MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

piątek, 17 stycznia 2014

Bezrobocie dewastuje psychikę, wyniszcza osobowość, robi z ludzi socjopatów i alkoholików.

Jest po prostu przerażające, że bezrobocie może być wywoływane celowo, dla osiągnięcia jakiegokolwiek efektu ekonomicznego. W wypowiedziach ekonomistów czasem odzywa się taki właśnie instrumentalny stosunek do tego problemu, co jest godne najwyższego potępienia, bo ekonomia powinna przecież być nauką humanistyczną, stale widzącą człowieka z jego uwarunkowaniami i potrzebami, działającą dla jego dobra i służącą mu (co bynajmniej nie oznacza „koncertu spełnionych życzeń”, bo sam człowiek czasem działa wbrew sobie).
Powinno to być karane tak jak ludobójstwo, jak użycie broni masowego rażenia czy innych środków technicznych lub organizacyjnych masowej eksterminacji. Jednak – jakie zagrożenie – taka powinna być i obrona. Zdaniem niektórych - gdyby to było możliwe, wszystkich „banksterów” oraz wypaczonych teoretyków antyhumanistycznych teorii ekonomicznych – igrających z życiem zwykłych ludzi należałoby po prostu bezceremonialnie postawić pod najbliższą ścianą…, jak Rumuni – swojego tyrana w grudniu 1989 roku.
Na szczęście to możliwe nie jest; prawdziwe przyczyny nie dadzą się tu tak łatwo spersonifikować, ale ludzie walczący o swoje życie, doprowadzeni do skrajnej rozpaczy – nie będą się tym tak bardzo przejmować. Zrozpaczeni ludzie są nieprzewidywalni.
„Polityka” (o ile tak to umownie nazwiemy z obrazą prawdziwego znaczenia tego pojęcia) prowadzona dziś przez Donalda Tuska i jego koalicjantów prowadzi wprost do realizacji takiego scenariusza.

Dopóki ludzkość nie wymyśliła innego mechanizmu swojego funkcjonowania, niż traktowanie wartości pracy człowieka jako miernika jego dostępu do środków pozwalających zaspokajać jego potrzeby życiowe, kulturalne itp. – praca, możliwość wykonywania odpłatnej pracy najemnej – jest podstawą egzystencji większości ludzi. Skoro życie wymaga posiadania środków możliwych do zdobycia poprzez pracę, praca MUSI być dostępna dla każdego kto chce lub musi pracować i zarabiać w ten sposób na zaspokojenie swoich potrzeb. Po prostu; ogranicza to w jakimś sensie gospodarkę, ale ograniczenie to nie ma obecnie żadnej alternatywy; alternatywą taką nie jest z pewnością to, by po prostu nie było możliwości zarobienia na przysłowiowy chleb, by nie było pracy lub innej formy legalnego i społecznie akceptowalnego zdobycia pieniędzy „na życie”. Ograniczenie wynika z tego, że praca ludzka autentycznie przestaje być niezbędna w tak powszechnym wymiarze i rozumieniu jak dotychczas, praca jest zastępowana np. rozwojem techniki (automatyki, cybernetyki), ale z drugiej strony popyt na pracę MUSI być utrzymywany – właśnie dla zachowania realizacji wspomnianej zasady ekwiwalentu pieniądza i pracy. Określając to lapidarnie – praca tymczasem jest potrzebna „do zarabiania” a zarabianie – niezbędne do życia.

Można dziś stworzyć ogromne fabryki w takim stopniu zautomatyzowane, że obywające się bez setek czy tysięcy zatrudnionych tam dawniej ludzi wykonujących niegdyś pracę, jaką teraz mogą wykonywać automaty; stawia to jednak pytanie, czym państwo ma zastąpić pracę tych ludzi jaka była dla nich „sposobem na życie” i jednocześnie metodą na zdobycie pieniędzy (zapłaty za pracę) niezbędnych do życia. Otóż dziś brak jeszcze odpowiedzi na pytanie, co miałoby – zamiast pracy – wygenerować ów zarobek, dochód pozwalający ludziom zaspokajać choćby podstawowe swoje potrzeby; niewielu ludzi stawia to pytanie a znakomita większość – udaje konsekwentnie, że takiego problemu nie ma, porzucając niejako osoby pozbawione pracy na pastwę biedy i upadku. Jak wynika z pobieżnej choćby znajomości historii, zawsze prowadzi to i musi prowadzić do wybuchu niepokojów społecznych, zamieszek, protestów, rewolucji, wojny, strat, zniszczeń i ofiar – jednak „autorzy” takiej sytuacji, jednocześnie ci których obowiązkiem było do tego nie dopuścić – zazwyczaj nie ponoszą ujemnych tego skutków. Niczym nie ryzykują, więc nic nie robią…

Niektóre społeczeństwa wysoko cywilizowane wypracowały coś na kształt „zamiennika” popytu na pracę, w postaci rodzaju odszkodowania dla obywateli za brak zatrudnienia – w postaci łatwo dostępnego „zasiłku” dla niepracujących, w wysokości porównywalnej z normalnymi ich dochodami, pozwalającego w miarę normalnie żyć przez okres braku zatrudnienia.
To być może rozwiązuje problem materialny, jednak nie przeciwdziała niszczącemu działaniu braku pracy jako „sensu życia”. W naszym kraju zasiłek dla bezrobotnych jest bardzo trudno dostępny, statystycznie otrzymuje go ok. 15% osób zarejestrowanych jako bezrobotne, jego okres wypłacania niezależnie od powodzenia w „pośrednictwie pracy” nie przekracza w zasadzie sześciu miesięcy a wysokość zasiłku jest po prostu śmieszna w porównaniu z minimalnymi kosztami życia.
Tak zwany „przeciętny człowiek” nie ma jakichś szczególnych zainteresowań lub pasji. Jego życie wypełnia w przeważającej części najpierw nauka a potem praca zarobkowa oraz rola członka rodziny, współmałżonka czy partnera w związku tworzącym wspólne gospodarstwo domowe, rola rodzica wobec własnych lub przysposobionych dzieci. Na inne sprawy nie pozostaje już wiele czasu; w najlepszym wypadku – jakieś małe hobby (kolekcjonerstwo, modelarstwo), kibicowanie jakiejś dziedzinie sportu, odbiór programu telewizyjnego… Egzystencja kogoś takiego wprost i bez reszty zależy od zdolności do zarabiania pieniędzy, gdyż wszystko to co powyżej wymieniłem – związane jest z ponoszeniem kosztów, przynajmniej przez wiele początkowych lat (w przypadku utrzymania i kształcenia swoich dzieci). Zarabianie pieniędzy – w związku z taką charakterystyką osoby „przeciętnej” czyli znakomitej większości ludzi – odbywa się poprzez pracę najemną, sprzedawanie swojej pracy. Brak zatrudnienia powoduje całkowite załamanie całego tego układu, związane często z rozpadem rodziny, rozpadem więzi międzyludzkich, bezdomnością, upadkiem moralnym, ucieczką w „znieczulenie” jakim jest przynajmniej początkowo – alkoholizm.
Człowiek przeciętny bez pracy – traci sens istnienia, istnienia ujętego w ramy powyżej przedstawionej „przeciętności”. Objawia się to załamaniem relacji społecznych, wyobcowaniem, utratą celów w życiu, poczuciem bezsensu – powiązanego często z towarzyszącą bezrobociu depresją, trwałym załamaniem podstawowej samodyscypliny – powodującym utratę możliwości dostosowania się do wymogów pracy najemnej – nawet gdyby była ona dostępna. Osoba długotrwale bezrobotna w sposób trwały traci zdolność do poddania się rygorom pracy, punktualności, terminowej realizacji konkretnych zadań, poddania się zwierzchności pracodawcy i wykonywania jego poleceń itp.
Ludzie bardzo często nie zdają sobie sprawy, w jakim żyją codziennym „kołowrocie” czy „kieracie” i w jakich wzajemnych uwarunkowaniach, dlatego – gdy ich życie przebiega w sposób stały, ustalony – jest to dla nich niezauważalne, jest znośne – bo jest dla nich po prostu „naturalne”, natomiast gdyby miało to być dla nich na co dzień zauważalne – nigdy by przecież na to nie wyrazili swojej zgody. Inaczej; gdyby ludzie rozumieli – jak w rzeczywistości żyją, nigdy by nie chcieli tak żyć. Otóż destrukcyjne działanie bezrobocia objawia się między innymi także i w tym, że pozwala ono w pełni zrozumieć to uwarunkowanie, pozwala spojrzeć na siebie „z boku” – dając krytyczną wiedzę, stawiając wiele pytań egzystencjalnych, ale jednocześnie – nie dając żadnej alternatywy, żadnej odpowiedzi. Bezrobocie to dezintegracja osobowości, w sposób bezlitosny obnażająca wszystkie braki i słabości człowieka. Ale ludzie przecież nie są i wcale nie muszą być „ideałami”. Znakomita większość ludzi po prostu nie ma co robić w życiu, choć często odczuwają pragnienie bycia szczególnie potrzebnym, wartościowym, robienia czegoś ważnego. Czymś takim był dla nich dotychczas „etos pracy” który im odebrano. A praca najemna dla uzyskania środków na swoje potrzeby (w tym i np. potrzeby dzieci) – to ich życie wypełniała i sprawiała im satysfakcję, dawała im poczucie wartości i spełnienia przypisanej im roli.
Człowiek bez pracy traci motywację do wysiłku, także nawet podstawowego wysiłku fizycznego, przez co traci podstawową kondycję fizyczną, zapada na choroby wynikające z braku aktywności fizycznej, np. choroby krążeniowe, nadwagę, utratę masy mięśniowej. To z kolei wywołuje schorzenia ortopedyczne. Medycyna obserwuje to na przykład w środowisku osób kończących aktywność zawodową i przechodzących na emeryturę, bo takich badań w grupie osób pozbawionych zatrudnienia chyba jeszcze nie prowadzi się. Innym problemem jest niewłaściwe odżywianie – spowodowane skrajną biedą wynikającą z długotrwałego bezrobocia, brak wielu podstawowych składników odżywczych i postępujące skutki tego w dłuższym okresie.
Długotrwała depresja sama w sobie powodująca zagrożenie życia poprzez bardzo silne czasem tendencje autodestrukcyjne (uporczywe myśli samobójcze), powoduje zaburzenia pamięci, zaburzenia snu i tzw. zegara biologicznego, utratę zdolności do skupienia uwagi, trwałe ograniczenie zdolności zapamiętywania i przyswajania informacji. Charakterystyczne jest tu także szczególne wyobcowanie społeczne, poczucie napiętnowania zarówno bezrobociem jak i chorobą, zrywanie wszelkich więzi, także emocjonalnych i uczuciowych, jakby wyjałowienie człowieka z jego człowieczeństwa, odrętwienie, ucieczka w osamotnienie – jeszcze bardziej utrudniająca powrót do życia i pracy.

Rolą władzy demokratycznie postawionej przez społeczeństwo ponad jednostką, jest umożliwić realizację praw każdej jednostki pomimo występujących tu konfliktów; jedynie czynnik stojący ponad prawami jednostki może zapewnić równość w sensie społecznym.
W tej sprawie widzę dwie możliwości: tak sterować gospodarką (polityką gospodarczą) by zachowywać maksymalny popyt na pracę ludzką, utrzymując bezrobocie na takim poziomie przy którym w zasadzie każdy kto chce – może pracować i zarabiać przynajmniej na poziomie określonego ustawowo minimum, lub też – nie oddziaływać w taki sposób na gospodarkę lecz zabezpieczać wystarczające środki z zasobów społecznych na rekompensatę utraconych zarobków wszystkim osobom pozbawionym przez taką „politykę gospodarczą” zatrudnienia i płynących z niego dochodów, umożliwiając im życie na normalnym dla nich poziomie (przy ich zawodzie i typowych związanych z nim zarobkach) – bez pracy.  
Niestety władza nie robi dziś ani tego, ani tamtego; władza po prostu porzuciła cześć społeczeństwa, skazała ją na upadek, spisała na straty, skazała na śmierć, często wcześniej – haniebną wegetację na śmietnikach. To niedopuszczalne i dłużej się tego tolerować nie da: potrzebna jest radykalna zmiana i to możliwie jak najszybciej; mam nadzieję, że odbędzie się ona w sposób przynajmniej cywilizowany…
Trzeba zrobić wszystko, by ludzie od których będzie zależał wybór kolejnej władzy, rozumieli swój interes i swoje potrzeby, stawiając je na właściwym miejscu zamiast ideologicznego zacietrzewienia i zadowalania się pustymi obietnicami.