Letnią nocą ciemną, ciszą rozdzwonioną,
Gwiazdy pięknie tańczą rozkoszne mrugando...
A Księżyc – spokojnie: wartę swoją pełni
I płynie powoli - srebrząc się dostojnie.
Chce zakończyć pracę nim sen go usidli.
Nim Słońce porankiem nieboskłon rozwidni.
Na ścieżkach samotnych chrzęści piasek biały...
Może go Aniołów stopy podeptały?
Czy to Świętych szaty na wietrze szeleszczą?
A może to ... świerszcze; swe skrzydełka pieszczą...
A może... w zaroślach cykady... cykają ...?
Może się w ukryciu motyle kochają?
Nie wiem... lecz niech dzwoni cisza – taka głośna!
Niech rozbrzmiewa ciszy symfonia donośna –
Na pochwałę Pana, życia i miłości.
... Niech ujmie ciężaru mojej samotności.
Paweł Antoni Baranowski 2007
Gwiazdy pięknie tańczą rozkoszne mrugando...
A Księżyc – spokojnie: wartę swoją pełni
I płynie powoli - srebrząc się dostojnie.
Chce zakończyć pracę nim sen go usidli.
Nim Słońce porankiem nieboskłon rozwidni.
Na ścieżkach samotnych chrzęści piasek biały...
Może go Aniołów stopy podeptały?
Czy to Świętych szaty na wietrze szeleszczą?
A może to ... świerszcze; swe skrzydełka pieszczą...
A może... w zaroślach cykady... cykają ...?
Może się w ukryciu motyle kochają?
Nie wiem... lecz niech dzwoni cisza – taka głośna!
Niech rozbrzmiewa ciszy symfonia donośna –
Na pochwałę Pana, życia i miłości.
... Niech ujmie ciężaru mojej samotności.
Paweł Antoni Baranowski 2007