MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

niedziela, 1 czerwca 2014

… Skop dupę Marysi, zostań nowym bohaterem dnia… ?

Dziś jest Międzynarodowy Dzień Dziecka.
Ten widoczny powyżej, nieco przewrotny tytuł nie jest zachętą ani propozycją do działań sprzecznych z prawem; jest z mojej strony raczej ostrzeżeniem.

Motto: „Kto po skończeniu gimnazjum nie wygłaszał skrajnie radykalnych poglądów na dowolny temat – ten na starość będzie świnią. Chyba, że mocno przesadzi – wtedy… może starości nie doczekać, niestety”.

Trudno przypuszczać, że zachowania takie jak „sławnej” od niedawna Marysi Sokołowskiej – odbywają się bez wiedzy i akceptacji jej rodziców. Pozwala to przypuszczać, że rodzice mają świadomość „niebezpieczeństw” tej zabawy i jakoś nad tym mają kontrolę. Na przykład; tato – komandos, po służbie – działacz „Caritasu” a mama – adwokatka lub prokuratorka. Jednak dziecko w tym wieku samo powinno już mieć w miarę rozwinięte poczucie własnej odpowiedzialności a zwłaszcza własnej odpowiedzialności za swoje życie i bezpieczeństwo. Każdy przecież kiedyś chciał i poniekąd musiał sam, absolutnie osobiście sprawdzić, czy żelazko rzeczywiście parzy jak mama ostrzegała, czy to tylko taka przesadna ostrożność ze strony mamy; czy po wypiciu niektórych płynów rzeczywiście film się urywa, czy to tatko tak tylko straszył, aby zmniejszyć tygodniowe kieszonkowe… itp. Dla dziecka wszystko jest w zasadzie jasne, oczywiste i zrozumiałe, jest albo dobre, albo złe; albo słuszne – albo niesłuszne. Zrozumienie, że to pozory, że jest zupełnie inaczej – to często szok wywołujący bunt lub apatię.
Dziecko może i ma prawo nie zdawać sobie sprawy, że dziennikarze są bardzo często osobami przypadkowymi w tym zawodzie a zawód ten ma dużo bardziej „płynne” normy etyczne, niż wiele innych zawodów.
W idiotycznej i irracjonalnej pogoni za tematem na którym da się zarobić, potrafią oni wchodzić w duże kompromisy z… własnym sumieniem i poczuciem praworządności. Temat, pogoń za tematem, za sensacją – jest dla takiego dziennikarzyny jak amok, jak głód narkotykowy, liczy się dużo bardziej niż życie, szczególnie czyjeś życie, życie kogoś innego, obserwowanego, śledzonego i opisywanego. Mieliśmy na to aż nadto przykładów.

Są już przez dziennikarzy tabloidów (nowa nazwa „szmatławców”) stawiane różne przypuszczenia; że prowokacyjne zachowanie dziewczynki zostało jej przez kogoś podpowiedziane, jako sposób na zwiększenie „oglądalności” jej własnego blogu „modowego”, że może konkurować na tym polu z Katarzyną Tusk, albo zyskać zwiększenie „klikalności” na "mordoksiążce". Nie zapominajmy jednak, że dziecko nie jest ślepe i głuche i samo obserwuje życie a w nim ma mnóstwo przykładów takiego właśnie zachowania wśród polityków i różnych osób publicznych, i to nawet w znaczeniu dosłownym. Cóż więc byłoby dziwnego, gdyby Marysia doszła sama na podstawie własnych obserwacji do wniosku, że na tym właśnie polega patriotyzm, by chamsko "pyszczyć" za hasełkami; Polską, Narodem, Bogiem, Honorem i Ojczyzną – nie rozumiejąc ich nawet; na tym polega polityka by obrażać w najróżniejszy sposób inne osoby publiczne, obrażać się na nie i „ciągać się” po sądach wymagając przeprosin – skoro to właśnie jej się przedstawia jako działalność polityczną i patriotyczną. Tak się przecież na jej oczach zachowują ludzie dorośli podający się za polityków i to nie tylko ludzie władzy i opozycji ale i „awangarda” w stylu Palikota. Tak się też zachowują ludzie „sławni”, celebryci będący często idolami nastolatek, aktorzy znanych i sławnych ról filmowych jak syn Tuhajbeja, piosenkarze – jak Zaćpana "Warstwa Zewnętrzna" albo Gitarzysta "Diabeł Wcielony"…

Dziennikarze są w stanie odpowiednio „pielęgnować” temat tak długo, jak długo da się z niego wyciągnąć jakieś pieniądze, zupełnie się nie przejmując skutkiem jaki to może mieć dla „bohatera” poruszanej przez nich sprawy. Są jak hieny-ścierwojady. Możliwe jest, że nasza Marysia też jest już odpowiednio „podpuszczana”, by wypowiadała się na coraz to inne i bardziej kontrowersyjne tematy (faszyzm, rasizm, holokaust), by była przy tym na zamówienie coraz bardziej kontrowersyjna – bo przecież w takim wypadku kwota „wynagrodzenia za wywiad” znacznie wzrasta zarówno dla „dziennikarza” jak i dla niej i jest to prawdopodobnie bardzo „podniecające” dla gimnazjalistek; dostawać szmal za powiedzenie „pod publiczkę” paru głupich zdań, ale kupować sobie za to fajne rzeczy; nowy smartfon, modne buty i ciuszki. To dość niebezpieczna droga… dość podobna do prostytucji nieletnich…
Nie wiemy oczywiście czy takie są kulisy w tym przypadku, ale takie mogą być…

Należy też pamiętać o ludziach „typu Cyba” – po prostu skrajnych świrach gotowych na wiele w imię obrony ich ukochanej Platformy Obywatelskiej i Tuska – zawsze zwycięzcy. Dziecko może po prostu stać się obiektem napaści takiego szaleńca z manią prześladowczą na punkcie „pisiorów”; to że jakiś stary wariat lub wariatka trafi za drzwi bez klamek odpowiedniego szpitala z którego Gorzów słynie, lub za kraty zakładu karnego – nie przywróci dziecku normalnego dzieciństwa, zdrowia, otwartości, zaufania do ludzi… jedno jest pewne: da zarobić dziennikarzom, znów będzie o czym, pisać a im większa tragedia – tym lepsza kasa z niej… Ostatecznie – żerowanie na naiwności dziecka może być TYLKO „winą moralną” a to pojęcie abstrakcyjne dla wielu.
Nie ma żadnej odpowiedzialności, skoro i generał przed śmiercią zdążył podobno "na wszelki przypadeczek" - „pojednać się z Bogiem”, to i dziennikarz zawsze zdąży…

Jak wielu jest szaleńców i psychopatów na punkcie nienawiści do Kaczyńskeigo i PIS – to przecież widać w dowolnych tak zwanych „forach dyskusyjnych”, w blogosferach, portalach. Sytuacja nie jest bezpieczna a prawo do wolności wypowiedzi – bywa niestety dość w praktyce iluzoryczne.

Dziecko może jednak nie rozumieć, że wolność, w tym wolność wypowiedzi – nie jest wolnością dla zła, a ponadto – że ma ona swoją cenę, nigdy nie jest darmowa…!
Myślę więc, że trzeba temu spektaklowi z Marysią S. w roli głównej położyć kres natychmiast, dla jej dobra! Ten temat nigdy nie powinien się pojawić w przestrzeni publicznej, co najwyżej jako „anegdotka z życia szkoły”. Nie ma żadnego publicznego znaczenia – co powiedziało to, lub którekolwiek z milionów pozostałych polskich dzieci; ma to znaczenie prywatne, pedagogiczne, rodzinne a nie – publiczne, tym bardziej – polityczne czy patriotyczne. Pouczcie więc natychmiast to dziecko o niewłaściwości, niekulturalności jego zachowania publicznego i pozwólcie jej cieszyć się zasłużonymi wakacjami, latem, pogodą, słońcem, bezchmurnym niebem …

Dziecko może „napisać do gazety”, ale gazeta nic z tym robić nie musi i nie powinna; może pisać o swoich poglądach w gablotowej lub internetowej gazetce szkolnej, ale to problem dla wychowawcy, psychologów szkolnych i szkolnych pedagogów, by nie gasząc nastawienia na szczerość, prawdomówność, wolność wypowiedzi i poglądów – zachęcić ją też do zwyczajnej kultury i rozwagi, szacunku dla podobnych praw i postaw innych ludzi, także tych inaczej niż ona myślących. Dziecko może też coś napisać na Fejsbuku, ale za skutki tego ponoszą odpowiedzialność jego rodzice – zobowiązani prawnie do nadzoru poczynań dziecka w Internecie w ramach odpowiedzialności rodzicielskiej wobec prawa do czasu jego pełnoletności, oraz odpowiedzialności moralnej.

Generalnie – by w miarę zdrowo i bezkarnie przebyć swoje dzieciństwo, trzeba sporo szczęścia i nie ma żadnych sposobów zagwarantowania tego sobie lub komukolwiek. Całe wcześniejsze wychowanie – którego zmienić ani cofnąć już się nie da, oraz własny charakter dziecka są tu decydujące. Ale to nie daje dorosłym prawa do beztroski i nieodpowiedzialności.
Zadziwiające jest, gdzie się nagle przy okazji tej sprawy podziały wszelkie organizacje pozarządowe, stowarzyszenia i fundacje tak bardzo dbające podobno o dobro dziecka w Polsce, o właściwe jego warunki rozwoju, o jego prawo do dzieciństwa, o jego bezpieczeństwo w szczególności. I nie mam na myśli by organizacje te pchały się ze swoimi mądrościami do gazet i internetu a raczej – by dyskretnie i po cichu pomogły szkole i rodzicom. Mamy tu do czynienia z niebezpieczną „zabawą” w której dziecko jakim Marysia przecież jeszcze jest – staje się przedmiotem zabawy dorosłych i pretekstem do zarabiania i zadowalania ich fobii i wypaczeń zawodowych, politycznych itp. Zabawa ta może się każdej chwili bardzo źle skończyć a jedyną poszkodowaną będzie właśnie ona – gimnazjalistka Marysia. No bo przecież nie Tusk, ani tym bardziej ofiary holocaustu…

Zostawcie więc już to dziecko w spokoju; wytłumaczcie jej na czym polega kultura osobista lub jej brak; czym się różni własny światopogląd od narzucanego metodą szczucia i podpuszczania. Wytłumaczcie jej co znaczy „wpuszczać w maliny” oraz „podpuszczać frajerkę udając kogoś przyjaznego, by się publicznie i nieodwołalnie wygłupiła a potem ją wyśmiać”. Co znaczy „possać kogoś jak landrynkę a potem resztę wypluć”…
Dziecko w wieku gimnazjalnym ma prawo do wygłaszania radykalnych twierdzeń i każde kiedyś z tego prawa korzysta; nic jednak do tego skurwysyńskim szakalom przebranym za ludzi.


Niestety nie da się wykluczyć, że ta „akcja Marysia” jest po prostu i wyłącznie kolejnym spektaklem socjotechnicznym mającym, w intencji odpowiednich służb odwrócić uwagę opinii publicznej od czegoś rzeczywiście ważnego, takiego jak choćby na przykład – fałszowanie wyborów europejskich poprzez przerabianie głosów „ważnych” na „nieważne”? Niechaj się durna gawiedź zajmie „aferą” Marysi Sokołowskiej a przestanie pytać o tę nagłą i niespodziewana zmianę rozkładu ostatnich 3% liczonych głosów, o te 223.000 głosów „mających cechy nieważności”.
Zamiast tego – będziemy pewnie zaraz świadkami „oficjalnego protestu ambasady Izraela” przeciwko obrażaniu pamięci ofiar holocaustu… co już dopełni miarę absurdu.
PS.
Parę słów wyjaśnienia; nie muszę się "opowiadać" bo wyrażam od dawna dość jasne, krytyczne oceny i opinie na temat rządu i polityków władzy. Jest jednak powiedzenie, wywodzące się od słów Jezusa skierowanych w ogrodzie za potokiem Kidron do stającego w jego obronie z mieczem w ręku ucznia: schowaj swój miecz do pochwy, bo kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Przypuszczać można, że to samo dotyczy słów, agresji słownej czy presji psychicznej (psychopatycznej), która też może zabić. Tak jak ta "napuszczona" dziewczynka potraktowała Premiera - i ją ktoś może potraktować a nawet i gorzej. Jestem jak najdalszy od pochwały Rządu, ale też i jak najdalszy od tej całej idiotycznej bogo-honoro-ojczyźnianej retoryki tak zwanych "prawicowych katolickich patriotów", którzy są dla mnie po prostu pewną odmianą skrajnego oszołomstwa. Oszołomstwo nie ma rodzajów ani odcieni właśnie dlatego, że jest oszołomstwem; wymaga po prostu odizolowania. To samo pewnie powiedziałbym o "oszołomach lewicowych" i "oszołomach liberalnych"...
Można dziecko wychować w bardzo różnych "tradycjach", ale ma to swoje konsekwencje. Dziecko pozostaje dzieckiem. Moim zdaniem prawdziwie wartościowe wykształcenie i wychowanie to takie, które daje rzetelną wiedzę o wszystkim co istotne i w ten sposób przygotowuje do świadomego, dorosłego wyboru. Jakakolwiek indoktrynacja zamykająca dziecko na wszelkie prócz jednej "prawdy" - jest nadużyciem, krzywdą. W normalnych warunkach każdy człowiek jest w jakiś sposób "poszkodowany" czy "pokaleczony" przez rodzinę, wychowawców itp. ale szybko dorasta i zaczyna kierować się własnym rozumem, co najwyżej pozostając w konflikcie z rodziną i swoją przeszłością. Wtrącenie się dziennikarzy może to skrajnie skomplikować, zakłócić ten "naturalny" proces kształtowania się osobowości i poglądów, stwarzając "fakty nie do cofnięcia".
Stąd mój apel do opiekunów tej dziewczynki i do dziennikarzy: opamiętajcie się i odczepcie się od tego dziecka...