MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

poniedziałek, 4 lutego 2013

Punkt siedzenia.

Przerażające jest niezrozumienie sytuacji bezrobotnych, czyli pozbawionych zatrudnienia a więc i dochodu. Jego powszechność i jego skutki.
Ale też - szansa na lepsze zrozumienie – też jak widać niczego nie gwarantuje.

Przypadkowo odnalazłem w Internecie ślady pewnej akcji Super Expressu, który w 2003 roku zaproponował eksperyment pod nazwą „Przeżyj za 500 zł”. Chodziło o to, by to posłowie spróbowali przeżyć miesiąc za kwotę zbliżoną do tak zwanego minimum egzystencji. Posłowie się nie kwapili, słynny z „bezprzykładnego wprost chamstwa” stary buc – kategorycznie odmówił udziału…
Po wielu miesiącach poszukiwania chętnych, zgodzili się na taką próbę dwaj posłowie, dziś także dobrze znani: Paweł Graś z PO oraz Paweł Poncyljusz – wówczas z PiS. Panowie otrzymali po 500 zł na żywność, ubrania i leki oraz inne wydatki, nie obejmujące jednak mieszkania ani opłat eksploatacyjnych z mieszkaniem związanych.
Nie wiem i nie udało mi się do końca zrozumieć, jaki cel przyświecał pomysłodawcom tej akcji; prawdopodobnie na wzór jakiejś Czeszki – mieli oni udowodnić, że to jest możliwe, że da się przeżyć za taką kwotę miesiąc. Z równym prawdopodobieństwem można przyjąć tu np. motywację czysto medialną, celebrycką, pomysł na lans, ale i motywację polityczną mającą choćby zdyskredytować narzekania czy oskarżenia kierowane do władzy.

Próba odbyła się w lutym 2004 i skończyła się w zasadzie niepowodzeniem; obaj panowie choć z różnych powodów nie dotrwali do końca miesiąca, mimo że starali się żywić w domu oraz ubierać w ciuch-budach. Rzecz nie byłaby może warta dziś uwagi, tym bardziej iż w normalnych warunkach ta kwota z trudnością wystarczyłaby poza oczywiście Warszawą i innymi kilkoma największymi miastami – do opłacenia jedynie mieszkania, prądu, wody i gazu – co jest podstawą egzystencji, zabrakłoby więc co najmniej drugie tyle – na żywność i niezbędne wydatki. Ot – taka akcja propagandowa, mająca udowodnić że „nie jest tak źle jak głosi opozycja”.
Jeśli natomiast chodziło o upublicznienie skali biedy albo choć zwrócenie uwagi na prosty poniekąd ale dla polityków „magiczny” fakt, że by żyć – trzeba płacić, czyli zarabiać – to poprzez niewielką realność sytuacji miało to ograniczoną wiarygodność. Jakiś malutki kroczek do przodu…

Zaciekawiły mnie dziś szczególnie ówczesne wypowiedzi obu polityków, zdania wypowiadane wówczas, na gorąco, w czasie chatu 27 lutego 2004 roku. Bo minęło przecież od tamtego czasu 9 lat…
Co mówili: przytoczę wybrane pytania i odpowiedzi.

Paweł Graś: Otrzymujemy dziesiątki listów od ludzi żyjących poniżej minimum socjalnego, którzy na wyżywienie swoich rodzin mogą przeznaczać kilka złotych dziennie. Jesteśmy dla nich pełni podziwu i uznania, że w tak trudnych warunkach potrafią się utrzymać i wychowywać dzieci.
Pytanie: wiadomo, że całego świata się nie zbawi, ale czy jest jakaś możliwość pomocy tym ludziom najbardziej potrzebującym??
Paweł Graś: Uważam, że tak. Możemy dotrzeć do tych, którzy naprawdę tego potrzebują. Ważne jest, by zacząć oszczędności w państwie od samej góry, a nie sięgać do kieszeni najuboższych.
Paweł Poncyljusz: Myślę, że tak. Dostaję wiele listów ze skargami na bezduszność urzędników. Staram się interweniować w ich sprawach w poszczególnych gminach całej Polski. Dalej czeka nas praca jako posłów przy uchwalaniu ustaw.
Pytanie : czego nauczyliście się po tym miesiącu?
Paweł Graś: To bardzo ważne doświadczenie. Zupełnie inaczej patrzę na problem nędzy i bezrobocia. Nauczyłem się żyć oszczędnie i z dużą większą wrażliwością na to, co mnie otacza.
Paweł Poncyljusz: Jak trudno przeżyć za 500 zł. Zobaczyłem, ilu biednych ludzi żyje wokół mnie. Na pewno będę bardziej wrażliwy na problemy społeczne.
Pytanie: A jak Panom się wydaje, jakie powinno być minimum socjalne w naszym kraju?
Paweł Poncyljusz: Takie, na jakie stać budżet, jednak od minimum ważniejsza jest praca. To dopiero daje szanse człowiekowi na lepsze jutro.
Paweł Graś: W kraju powinna być przede wszystkim praca, pomoc powinna trafiać do tych, którzy rzeczywiście jej potrzebują. Nie da się ustalić jednej kwoty dla całego kraju, gdyż koszty utrzymania są bardzo zróżnicowane.
Pytanie: Czy waszym zdaniem taka akcja coś da? Czy to tylko tak, aby się przekonać, jak jest niektórym ciężko? I za niedługo zapomnicie o wszystkim.
Paweł Graś: Tego miesiąca na pewno nie zapomnę. To jedno z moich ważniejszych życiowych doświadczeń.
Paweł Poncyljusz: Nigdy nie zapomnę tego miesiąca. W moim umyśle doświadczenie z tej akcji pozostanie na lata.
Pytanie: Czy mając poparcie biedniejszej warstwy społeczeństwa osiągając wyższe stanowiska są panowie w stanie poprawić jakość ich życia?
Paweł Poncyljusz: Problem jest bardziej złożony. Tego się nie da dokonać bez zmian w gospodarce, ale nie uważam za słuszne obniżenie podatków najbogatszym.
Paweł Graś: Receptą na poprawę życia nie jest polityka, a gospodarka. Politycy powinni się trzymać od niej z daleka i pozwolić przedsiębiorcom tworzyć miejsca pracy. Czas „gruszek na wierzbie” w polityce minął bezpowrotnie.

To taki medialny eksperyment, oparty głównie na dobrej woli posłów. Chwała im za to, że podjęli to wyzwanie, choćby w celu eksperymentalnym.
Wydawałoby się pewne, że te dwie osoby rozumieją już po części rzeczywistą sytuację osób o najniższych dochodach. Posłowie mieli ograniczone fundusze na wydatki nie wliczając w to jednak czynszów i opłat eksploatacyjnych, ale jednocześnie – pracowali. Mieli pracę, wykonywali codziennie swoje normalne zadania. To ich sytuację zdecydowanie różni od bezrobotnych, czyli pozbawionych możliwości wykonywania pracy zawodowej. Więc zbliżyli się tylko częściowo do zrozumienia prawdy. Nie dowiedzieli się, co naprawdę czuje ktoś w takiej sytuacji.

A wnioski?

Paweł Graś jest dziś rzecznikiem rządu Donalda Tuska.
Paweł Poncyljusz jest euro-parlamentarzystą, jednym z założycieli Polska Jest Najważniejsza.

Narasta rozwarstwienie społeczne na obszar nędzy i „elitę” dobrze zarabiających, powiększa się obszar bezrobocia i wykluczenia, stopa bezrobocia nadal rośnie, przekraczając już w grudniu ubiegłego roku 13 %. Przewiduje się, że na koniec roku może osiągnąć 16%…

A politycy?… nadal „mają się trzymać z daleka od gospodarki” i przyglądać się, jak przedsiębiorcy "sami budują gospodarkę i tworzą nowe miejsca pracy". Natomiast na "niewidzialna rękę rynku" nie ma sensu przyglądać się bo i tak nic przecież nie będzie widać...