginału, ale nadal aktualna 18.10.2017.