Każdy, przynajmniej w sensie prawnym a w sensie zdolności umysłowych –
no może prawie każdy – może dziś założyć jakieś stowarzyszenie,
fundację czy NGO zajmującą się promowaniem jakichś pomysłów, poglądów,
rozwiązań organizacyjnych lub wręcz ideologicznych, świadczeniem jakichś
usług typu „pomocowego” itp. Na przykład – Polsko Amerykańska Fundacja
Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego. Pluralizm światopoglądowy, wolność
polityczna – oznacza właśnie gwarancję takiego prawa. Nieliczne wyjątki
od tej zasady wolności ściśle określają ustawy i Konstytucja.
Czy to miałoby oznaczać – że skoro każdy może mówić lub pisać – to
każdy ma rację? Przede wszystkim – podlega to dowolnej ocenie odbiorcy.
Odbiorcy, słuchacze, obserwatorzy – albo przyjmują to co im zostało
przedstawione gdy mieli takie samo zdanie lub mieli inne lecz zmienili
je pod wpływem tego co im zostało przedstawione, albo też to odrzucają;
stwierdzają po prostu iż mają inne zdanie i pozostaną przy swoim, ale
nie odbierają autorom prawa do ich poglądu, albo też zaczynają aktywnie
zwalczać pogląd odmienny od swojego. Generalnie – wolność wymaga
przecież funkcjonowania rzeczywistej zasady uznawania prawa innych do
ich odmiennego zdania i dotyczy to nie tylko piszących ale i
czytających; nie tylko mówiących ale i słuchających. Interwencji
wymagają tylko przypadki niedemokratycznego narzucania, wymuszania,
szantażu czy terroru.
Odbiorca, słuchacz czy widz stykający się z cudzymi poglądami ma
prawo bezwzględnie oceniać głównie szczerość i autentyczność poglądów
czy intencji a nie ich „zawartość”. O zawartości – może po prostu
powiedzieć „zgadzam się” albo „bzdury” i z tego nic nie wynika. Nic
prócz jego indywidualnej oceny. Wyrażenie swojego zdania zawsze jest
przecież w jakiejś kontrze do zdania odmiennego co nie znaczy, iż
wyrażanie go nie ma przez to sensu. Z demokratyczną tolerancją powinny
spotykać się głównie autentyczne i rzeczywiste poglądy; pogardzamy
zazwyczaj ludźmi-chorągiewkami, koniunkturalizmem, cynikami starającymi
się tylko „skutecznie namieszać” w jakikolwiek sposób – jak ten fircyk i
pajac w tużurku i z muszką, żerujący na buntowniczości młodzieży i
„nagłym oświeceniu” obszczymurków po kolejnym piwku wyżebranym pod
sklepem.
Poglądy dzielą się więc na „godziwe”, gdy – niezależnie jakie są i
czego dotyczą są autentyczne, rzeczywiste i autoryzowane, oparte na
żywym, choćby i błędnym przekonaniu, oraz „niegodziwe” w przypadku
przeciwnym.
W zgodzie z tą zasadą – nieuczciwa prowokacyjna szuja nigdy nie będzie miała racji, cokolwiek by nie twierdziła.
Jednym z przejawów takiej niegodziwości jest uporczywe udawanie
niezrozumienia podstawowych definicji lub pojęć. Na przykład – pojęcia
„bezrobocie” – co jest tym bardziej irytujące im większym problemem to
bezrobocie się staje dla danego społeczeństwa lub dla jednostki.
prowadzi to do absurdalnych twierdzeń o „dobrowolnym bezrobociu” co jest
sprzeczne wewnętrznie a jedynie ma jątrzyć, prowokować, obrażać.
Ponadto należy do nich świadome przekręcanie intencji czyichś
stwierdzeń, nierzetelność w doborze cytatów i ich przytaczaniu itp.
Pojęcie „edukacja” użyte w nazwie fundacji ma przecież swoją wymowę i
zobowiązuje. Edukacja jest moim zdaniem zaprzeczeniem indoktrynacji,
agresji ideologicznej, bezwzględnie wymaga obiektywizmu i rzetelności
przekazu.
A jeśli jakaś organizacja stosuje indoktrynację ideologiczną, manipulację relacjami i cytatami
– to nazwijmy ją przynajmniej „po imieniu”.