MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

czwartek, 2 lutego 2012

Wolność; prawda, miraże, marzenia…


Wolność wydaje się stanem naturalnym. Podobnie jak w pewnym sensie - jej brak.
Wydaje się…

Lubię czasem letnim popołudniem, takim jak dziś, kiedy słońce wyraźnie zmierza już ku horyzontowi, czyli jak to określa przepięknie Ewangelia – dzień się już nachyla, usiąść na ławce w pobliskim parku, który znam od najwcześniejszego dzieciństwa, w dużej otwartej przestrzeni jaka stanowią Jasne Błonia zwane dawniej "Quistorp Aue", okolone ze wszystkich stron gęstym szpalerem dwustu platanów a od wschodu elewacją ogromnego gmachu Urzędu Miejskiego. To bardzo duża jak na warunki śródmiejskie powierzchnia pustej, otwartej przestrzeni, odsłaniającej też i dużą połać nieba ponad nią, okolona wierzchołkami koron pięknych, rozłożystych drzew. Kiedy się siedzi, z boku - prawie na krawędzi koron drzew po jednej stronie, z twarzą zwróconą w stronę przeciwnego szpaleru, w stronę zachodzącego Słońca, z oczyma pełnymi światła, a na niebie przesuwają się niewielkie obłoczki, szczególnie gdy Słońce zsunie się już za krawędź koron drzew po przeciwległej stronie i nie razi w oczy a podświetla jeszcze owe chmury przesuwające się wolno po niebie – ma się cudowne wrażenie nieskończonego ogromu przestrzeni. Nasuwa to oczywiście myśl o wolności.
Ta przeogromna świetlista przestrzeń pociąga swoją czystością. Przyzywa nas i pociąga. Ale też wprawia w podziw dla Twórcy, dla Pana który jest pełnoprawnym właścicielem, choć też chętnie udostępnia nam swą własność. Przypomina się automatycznie, jak to wyjaśnił w swoich psalmach Król Dawid, że jesteśmy gośćmi, którzy korzystając ze szczodrości gospodarza nie powinni o nim nigdy zapominać.
W przekładzie Jana Kochanowskiego z Czarnolasu brzmi to tak:

I Ziemia i cokolwiek na niej się najduje,
I co pod niebem mieszka, i co się buduje –
Wszytko Panu należy; On rękami swemi
Grunt na morzu założył niewzruszonej ziemi.


Czy rola umiłowanego, oczekiwanego gościa – ogranicza jego wolność?
Czy człowiek musi mieć poczucie własności i niczym nie skrępowanych możliwości władania, eksploatowania, wykorzystania lub nawet zniszczenia – by czuł się wolny?
Wydaje się, że wręcz przeciwnie: przecież właściciel ma też ogromne obowiązki; nie tylko stworzyć, ale i utrzymywać, odnawiać, pilnować, regulować a tego użytkownik nie musi przecież robić. Jak dziecko bawiące się zabawką otrzymaną od ojca, cieszy się i zajmuje zabawą, uważając zabawkę za swoją jako otrzymaną w prezencie, ale gdy coś nie funkcjonuje właściwie – powie: tata – zepsuło się, napraw. Ja nie umiem i nie muszę, ja chcę się tylko bawić…
Czy prawo podziwiania, korzystania i cieszenia się wszystkim, ale tylko jako miły gość, szczodrze obdarowany – jest rodzajem wolności?

Ale niezależnie już od tego, sama już wielka przestrzeń nieba także kojarzy nam się z wolnością. To cudowne, że bardzo gruba warstwa powietrza, atmosfera ziemska - rozprasza światło słoneczne w taki sposób, że wydaje się ona mieć kolor i na dodatek jest to kolor błękitny. Szczególny i niepowtarzalny kolor nazywany "sky-blue". Błękit Nieba, przyjmujący niezliczoną liczbę wprost niesamowitych odcieni. Białe chmurki – baranki przesuwające się wolno, nieraz na różnych wysokościach i z różną prędkością – gdy wiatr je popycha z różną siłą zależnie od pułapu – objawiają nam tę ogromną przestrzeń w której dopatrujemy się podświadomie właśnie wolności.

Wolność w tym przypadku – to brak tych ograniczeń fizycznych dotyczących poruszania się jakie towarzyszą nam na co dzień; jakiś zakaz, znak, tabliczka, jakieś ogrodzenie, płot wyznaczający teren na który nam wejść nie wolno, chodnik oddzielony od jezdni, torowiska i trasy różnych pojazdów… Nie wolno nam wybierać własnej drogi poruszania się, grozi to śmiercią, odpowiedzialnością lub co najmniej mandatem za deptanie trawnika…
Czy dla człowieka żyjącego na ziemi - istnieje wolność?

Gdyby nie efekt rozpraszania spektrum światła słonecznego, niebo nad naszymi głowami miałoby – tak jak to jest ponad oraz całkiem poza atmosferą, w kosmosie – kolor czarny. Ta sama przestrzeń poza warstwą atmosfery otulającej nas jak kołderka - zupełnie wiec nie kojarzy się z wolnością a wręcz przeciwnie; czarna otchłań jest dla nas czymś strasznym, pustym, nieprzychylnym, zimnym i groźnym, ograniczającym nas pod każdym względem. To próżnia w której nie ma życia, nie ma ciepła, wody i powietrza, albo też i jest ale za to pod nieprzyzwoitym i niebezpiecznym nadmiarem... W tej naszej błękitnej przestrzeni natomiast, w przestworzu - może lotnik a szczególnie szybownik doznawać odczucia wolności, ale jest on też zmuszony pamiętać o tak wielu szczegółach technicznych, parametrach wskazywanych przez urządzenia, o tak wielu ważnych okolicznościach w samolocie i na ziemi, wreszcie ma wiedzę o budowie swojego statku powietrznego co daje też świadomość, że są to urządzenia techniczne, których awarii nie da się przewidzieć ani jej prawdopodobieństwa sprowadzić do zera.
Czy to jest wolność?

Lecz gdy tak obserwujemy ogromną przestrzeń z jej potencjalnymi możliwościami, czujemy też jak bardzo jesteśmy ograniczeni w naszym życiu codziennym. Budzimy się na dźwięk urządzenia które sami skłoniliśmy do odmówienia nam prawa do dalszego snu, nawet a wręcz – szczególnie wtedy, gdy mamy na to największą ochotę. Musimy się udać do miejsca pracy bacznie pilnując czasu, bo tam zdobywamy środki za które nabywamy dobra niezbędne do istnienia, albo tylko dające zadośćuczynienie zwyczajowi przyjętemu w naszym środowisku - bo nie możemy do końca sami decydować o naszym ubiorze, zapachu, wyglądzie. Jesteśmy skrępowani obyczajem, prawem, uprawnieniami innych. Nie wolno nam się swobodnie przemieszczać, choć są takie środki techniczne, bo nie tylko musimy się chronić przed chorobami na które nasz organizm nie jest odporny ale i przeciwnie; tam gdzie jedziemy - inni chronią się przed nami… Nie możemy się porozumiewać, bo ludzie nas otaczający mówią i piszą setkami zupełnie nam nieznanych języków i pism. Jesteśmy ogromnie ograniczeni niezależną od nas koniecznością snu, wyłączania się naszej świadomości na kilka godzin co jakiś czas, na ten okres musząc poszukiwać bezpiecznego i spokojnego miejsca zapewniającego nam odpowiednie warunki. Podobnie bezwzględnie ogranicza nas konieczność dostarczania organizmowi odpowiedniej dawki dwutlenku wodoru w stanie ciekłym i temperaturze jak najbliższej 20 stopni Celsjusza, na co musimy ciągle zwracać uwagę planując miejsce swojego pobytu z wyprzedzeniem co najmniej trzech dni albo posiadając stale do swojej dyspozycji takiż zapas wspomnianej substancji… substancji którą trzeba nabyć, a co można zrealizować jedynie posiadając konkretną ilość konkretnego rodzaju środków płatniczych, które możemy zdobyć jako zapłatę za naszą pracę...
Czy to jest wolność?

Wreszcie sam fakt, że wolno nam istnieć jedynie przez pewien skończony okres czasu i ani chwili dłużej, ale też i bez świadomości aż do jego zakończenia – jak długi ten okres będzie; jesteśmy w sposób nieubłagany i nieprzyzwoity przemijalni...
Czy to jest wolność?

W każdym z tych przypadków odpowiedź musiałaby być przecząca.
Czy więc człowiek nie jest wolny?

Tu niestety trzeba przestać mówić o człowieku jako gatunku, bo odpowiedź na to pytanie jest odpowiedzią dotyczącą jednostek a nie ogółu. Odpowiedź może być jedynie indywidualna. Człowiek może być wolny jedynie w swoim umyśle, uczuciu i intelekcie. Bo uczucia; miłość, tęsknota – nie podlegają żadnemu ze wspomnianych ograniczeń. Nie podlegają, bo nie maja charakteru fizycznego a duchowy, pozamaterialny. Człowiek może być wolny w wytworach swojego ducha. W tym co pozbawione jest charakteru materii z jej ograniczeniami i wadami. Na przykład genialni kompozytorzy.

Przykładem i dowodem dla mnie jest Johannes Brahms i jego I Symfonia. Kompozytor - gdy ją pisał, miał już 43 lata, był człowiekiem dojrzałym. I Symfonia c-moll op. 68 i jej III część: Un poco allegretto e grazioso. 


 

 
Kiedy rozbrzmiewają pierwsze dźwięki tego utworu (III części Symfonii), wykonywanego przez dobrą, profesjonalną orkiestrę symfoniczną klasy Royal Concertgebau z Amsterdamu czy Berliner Philharmoniker, czy Academy of St. Martin in the Fields, czy choćby DRSO – gdy przymkniemy lekko oczy – widzimy w wyobraźni dokładnie ten obraz - od którego zacząłem; … jak kiedy się siedzi z boku z twarzą zwróconą w stronę zachodzącego Słońca, z oczyma pełnymi światła, a na niebie przesuwają się niewielkie obłoczki, szczególnie gdy Słońce przesunie się już za krawędź koron drzew po przeciwległej stronie i nie razi w oczy a podświetla jeszcze owe chmury przesuwające się wolno po niebie z różną prędkością na różnych wysokościach – ma się cudowne wrażenie ogromu przestrzeni, wielką radość w sercu, uczucie wolności i spokoju. Nasuwa to oczywiście podziw dla Stwórcy…

To niesamowite ale przecież wspaniałe, że człowiek - nie w świecie materii i jej ograniczeń, ale w świecie ducha może wytworzyć coś tak cudownego; nieskończoną głębię przestrzeni zakreślonej dźwiękiem, w której jest wolny. W której ma się wrażenie całkowitej wolności nie mającej nic wspólnego ze światem, materią, nauką i jej ograniczeniami. Wolności i prawdziwego człowieczeństwa, człowieka - istoty „niewiele mniejszej od aniołów”. Wolności intelektu, geniuszu, miłości - czyli ducha. Wolności wyobraźni, której nikt nam także jako odbiorcom czy świadkom ograniczyć ani odebrać już nie może.


Wspomniana III część Symfonii o której mowa w tekście - zaczyna się od 28'25"