MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

sobota, 26 kwietnia 2014

Ratunek niespełnionych profesorów – medialny lans na „żonę Jezusa”…


Była profesor religioznawstwa w Occidental College w Los Angeles, pracująca tam w latach 1984 – 1997 a następnie – do 2008 roku profesor Uniwersytetu Harwarda – Harward Divinity School w Cambridge – postanowiła widocznie jeszcze koniecznie „zaistnieć” w mediach i w życiu publicznym, robiąc sporo zamieszania w środowisku naukowym i w mediach.
Otóż we wrześniu 2012 roku nagle – występując z wykładem na Międzynarodowym Kongresie Studiów Koptyjskich – prof. Karen King zaprezentowała źródło pisane z IV wieku n.e. które nazwała poetycko „Ewangelią żony Jezusa”, jakoby sugerujące, że Jezus miał żonę.
Teoria taka nie jest zresztą czymś nowym, ale była ona dotychczas jedynie przedmiotem czczych spekulacji i to głównie gnostyków.

Skąd się takie pomysły biorą?
Sądzę, że po prostu z ułomności ludzkiej i z ich zapotrzebowania na sukces, na wiekopomne odkrycie naukowe które da im sławę i pieniądze… po prostu z nadmiaru ambicji, chciwości, próżności, ale i ze specyficznych uwarunkowań tworzonych przez „światek naukowy” – dla samego siebie, „zasad gry”. W gruncie rzeczy można by to uznać za tak bardzo ludzkie, że aż niewarte definitywnego potępiania, ale… pozostaje jeszcze sprawa rzetelności naukowej jako takiej, oraz przede wszystkim… przedmiotu tej sprawy, którym są podstawowe pryncypia wiary chrześcijańskiej. 

Jak wiadomo – nikt z filozofów nie zrobi kariery naukowej dopóki nie przedstawi nowatorskiej i kontrowersyjnej teorii naukowej, a skąd je brać w takiej ilości? Bo jedno jest tu charakterystyczne: chętnych do kariery i miejsca w encyklopediach jest dużo więcej niż teorii naukowych – nawet filozoficznych.
Otóż wyjściem z tej patowej sytuacji jest… rezygnacja z rzetelności naukowej. Po co się męczyć latami i badać coś, skoro można najpierw przyjąć wynik tego badania jako wystarczająco oryginalny i zaskakujący, by pozwolić mu „zaistnieć” w źródłach, konferencjach itp. a po ustaleniu wyniku – przygotować dopiero odpowiednią wiarygodną drogę dojścia do tego wyniku, jego uzasadnienie. Nauka zna bardzo wiele przypadków „fabrykowania” wyników badań tak by były dość atrakcyjne, oraz dowodów na ich słuszność, np. w badaniach archeologicznych.
Więc ja też tak zrobię…

W tym wypadku – o którym piszę – nie wiadomo jaka jest rzetelna prawda naukowa i wiele wskazuje na to, że nigdy się tego nie da ustalić.
Wspomniana prof. King zaprezentowała skrawek papirusu zapisanego pismem koptyjskim, rękopis którego datowanie określono na IV wiek n.e. i – którego fragmenty udało się jej odczytać.
Odnośnie źródła pochodzenia – stwierdziła iż… został on jej podarowany przez „anonimowego właściciela” kolekcjonera – celem zbadania i odczytania a został on przez niego nabyty „ze źródeł antykwarycznych”. Wygląda to bardzo niepoważnie, posiada znamiona jakiejś „romantycznej” historyjki dla gawiedzi, ale jedno jest pewne: papirus nie pochodzi z udokumentowanych, wiarygodnych naukowo wykopalisk.

Trzeba tu wspomnieć, że prof. Karen King jest specjalistką od wczesnego chrześcijaństwa i gnostycyzmu – co wyraźnie wpływa na jej zachowanie w tej sprawie; być może sama jest przekonaną gnostyczką i jej zainteresowania naukowe pokrywają się z prywatnymi przekonaniami. Gnostycy jak wiadomo odrzucają najważniejszą bo najbardziej „teologiczną” dla chrześcijan Ewangelię Jana, pozostałe Ewangelie „synoptyczne” przyjmują „w pewnej mierze” natomiast główne ich zainteresowanie wzbudzają rozmaite apokryfy w „stylu” tzw. „Ewangelii Marii Magdaleny” – której przypisuje się inną relację z Jezusem niż opartą na pokorze i miłości do Pana i Nauczyciela – jako Bożego Wysłannika. Moim zdaniem nagłe wyciągnięcie nieznanego skrawka papirusu z tekstem który się natychmiast ogłasza za „Ewangelię żony Jezusa” – jak najbardziej pasuje do gnostyckiego podejścia do tej sprawy, co niewątpliwie nie dodaje jej powagi.

Oczywiście sprawa ta stała się przedmiotem krytyki przedstawicieli świata nauki – przede wszystkim koptologów. Zaczęła się wielka dyskusja wśród badaczy na temat… autentyczności tego źródła. Niektórzy badacze już ogłosili iż papirus ten jest sfałszowany, że jest dość zgrabną repliką. Zarzucili też prof. King posługiwanie się mediami w celu tworzenia mitu w stylu „Kodu Leonarda Da Vinci” – i innych powieści fantastycznych Dana Browna. Zarzucono prof. King właśnie zamiar „zaistnienia” medialnie poprzez wywołanie sensacji na całym świecie i zwrócenia uwagi na swoją osobę – jako „odkrywcę” i jako autora powieści.

Ten niewielki fragment papirusu oderwany od większego oryginału ma wymiary ok. 8 na 4 cm i zawiera kilka linijek pisma starokoptyjskiego. Prof. King ogłosiła, iż odczytała z niego następujące fragmenty zdań:

„… Jezus rzekł do nich: moja żona….”

oraz

„… będzie mogła zostać moim uczniem…”

Badania naukowe tego przedmiotu są sprawą ekspertów i naukowców którzy niejeden papirus już wiedzieli i odczytali, badań chemicznych, porównawczych itp. więc są domeną światowych sław naukowych, ale stała się tu rzecz bardzo śmieszna i żenująca; media – nie wiadomo czy i do jakiego stopnia inspirowane przez „odkrywczynię” – orzekły, iż słowa „Jezus rzekł do nich: moja żona…” oznaczają, że Jezus… miał żonę.

Nie tylko dla naukowca, ale i dla każdego człowieka posiadającego jakiekolwiek wykształcenie – takie stwierdzenie byłoby kompromitacją logiki czy podstawowego nawet rozsądku w rozumowaniu, ale cóż: media rządzą się własną logiką, podobnie jak ci – którzy rządzą tymi mediami albo próbują je wykorzystywać dla swoich celów.
Prof. King wydaje się być zaangażowana w działalność feministyczną jako autorka „teologii feminizmu”, stąd być może próba włączenia kobiet w bezpośrednie otoczenie Jezusa wraz z uzyskaniem „dowodów” na to w źródłach.

Zakładając nawet, że papirus jest autentyczny i jest jakąś kopią wcześniejszych tekstów wykonaną w IV wieku oraz, że tekst został właściwie odczytany i przetłumaczony – jest to zbyt krótki fragment pozbawiony kontekstu, dlatego jakiekolwiek tak radykalne wnioski nie mogą być z niego wyciągane z zachowaniem powagi; jest nadinterpretacją spowodowaną na przykład taką potrzebą interpretacji funkcjonującą w jakimś środowisku zawodowym lub religijnym (lub jednocześnie zawodowo-religijnym, bo nie jest pewne że jest to zawsze możliwe do oddzielenia.

Chciałbym tu przypomnieć pewien fragment Ewangelii Łukasza (8, 19-21):

Gdy gromadził się wielki tłum i ludzie z jednego miasta po drugim przychodzili do niego, Jezus przemawiał do nich – korzystając z przypowieści. (…)


„Przybyła też do niego Matka wraz z Jego braćmi, ale z powodu tłumu nie mogli się z Nim spotkać. Powiadomili Go zatem: Twoja Matka i twoi bracia stoją na zewnątrz i chcą się z Tobą zobaczyć.
Wtedy On im odpowiedział: Moją Matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają Słowa Bożego i wypełniają je.
Gdyby ktoś w tym wypadku znał (mógł odczytać) jedynie ostatnie zdanie – mógłby twierdzić, że „Jezus nie miał rodziny, albo jej nie znał”, że mógł być „znajdą” albo sierotą itp. ale wiemy z Ewangelii iż takie wnioski byłyby niesłuszne, pochopne – bo dopiero cała ta wypowiedź nadaje konkretne znaczenie ostatniemu zdaniu, ukierunkowuje je. Skoro więc tak jest w tym przypadku (a podobnych przykładów można podać niezliczoną ilość), może tak być w sprawie „żony Jezusa”.

Otóż – ja także chciałbym zrobić karierę jako odkrywca, także chcę sławę i duże pieniądze, dlatego przedstawię teraz swoją wersję tekstu odczytanego przez prof. King, lecz – dłuższy fragment z tego samego papirusu (zanim został oddzielony od reszty tekstu).
Przedmiotowy papirus dotyczy podobnej do powyżej opisanej sytuacji, która się wydarzyła gdy w innym miejscu Jezus przemawiał do tłumu. Wiadomo iż małżeństwo dla Żyda było czymś oczywistym i naturalnym w jak najściślejszym znaczeniu tego słowa. Mężczyzna zazwyczaj żenił się w wieku około 18 lat lub nieco później, ale już bezżenny mężczyzna w wieku ponad 30 lat – był dla Żydów kimś co najmniej „podejrzanym”; bezżenność mężczyzny trzydziestoletniego była dla nich nienaturalna, nieakceptowana jako „wbrew naturze”. Jezus zaczynając swoją misję powierzoną mu przez Ojca miał lat około trzydziestu i nie miał żony, bo nie prowadził „osiadłego” życia rodzinnego. Był Synem Bożym spełniającym misję Chrystusa, zapowiadaną wieki wcześniej przez wielu proroków, jego „rodziną” byli dla niego wszyscy ludzie. Stale przemieszczał się pieszo lub na grzbiecie osła, przeprawiał się wielokrotnie łodzią przez Jezioro Genezaret, poruszał się wraz z Uczniami po dość dużym obszarze od Galilei przez Samarię, Judeę aż do Zajordania, a często towarzyszyły im też w Galilei niewiasty przez niego uzdrowione, wędrujące wraz z nimi i wspomagające ich swoim majątkiem, jak na przykład Zuzanna oraz Joanna, żona Chuzy – namiestnika dóbr Heroda – z której wypędził demony. Nawet z „ludzkiego” punktu widzenia – nie ma tu miejsca na życie rodzinne.

Oto więc ten papirus w dłuższym fragmencie, przeze mnie przetłumaczony:

________________________________________________________
„Gdy On przemawiał do tłumu, starsi ojcowie zapytali go: Panie, gorszysz nas, gdyż masz już ponad trzydzieści lat, twoją Matkę i braci znamy bo są wśród nas, jak też ich żony i dzieci widzimy, ale Ty – nie masz żony.

… Jezus rzekł do nich: moja żona
– to ci którzy słuchają przykazań Ojca mego i przyjmują je. Ja mam obowiązek wypełnienia tego wszystkiego co mi polecił Ojciec, który jest w Niebiesiech. Zaprawdę, powiadam wam: Ja przybyłem z Domu Ojca, królestwa jego gdzie się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą, ale wkrótce opuszczę was i powrócę do Ojca mego, a nikt kto nie wyszedł od Ojca – nie powróci do niego, tylko Syn. Dlatego żadna kobieta nie może być moją żoną, ale – wierząc we mnie i w moje słowa, chodząc za mną jak inni uczniowie moi – także i ona
będzie mogła zostać moim uczniem…”
_________________________________________________________

Przytoczyłem tu znany mi od dawna dużo obszerniejszy fragment tego tekstu koptyjskiego – którego cząstkę odkryła prof. King. To żadna sensacja. (*)

Czy wyróżnione kolorem niebieskim fragmenty muszą oznaczać, że „Jezus miał żonę”? Wyciąganie ze słów „moja żona” wniosku iż Jezus był żonaty – jest dla mnie po prostu dziecinne, nie przystoi żadnemu profesorowi. Przy braku kontekstu – jest to wniosek absolutnie „naciągany”, spełniający konkretne zapotrzebowanie.

Przedstawiona tu przeze mnie wersja jest dużo bardziej prawdopodobna przez analogię z innymi wydarzeniami Ewangelii, na przykład przytoczoną sceną odwiedzin Matki i braci Jezusa. Ten dłuższy fragment który podałem powyżej – umiejscawia teraz odkryty tekst w zrozumiałym dla nas kontekście. Prof. Karen King – będąca autorką wielu powieści literackich opartych na źródłach apokryficznych, takich jak tzw. „Ewangelia Marii Magdaleny” czy „Ewangelia Judasza” – uznawanych przez gnostyków, lecz odrzucanych przez kościół katolicki a także będąca autorką „Teologii feminizmu” – być może chciała w ten sposób wywołać zainteresowanie pewnymi teoriami i feminizmem, ale byłoby to nie do przyjęcia na gruncie naukowym; owszem – jako działania (byłego) pracownika nauki a dziś – prywatnej osoby, to niezłe działanie marketingowe i tylko tak chyba należy to traktować. Rzeczywistego chrześcijanina nie będzie to wprawiało w zaniepokojenie.
___________________________________________________
(*) Oczywiście to blef; „pełny tekst” tego zapisu został przeze mnie wymyślony, choć jest bardzo prawdopodobny, ale dowodzi on wielości kontekstów w których można przedstawić omawiany fragmencik a co za tym idzie – absolutnego braku uzasadnienia na medialny wniosek, że „Jezus miał żonę”. Wyjaśnia on odczytane fragmenty bez przyjmowania pochopnego twierdzenia, że Jezus był żonaty; twierdzenia na które brak potwierdzenia w tym jak i w innych znanych wiarygodnych tekstach.


O tej sprawie na stronie Harvard University;
https://youtu.be/vlmoILJmH4M