Jesteś piękna w mych marzeniach,
Gdy we śnie, wyzbyty wstydu
W zakochaniu myślą pieszczę
Każdy skrawek twego ciała.
Gdy we śnie, wyzbyty wstydu
W zakochaniu myślą pieszczę
Każdy skrawek twego ciała.
Gdy we śnie – wyzbyty strachu
Całkiem szczerze jestem sobą,
Mogę dać całego siebie
Bez obawy zniewolenia,
Bez przeczucia fałszu, zdrady,
Feministycznego kłamstwa,
Zakłamania głupiej pozy,
Kołtuńskiego obyczaju.
Prawdę mówią – pocałunki.
Błyszcza prawdą oczy twoje,
Że jesteśmy tylko dwoje –
Od początku… i bez końca,
Lecz niestety: tylko we śnie;
Bo na jawie: panie…, pani…
Doświadczenia ostrzegają.
Zwyciężają – konwenanse.
Górę bierze złe wspomnienie.
Dawny ból, choć zaleczony.
Już niestety brak nadziei
Że to może być tak piękne.
Więc… cierpliwie czekam nocy,
Sny oddając szczęściu memu.
Piękne jest – co się nie stało.
… Może właśnie – dzięki temu?
Paweł Antoni Baranowski