MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

wtorek, 26 sierpnia 2014

Zasmuca łatwość z jaką można dziś poruszyć emocje społeczne, zagrać na nich jak mały cyganek na kradzionych skrzypcach…

Najbardziej dla mnie zasmucającym wnioskiem z obserwacji wydarzeń zafundowanych nam przez polityków PO i ich „przydupnych” pomagierów (zarówno tych „służbowych” jak i ochotniczych) jest poczucie bezradności wobec podatności „ludu”, czyli tak zwanej durnej gawiedzi – na działania manipulacyjne.
Owszem; mamy wielu fachowców; służą oni zawsze władzy, nie opozycji, bo to im się najbardziej opłaca finansowo. Przerażająca i wręcz zawstydzająca jest łatwość, z jaką przychodzi władzy manipulować myślami, zainteresowaniem i poglądami wielu ludzi. Zbyt wielu. Dawne pokolenie, zwłaszcza przedwojenne, było dużo bardziej samodzielne. Szkoły uczyły samodzielnego, logicznego myślenia, rozwijały zdolności analityczne; uczono logiki, matematyki, etyki, łaciny i to bynajmniej nie „kuchennej”…

Dziś po prostu ręce opadają na całkowitą bezradność tzw. opinii publicznej, gdy trzeba zrozumieć i zinterpretować właściwie nie tylko – co się dzieje, ale i – dlaczego jest to tak a nie inaczej „rozgrywane” przez wyrobników władzy, kształtujących opinię publiczną jakby to była plastelina. Zasmuca łatwość z jaką można dziś poruszyć emocje społeczne, zagrać na nich jak mały cyganek na kradzionych skrzypcach…
Sprawa prof. Chazana jest przecież jedynie „pokazówką”, incydentem mającym „zdyscyplinować” lekarzy ginekologów czy może lekarzy „w ogóle”. Zadziwiające jest, dlaczego środowisko lekarskie, pielęgniarskie i położnicze – milczy. Nie są to środowiska, w których nie ma napięć, np. na tle płacowym czy prestiżowym, ale jednocześnie są one bardzo dobrze zorganizowane, przede wszystkim poprzez izby zawodowe.

Środowiska związane bezpośrednio z zawodami medycznymi i tak nie unikną w przyszłości jasnego zadeklarowania przekonań w wojnie światopoglądowej, jaka wynikła wskutek napaści europejskich środowisk lewackich, libertyńskich i feministycznych – na tradycyjne i konserwatywne przyzwyczajenia znacznej części naszego społeczeństwa.

Mamy po prostu dziś dwa światy, pomiędzy którymi z powodów zasadniczych nigdy nie będzie zgody, tak jak nigdy nie będzie jedności pomiędzy dobrem a złem.
Państwo w takiej sytuacji ma za zadanie poprzez działania prawotwórcze zapewnić możliwość „pokojowego” współistnienia różnych opcji nie tylko politycznych, ale i filozoficznych czy moralnych. Na tym przecież ma polegać wolność, by każdy w miarę możności mógł żyć tak jak sam chce i pozostawać wiernym swoim poglądom, wartościom czy sumieniu – o ile uważa, że je posiada. Ograniczenia w tym, możliwie jak najmniejsze – mogą i powinny wynikać jedynie z konieczności poszanowania dla cudzych praw, wolności innych osób.

Państwo nie spełniło tu swojej roli, bo w minionych latach coraz słabiej swoją rolę spełnia. To wina ideologii PO czy tak zwanego „systemu tuska”. Państwo „zdradziło” – stając jednoznacznie po jednej ze stron (tej europejskiej; libertyńsko-lewackiej).


Podczas gdy prof. Chazan ma urlop, propaganda władzy rozpętała nagle w posłusznych sobie mediach po prostu piekło; dyrektor jest już zwolniony – choć nic o tym nie wie, kontrole wykazały wiele nieprawidłowości – choć się jeszcze nie zakończyły, nikt też z kontrolerów nie pytał dyrektora o nic w tej sprawie, nie prosił o żadne wyjaśnienia (bo dyrektor ma akurat normalny urlop) – a już wszystko wiadomo: winien jest!… oto obraz „manewrów” angażujących i podgrzewających do białości emocje społeczne i mających za zadanie zepchnąć na dalszy plan wypowiedzi, szczere wypowiedzi najważniejszych polityków, ministrów, urzędników państwowych, szefów najważniejszych instytucji państwa – wypowiedzi które to państwo i ten rząd całkowicie kompromitują i pozbawiają wiarygodności.

Dlatego trzeba tymczasem uspokoić krytyków prof. Chazana.
Naprawdę: jeszcze nic nie wiadomo.
Szpital przedstawia za pomocą swoich przedstawicieli prawnych w odpowiedzi na okoliczności podniesione przez kontrolerów – ważne i ciekawe dokumenty, obalające histeryczne zarzuty antyreligijnych bojowników. Bo wyniki kontroli muszą być przedstawione dyrekcji szpitala a ta ma prawo do stosownych wyjaśnień, dowodów, kontrargumentacji itp.
Lekarz szpitalny matki tego dziecka, prowadzący tę kobietę po zabiegu zapłodnienia „in vitro” dokonanym w prywatnej klinice, (a nie jest nim dr Chazan) zaprzecza stanowczo uchybieniu terminom i obowiązkom wynikającym z przepisów prawa. Adwokat tej kobiety – były (a może jeszcze obecny?) mąż pani Marty Kaczyńskiej – mecenas Marcin Dubieniecki „leci do przodu” z tą sprawą przeciwko prof. Chazanowi jak nakręcony, ale może się okazać, że kara pieniężna już nałożona na szpital jest nieuzasadniona, zwolnienie dyrektora Chazana ze stanowiska także nie jest zasadne… w ogóle sytuacja wygląda w świetle faktów i dokumentów zupełnie inaczej, niż ją w tej chwili przedstawiają media rządowe po to by odwrócić uwagę społeczeństwa od „taśm prawdy” o tym rządzie.
Powody dodatkowe, niejako przysłowiowa „druga pieczeń” przy tym ogniu upieczona przez pro-libertyńską władzę, to spowodowanie takiej sytuacji, aby zanim się wyjaśnią prawdziwe okoliczności sprawy – doktor Chazan a z nim wszyscy inni odmawiający niekoniecznych aborcji, byli już „osądzeni i skazani” w sterowanym „przekonaniu” durnych, bezmyślnych ludzi dziś „nakręcanych” przez te agresywną unijną libertyńską i lewacką propagandę społeczną.

Wcale by mnie nie zdziwiło, gdyby sprawa skończyła się tak jak to zwykle bywa: to państwo polskie będzie musiało zapłacić odszkodowanie tej kobiecie, odszkodowanie dr Chazanowi oraz szpitalowi a zapłaci to – z budżetu państwa, czyli pieniędzy „niczyich”.
Ale co tam; państwo na to stać a chodzi tu przecież nie o marne, „niczyje” pieniądze budżetowe a o utrzymanie władzy, o zablokowanie "Kaczyńskiego" za wszelką cenę, na przykład cenę późniejszych odszkodowań. Można teraz śmiało rozkręcić nie wiadomo jaką aferę, byle odciągnąć uwagę ludzi od tego co na prawdę ważne, przykryć aferę taśmową i obronić władzę Platformy Obywatelskiej. Odszkodowania – to głupie społeczeństwo zapłaci; no – rząd przecież zawsze się sam wyżywi, rząd nie płaci swoimi prywatnymi pieniędzmi – chyba że za drogie wino, ale i to tylko wtedy, gdy „się wyda”…

Wszelkim libertyńskim moralizatorom, lewackim etykom – tak współczującym „cierpiącemu dziesięć dni dziecku”, dlatego że wcześniej nikt go nie chciał dobić „humanitarnie” – radzę więc poczekać spokojnie na rzeczywiste zakończenie kontroli, wraz z udostępnieniem szpitalowi prawa do wyjaśnień i dowodów.
Już dziś jednak wiadomo z pewnością, że winne jest złe, nieprzemyślane albo ideologicznie agresywne prawo, ustalone przez polityków PO, brak odpowiednio zorganizowanej informacji, polityka przymusu pod płaszczykiem wolności.
Dziś wszelkie przesądzające komentarze ideologów-aborcjonistów są tak samo obrzydliwe, jak komentarze „pseudo-religijne” biskupów i kardynałów kościoła katolickiego. Nakaz zabijania „nieudanych” dzieci przed ich narodzeniem jest tak samo obrzydliwy, jak próby ustawowego zakazania grzeszenia.

Nie jest winą lekarza nieprawidłowy rozwój tego dziecka w łonie matki, ale dziecko, które może się urodzić żywe – musi się urodzić! Ma prawo się urodzić, bo trzeba też uwzględnić prawa tego dziecka. Nikt odpowiedzialny nie jest w stanie ani nie ma prawa przesądzać, czy dziecko ma prawo żyć lub odebrać mu to prawo. To jest oczywiście bardzo trudne dla matki, traumatyczne dla obojga rodziców, także dla lekarzy, ale „trudność” ta, ten życiowy ciężar wynikający z urodzenia dziecka chorego lub niepełnosprawnego nie usprawiedliwia oczekiwania, by „ktoś” zabił to dziecko wcześniej, zanim się urodzi – i to "dyskretnie" tak by zdjął w ten sposób z rodziców ten ich ciężar kosztem obciążenia swojego sumienia; takie oczekiwanie jest haniebne, nieludzkie.
To nie cierpienie z powodu urodzenia chorego dziecka i jego ewentualnej szybkiej śmierci, o której nikt nie ma prawa wcześniej przesądzać jest nieludzkie a właśnie nieludzka jest taka ucieczka przed tym – ucieczka w zabijanie "cudzymi rękoma",  kosztem cudzego sumienia, pod pretekstem przepisów prawa stanowionego przez omylnych, ułomnych ludzi i to wywodzących się z innej, obcej tradycji kulturowej! Ucieczka od życia kosztem sumienia lekarza.
Oczekiwanie, że lekarz zabije żywe dziecko przed urodzeniem, tylko po to, aby matka nie cierpiała traumy – gdyby ono umarło już po urodzeniu z powodu tego, że jest - jakie jest - jest w sposób niepojęty barbarzyńskie! Ale lekarz ma zawsze i bez względu na „opłacalność” ratować życie a nie je odbierać, leczyć a nie zabijać lub wskazywać zamiast siebie – innych zabójców.
Zabijcie we mnie to „nieudane” dziecko zanim się urodzi, abym go nie widziała, nie cierpiała gdyby umarło, aby jego obraz i wspomnienie nie zakłócał mi mojego dalszego życia, i zróbcie to dyskretnie, po cichu oraz na koszt podatników, w ramach „usługi służby zdrowia” powołanej do ratowania życia… to obrzydliwie egoistyczne i cyniczne! Tego oczekują; Ba! żądają - światli i nowocześni „europejczycy”…

Od tego już rzeczywiście tylko krok od „aborcji na życzenie” jako „usługi służby zdrowia” – bo dziecko gdy się urodzi nie będzie miało błękitnych oczu i włosów "odpowiedniego" koloru ...


Zrozumiałe jest, że sprawa dotyczy problemów bardzo delikatnych, absolutnie zapewne dla nikogo nie łatwych, więc nie powinno to być przedmiotem publicznego rozpatrywania czy oceny. Dlatego problemem jest państwo - które istnieje jedynie teoretycznie a w rzeczywistości go nie ma! Źródło tego problemu leży w naturze i tego się wyeliminować nie da, a konsekwencje powstają z winy państwa, niespełniania jego roli. Sprawę dałoby się doskonale i prosto ustalić, co by wyeliminowało przynajmniej niektóre dylematy prawne i problemy zajmujące wielu komentatorów.

Dlaczego państwo Tuska tego zrobić nie chce?