MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

wtorek, 27 grudnia 2016

Sprytny sposób na "zaczęcie".

Tak zwany „przeciętny obywatel” – co nie stanowi oczywiście określenia wartościującego – raczej mało ma dziś okazji do pisania. Pisania - w sensie tworzenia i edytowania pism a szczególnie prywatnych listów. Pomijam już tutaj techniczną stronę tego pisania, choć sztuka posługiwania się piórem czy długopisem cierpi na rozpowszechnieniu urządzeń elektronicznych z klawiaturą. Ten brak okazji do pisania to wątpliwa zasługa rozpowszechnienia formy korespondencji przez „krótkie wiadomości tekstowe” – zwane z angielska SMS, w której świadomie – szczególnie ludzie młodzi – rezygnują z zasad interpunkcji a nawet gramatyki i ortografii dla zwiększenia szybkości wprowadzania liter kciukami a także zasługa rozpowszechnienia wszelkiego rodzaju formularzy, gotowych druków akcydensowych, w których trzeba jedynie uzupełnić pewne nieliczne dane, nie martwiąc się o tytuł, formę, stronę edytorską.

W korespondencji prywatnej, rodzinnej czy osobistej jednak tak się nie da. Człowiek konfrontuje się nagle z białą kartką papieru lub mniej czy bardziej ozdobną papeterią i … nagle stwierdza, że nie wie jak zacząć. Biała kartka papieru działa jakby onieśmielająco i stąd może właśnie pomysł na produkcję papeterii, mniej lub bardziej gustownego ozdabiania owej kartki, co ma ją jakby „oswoić”. Ale to słabo działa... Na dodatek - zwyczaj nakazuje choćby część tekstu napisać odręcznie.

Otóż ludzie mający taki problem poradzili sobie z tym w dość sprytny sposób: wymyślili jakby schemat, standard, może nawet pewną „pieczątkę” zawierającą początek listu, aby po tym przełamaniu bariery już bez problemu przekazywać to, co chcieli, co miało być powodem powzięcia myśli o napisaniu tego listu. W różnych kręgach ta matryca była inna i w różnym stopniu modyfikowana. Często sam początek stanowiło pozdrowienie ewidentnie religijne, zapożyczone pewnie z praktyki parafialnej a potem także standardowy tekst: "W pierwszych słowach mego listu uprzejmie wam donoszę, że jestem zdrów i mam się świetnie – czego i Wam życzę". Po tym wstępie kartka papieru nie była już biała, list był już zdecydowanie zaczęty i dalej już bez przeszkód pisano wszystko, co było do przekazania adresatowi.

Oczywiście szydercy, szczególnie ci miastowi szybko wyśmiali taką powtarzalność, proponując inną wersję: W pierwszych słowach mego listu uprzejmie Wam donoszę, że spadłem z jabłonki i połamałem ręce i nogi – czego i Wam życzę…

Piszę o tym wszystkim jednak dlatego, że zaskoczyło mnie bardzo, iż takie trudności w zaczęciu mają także - jak się okazuje… malarze. Białe płótno blejtramy onieśmiela tak samo, jak niezapisany papier. Niektórzy malarze pokonują to, albo wręcz unikają takiego problemu, gdyż szkicują wstępnie cienką linią np. ołówka rozkład elementów obrazu i to nawet akwareliści – mimo iż akwarela nie jest farbą kryjącą i tych linii często całkiem nie przykrywa. Szkic jest już właśnie tym „zaczęciem”, pozwalającym kontynuować prace pędzlem czy szpachelką. Zetknąłem się jednak i z innym sposobem; malarz – mając w wyobraźni jakiś przeważający odcień np. tła, po prostu zamalował a nawet należałoby powiedzieć – "zamazał" tło szerokim płaskim pędzlem, kilkoma szybkimi ruchami ręki, odpowiednim kolorem farby i wtedy już spokojnie przystąpił do zamalowywania go kształtami, szczegółami, tworzenia na palecie i nakładania innych kolorów, jakby uspokojony tym, że płótno nie jest już białe. Ma to sens przy farbach kryjących, ale mimo wszystko byłem tym bardzo zaskoczony; tym bardziej, iż chodziło o obraz religijny Matki Bożej z Dzieciątkiem… Obraz w swej przepięknej końcowej wersji nie zawierał już oczywiście tego tła ani nawet jego koloru.

Ważne by zacząć a na to człowiek zawsze znajdzie sprytny sposób, szczególnie gdy wie, że będzie mógł jeszcze coś poprawić.

Paweł Baranowski