MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

piątek, 7 lutego 2014

Jezus z Betlejem – Miasta Dawidowego.

Jeśli Ewangelia jest dla nas autorytatywna, to sprawa samej istoty osoby Jezusa nie jest niczym niejasnym ani zagmatwanym; trudny do zrozumienia jest raczej związek Jezusa z Ojcem w sensie „współistnienia” o którym mówił sam Jezus do swoich uczniów – tak jak to nam przekazali Apostołowie – Ewangeliści, przede wszystkim Jan.
Najwięcej informacji przekazał nam na ten temat właśnie Jan – ten który jest szczególnie autorytatywny jako szczególnie umiłowany i zaufany uczeń Jezusa – wraz z Szymonem zwanym przez Jezusa – Kefas (po grecku Petrus) oraz swoim bratem – Jakubem stanowiący „ciało” nazwane przez Jezusa „Syn Gromu”. Jan był szczególnie związany z Panem i Nauczycielem; jak przekazuje to Ewangelia często siadywał przytulony do Jezusa jako „ten którego Jezus szczególnie miłował”, był też do końca – jako jedyny uczeń – pod krzyżem, gdzie Jezus powierzył mu opiekę nad swoją matką a matce – wskazał go jako „przybranego” syna – zamiast siebie.
Być może właśnie z powodu tej bliskości i uwagi jaką Jan darzył każde słowo Jezusa, przekazał on w swojej Dobrej Nowinie najwięcej informacji dotyczących wypowiedzi Jezusa, jego nauczania o Ojcu i o jego siedzibie; jego Ewangelia wyraźnie różni się od pozostałych relacji kanonicznych tzw. synoptycznych – nastawieniem nie tylko na opis zdarzeń, relację o czynach Nauczyciela, ale także w równej mierze na te jego słowa – kierowane do uczniów wybranych do tego by poznać „tajemnice Królestwa Bożego” – tłumaczące istotę Chrystusowej misji i jej źródła – woli Ojca i Jego polecenia.

Zapowiedź przyjścia Mesjasza – naznaczonego przez Boga odkupiciela pojawiała się w wielu wypowiedziach Proroków na setki lat przed Jezusem, dlatego Żydzi – znając pisma prorockie – oczekiwali ich wypełnienia, widząc w tym także i obiektywny miernik autentyczności czy też wiarygodności tego co widzą i słyszą; autentyczności i wiarygodności wynikającej z wcześniejszych zapowiedzi w Pismach. Wiele tekstów prorockich potwierdza istnienie Chrystusa wraz z Ojcem przed przyjściem do ludzi, musiał więc on istnieć w Domu Ojca w formie pozamaterialnej, duchowej – tak jak Bóg. Jezus jednoznacznie stwierdzał, że był w domu Ojca, następnie został wysłany do ludzi by wykonać misję powierzoną mu przez Ojca po czym ma powrócić do Domu Ojca jako swojej właściwej i oryginalnej siedziby (patrz – przypisy). Jednak Jezus powiedział także uczniom, że jego Ojciec – Bóg – jest duchem (Jana 4/24-26) i że to on; Jezus – jest Mesjaszem [Chrystusem]. Mówiąc „duch” mamy na myśli mało znaną nam niematerialną formę istnienia, w zasadzie nawet ponad-materialną, bo pozbawioną materialnych ograniczeń fizycznych, czasowych itp. Jeśli tak – to i jego siedziba czyli Królestwo Boże – nie jest materialne. Jeśli więc Jezus jako Chrystus był w domu Ojca skąd został wysłany do ludzi, musiał tam istnieć w formie duchowej; także i aby powrócić do Ojca musiał powrócić do swojej oryginalnej duchowej formy – opuszczając ciało ludzkie, czyli z ludzkiego punktu widzenia – umrzeć, co się stało po jego ukrzyżowaniu w miejscu zwanym Golgota (patrz:15).
Jezus potwierdził to też Poncjuszowi Piłatowi, mówiąc: moje królestwo nie jest z tego świata (Jan 18/36) a także Żydom w Jeruzalem (Jan 8/23).

Oryginalną formą istnienia Jezusa jako Chrystusa jest więc forma duchowa w duchowym (pozamaterialnym) królestwie jego Ojca, jak stwierdził sam Jezus – istniał on w takiej formie nawet jeszcze przez narodzeniem Abrahama (patrz: 11), także przed stworzeniem świata (patrz: 16). By wypełnić swoją misję – Chrystus przyszedł na świat rodząc się w Betlejem jako Jo-szua (po grecku - Jezus), Syn Marii, by wypełnić misję poleconą mu przez Ojca, po czym powrócił do domu Ojca.
Imię Jezus jest więc jakby imieniem „ziemskim” Chrystusa – Syna Bożego, lecz jest to ta sama osoba.
Bóg nie stworzył swojego syna jako człowieka, Jezusa urodzonego przez Marię w Betlejem; stworzył go o wiele wcześniej w swojej duchowej siedzibie, jako duchową osobę tego Chrystusa - Posłańca, którego zadaniem było przybrać materialne ciało poprzez narodzenie z Marii i wypełnić Bożą misję rozmawiając z ludźmi jako „jeden z nich” pod imieniem Jezus, lecz i nie przestając być doskonałym Synem Bożym pozostającym w ciągłym i trwałym związku z Ojcem.
Jezus wiele wyjaśniał swoim mało wierzącym i zadziwiająco mało pojętnym uczniom o tym, co mu polecił przekazać Ojciec, ustanowił nowe przymierze z Bogiem oparte o polecenia i przykazania jakie podał i wyjaśnił swoim uczniom by nauczali „wszystkie narody”, po czym powrócił w swojej duchowej postaci do Domu Ojca.
Pojęcie „wcielenia” oznacza nadanie ciała materialnego istocie z natury niematerialnej, duchowej. W tym sensie narodzenie Jezusa w Betlejem było „narodzeniem” tylko w sensie ludzkim, materialnym, tak jak każde narodzenie jest „powstaniem ciała materialnego” , ale jednocześnie było także i „wcieleniem” w sensie nadania ciała materialnego wcześniej istniejącej istocie duchowej, niematerialnej jaką był Chrystus – Syn Boży, pierwotnie „narodzony” przez Boga jeszcze przed stworzeniem materii.
Dlatego dziś czasem stosuje się imię Jezus Chrystus co nie jest przecież „imieniem i nazwiskiem” osoby a oznacza tożsamość osoby Jezusa z osobą Chrystusa, tyle że mówiąc Jezus mamy bardziej najczęściej na myśli jego formę „materialną” i „osobę fizyczną” a mówiąc Chrystus – jego oryginalną formę duchową i jego misję „odkupieńczą”. Mówi się czasem wręcz potocznie, że Jezus to imię a „Chrystus” – to funkcja, tak bardzo osoba Syna Bożego łączona jest z jej misją wśród ludzi.

Czasem określa się też Jezusa jako „słowo które stało się ciałem i mieszkało między nami” – jak to przedstawia piękna pieśń bożonarodzeniowa. Nie chodzi tu jednak bynajmniej o to, że Chrystus był jedynie słowem, czy też istniał jedynie w „planie”; zamierzeniu Bożym, w naszym ludzkim rozumieniu. W planie Bożym było jedynie to, że istniejąca i odwieczna w Domu Ojca osoba Chrystusa, jedynego Syna Bożego, ma się „wcielić” czyli urodzić w świecie materialnym jako Jezus – cudownie narodzony Syn Marii – będącej wówczas dziewicą, panną przyrzeczoną Józefowi – potomkowi Króla Dawida. Wydarzenie to było zapowiadane nawet na setki lat wcześniej przez Proroków – zanim się spełniło. Możliwe jest, że Jan pisząc o „Słowie” w pierwszych zdaniach swojej Ewangelii – miał na myśli „słowo” pism prorockich jako natchnionych przez Boga, będących w tym znaczeniu „Słowem Bożym” w sensie jak najbardziej dosłownym, zapowiadające Boży plan na wieki przed jego realizacją.

Cudowność tego narodzenia polegała na tym, że to Bóg będący stwórcą Chrystusa, był także Ojcem jego „wcielenia” materialnego – czyli syna Marii – Panny. Trudno by było inaczej, skoro chodzi o jedną i tę sama istotę, osobę umiłowanego i jednorodzonego Syna Bożego. „Słowem” o którym wspomina Jan rozpoczynając swoją Dobrą Nowinę – była tu więc zapowiedź istnienia Chrystusa w planie Bożym, podawanym wieki wcześniej natchnionymi przez Boga słowami przez Proroków (w szczególności Izajasza) a nie osoba odwiecznego duchowego Syna Bożego. Możliwe zresztą, że pomiędzy Bożym zamysłem a jego realizacją nie ma tak istotnej różnicy, jaką my znamy z naszego ludzkiego doświadczenia; w tym sensie Boże słowo, myśl czy „spojrzenie” może być wystarczającym powodem zaistnienia, czymś tożsamym ze znanym nam istnieniem.

Innym problemem jest tożsamość samego Jezusa i jego związek z Ojcem w czasie bezpośredniej działalności wśród ludzi; to oddzielne zagadnienie wymagające odrębnego omówienia.

Przypisy:
(1) Jana 3/11-13; Ręczę i zapewniam cię, że mówimy o tym, co wiemy, i świadczymy o tym, co widzieliśmy, ale naszego świadectwa nie przyjmujecie. Jeśli nie wierzycie w to, co wam mówiłem o ziemskich sprawach, to jak uwierzycie, gdy wam powiem o niebieskich? A nikt nie wstąpił do nieba i nie przebywał tam, jak tylko Ten, który zstąpił z nieba — Syn Człowieczy.
(2) Jana 3/31-34; Kto przychodzi z góry, jest ponad wszystkimi, kto pochodzi z ziemi, jest ziemski i mówi po ziemsku. Ten, który przychodzi z nieba, jest ponad wszystkimi, świadczy o tym, co widział i słyszał, lecz Jego świadectwa nikt nie przyjmuje. Kto przyjął Jego świadectwo, przypieczętował tym samym, że Bóg mówi prawdę. Ten bowiem, którego Bóg posłał, wypowiada Słowa Boga; gdyż [Bóg] daje Ducha bez miary.
(3) Jana 4/23-24; Lecz nadchodzi godzina i teraz [już] jest, gdy prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; Ojciec bowiem takich [właśnie] czcicieli sobie szuka. Bóg jest duchem, a ci, którzy Go czczą, winni to czynić w duchu i w prawdzie.
(4) Jana 5/19-20; W odpowiedzi na te zarzuty Jezus stwierdził: Ręczę i zapewniam was, Syn sam od siebie nie mógłby nic czynić, gdyby nie widział, że czyni to Ojciec; cokolwiek bowiem On czyni, to i Syn czyni podobnie. Bo Ojciec miłuje Syna i ukazuje Mu wszystko, co sam czyni, i — dla zadziwienia was — ukaże Mu dzieła jeszcze większe niż te.
(5) Jana 6/37-38; Wszystko, co Mi daje Ojciec, przyjdzie do Mnie, a tego, który do Mnie przychodzi, z pewnością nie odrzucę; zstąpiłem bowiem z nieba, nie aby czynić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał.
(6) Jana 6/49-51; Wasi ojcowie jedli na pustyni mannę — i poumierali; ten chleb z nieba zstępuje, aby każdy, kto z Niego spożyje — nie umarł. Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli ktoś spożyje z tego chleba, żyć będzie na wieki; a chlebem, który Ja dam, jest moje ciało — za życie świata.
(7) Jana 6/61-63; Jezus natomiast, świadom w swoim wnętrzu, że Jego uczniowie szemrzą z tego powodu, powiedział do nich: Czy to was zraża? [Co] więc, jeśli zobaczycie Syna Człowieczego wstępującego tam, gdzie był wcześniej? Duch ożywia, ciało nic nie pomaga; słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem.
(8) Jana 7/28-29; Jezus więc ucząc w świątyni zawołał: Znacie Mnie i wiecie, skąd jestem, a jednak nie przyszedłem od siebie samego, lecz wiarygodny jest Ten, który Mnie posłał, a którego wy nie znacie. Ja Go znam, ponieważ od Niego jestem i On Mnie posłał.
(9) Jana 7/32-34; Faryzeusze usłyszeli, że tłum tak o Nim rozpowiada, stąd arcykapłani i faryzeusze posłali strażników, aby Go schwytali. Wówczas Jezus powiedział: Jeszcze przez krótki czas jestem z wami, a [potem] odchodzę do Tego, który Mnie posłał. Będziecie Mnie szukać, lecz Mnie nie znajdziecie, a gdzie Ja jestem, wy przyjść nie zdołacie.
(10) Jana 8/21-27; Ponownie zatem skierował do nich słowa: Ja odchodzę; będziecie Mnie szukać i poumieracie w swoim grzechu — dokąd Ja odchodzę, wy nie zdołacie przyjść. Żydzi zaczęli się więc zastanawiać: Czyżby chciał odebrać sobie życie, że mówi: Dokąd Ja odchodzę, wy nie zdołacie przyjść? A On ciągnął dalej: Wy jesteście z niskości, Ja zaś z wysoka; wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam więc, że poumieracie w swoich grzechach. Jeśli bowiem nie uwierzycie, że Ja jestem, to umrzecie w swoich grzechach. Pytali Go zatem: Kim Ty jesteś? Jezus im na to: Przede wszystkim tym, za kogo się podaję. Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia, lecz Ten, który Mnie posłał, jest prawdziwy, a Ja to, co usłyszałem od Niego, mówię wobec świata. Nie zrozumieli [jednak], że im mówił o Ojcu.
(11) Jana 6/56-58; Abraham, wasz ojciec, był bardzo szczęśliwy, że zobaczy mój dzień; zobaczył też — i ucieszył się. Żydzi powiedzieli więc do Niego: Nie masz jeszcze pięćdziesięciu lat, a widziałeś Abrahama? Wówczas Jezus odpowiedział: Ręczę i zapewniam was, zanim powstał Abraham, Ja jestem.
(12) Jana 12/48-50; Kto Mnie odrzuca i nie przyjmuje moich słów, ma swego sędziego: Słowo, które wygłosiłem — ono sądzić go będzie w dniu ostatecznym; gdyż Ja nie powiedziałem [nic] sam od siebie, ale Ojciec, który Mnie posłał, On mi dał polecenie, co mam powiedzieć i co głosić.
(13) Jana 13/2-5; Dlatego w czasie wieczerzy, gdy już diabeł zasiał w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, [myśl] o wydaniu Go, świadom, że Ojciec powierzył wszystko w Jego ręce, oraz że od Boga wyszedł i do Boga odchodzi, wstał od wieczerzy, złożył szaty, wziął płócienny ręcznik i przepasał się [nim]. Następnie nalał do miednicy wody, zaczął myć nogi uczniów i wycierać [je] ręcznikiem, którym był przepasany.
(14) Jana 16/5-7; Teraz jednak odchodzę do Tego, który Mnie posłał, i nikt z was nie pyta Mnie: Dokąd idziesz?
(15) Jana 16/28-30; Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znów opuszczam świat i idę do Ojca. Wtedy Jego uczniowie powiedzieli: Oto teraz mówisz wyraźnie i nie opowiadasz żadnej przypowieści. Teraz wiemy, że wiesz wszystko i nie potrzebujesz, aby Cię ktoś pytał; dlatego wierzymy, że wyszedłeś od Boga.
(16) Jana 17/4-5; Ja Ciebie uwielbiłem na ziemi [przez to], że wypełniłem dzieło, które mi powierzyłeś do wykonania; a teraz Ty, Ojcze, uwielbij Mnie u siebie samego tą chwałą, którą miałem u Ciebie, zanim zaistniał świat.