MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

niedziela, 5 maja 2013

Schwarceneggeryzm i Stallonizm dziś w modzie…

Jasno widać, że dziś do głosu w tym kraju dochodzi pokolenie wychowane na filmach, w których główne role grali tacy aktorzy jak Sylvester Stallone i Arnold Schwarzenegger. Filmy te posiadają najczęściej dość charakterystyczną konstrukcję fabuły; w pewnym momencie rozpoczyna się – określając to kolokwialnie – rozpieprzanie wszystkiego, zmierzając na końcu do totalnej destrukcji, takiego wielkiego „buuum”, z którego najczęściej główny bohater wychodzi mniej lub bardziej poobijany, ale żyw. Znalazło to już odzwierciedlenie w dość znanym powiedzeniu: ”nabombowany jak messerschmitt, poobijany jak Stallone”…

Skąd to moje skojarzenie?
Otóż właśnie mamy w tym kraju podobne zjawisko. Wielu ludzi wreszcie zauważyło że jest źle i że to obciąża odpowiedzialnością rząd, władzę czyli Platformę Obywatelską jako bazę polityczną koalicji władzy; wielu ludzi już przestaje udawać że tego nie widzi lub nie rozumie; wielu ludziom przestało być opłacalne udawać niewiedzę i niezrozumienie a dopatrywać się zaczynają już teraz swego interesu w krytyce władzy, by coś „ugrać” a i na wszelki wypadek zdążyć przypodobać się ewentualnej nowej… to typowe i dość zrozumiałe zjawisko.

W takiej sytuacji pojawiają się pomysły na zmiany.
A zmiany – najczęściej polegać by miały na… rozpieprzeniu tego i owego. Kto by się nie wypowiadał na temat zmian, zaczyna od: zlikwidujemy, usuniemy, odwołamy, zmniejszymy. Zlikwidujemy ZUS i KRUS, a nawet i w ogóle ubezpieczenia społeczne, zlikwidujemy gimnazja, zlikwidujemy powiaty, senat, sejm – jeśli nie cały to przynajmniej zmniejszymy o 2/3… Po prostu jakaś paranoja, czysty „stallonizm”.
Tyle, że… tu już nie chodzi o fajny film, po którym – gdy już nastąpi wielkie finałowe „bum” – zapalą się światła i otworzą się drzwi sali pozwalając wyjść oszołomionej publiczności na świeże, chłodne powietrze, dając szansę na dość szybki powrót z oszołomienia do rzeczywistości. Tu już chodzi o „operację na żywym organizmie”, czyli często po prostu – o życie…

Mnożą się jakieś dziwaczne, egzotyczne „organizacyjki”, niezależnie już od tych kilku nowych inicjatyw politycznych, na czele których stoją ludzie dość znani – a każda z nich woła: zlikwidujemy to, rozpieprzymy owo – tak jakby mało już rzeczy zniszczono od początku tej naszej „wolności”. Wielu z tych – najczęściej zaćpanych, niedouczonych młodych politologów bez doświadczenia życiowego – krzyczy: głosujcie na nas, my zlikwidujemy ZUS, ale oczywiście żaden cymbał się nie zająknie – co z emeryturami, czyli środkami do życia dla ludzi w wieku po-produkcyjnym.
O przepraszam: jeden cymbał się zająknął; trafiła do mnie właśnie świeżutka ulotka nawołująca do zapisywania się do nowo tworzonej w Szczecinie partii, „której nazwa nie może być jeszcze ujawniona z ważnych powodów” , mająca zrzeszać osoby po 50 roku życia – partii która… no tak; oczywiście – obiecuje likwidację ZUS i KRUS, ale napomyka też coś o ich zastąpieniu… jednolitą dla wszystkich emeryturą państwową w wysokości najniższej ustawowo ustalonej płacy netto, czyli wg stanu dzisiejszego 1186 zł a wg obietnicy – 1400. Poza tym – zlikwiduje ona bardzo wiele innych obciążeń, jak składki ubezpieczenia społecznego, cła, akcyzę, opłaty za prąd, wodę i gaz… ktoś powie, że to mało groźne majaczenia jakiegoś „nawiedzonego” wariata lub oszusta; faktem jednak jest, że do likwidowania wszystkiego mamy dużo chętnych i szykują się nowi, szczególnie wśród ogłupionej młodzieży „liberalnej” – marzącej o „prawdziwej wolności”, albo ogłupionej „tak ogólnie” przez tego fircyka w fifraczku i cylinderku, jeżdżącego za niezłe wynagrodzenie po kraju z „wykładami”.

A może by tak coś zbudować, odbudować, naprawić?
Może ustalić jakiś spójny, logiczny plan naprawy albo i nawet likwidacji czego trzeba, ale z pomyśleniem o wszelkich skutkach, o płynnym zastąpieniu likwidowanego „złego” rozwiązania – jakimś innym, „dobrym” rozwiązaniem, lepszym od poprzedniego dla ludzi. A jeszcze – przy okazji może wyjaśnić to społeczeństwu, uzasadnić potrzebę, przekonać większość i przyjąć odpowiedzialność za skutek?

Niestety; większość polityków uważa ludzi którzy dali im władzę – za durniów, no i niestety przeważnie – słusznie… Tylko dureń mógł dać im władzę.