MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

czwartek, 28 marca 2013

Odejście Papieża Benedykta XVI: Czy sługa może „abdykować”…?


Z punktu widzenia wiary – to Jezus, jak opisuje to ewangelista Mateusz – uczynił z Szymona niejako „fundament” zboru chrześcijan. Interesujące jest, że tylko Mateusz napisał słowa, które stanowią dziś argument na uzasadnianie tezy o powołaniu niejako Piotra na papieża przez samego Jezusa.
Mam na myśli scenę ewangeliczną, gdy Jezus pytał uczniów, za kogo go uważają ludzie, te tłumy słuchających go i idących za nim uczniów – gdziekolwiek się pojawił publicznie.
Przytoczę tu ten piękny fragment Ewangelii Mateusza:

Gdy zaś Jezus przyszedł w okolice Cezarei Filipowej, zaczął pytać swoich uczniów: Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? Odpowiedzieli Mu: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza lub za jednego z proroków.
Wówczas zapytał: A wy za kogo Mnie uważacie? Wtedy Szymon powiedział: Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego. A Jezus w odpowiedzi zwrócił się do niego: Szczęśliwy jesteś Szymonie, synu Jony, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz mój Ojciec, który jest w niebie. A ja ci mówię: ty jesteś Kamieniem [po aramejsku – kefas, po grecku – petrus], a na tej opoce zbuduję mój Kościół i bramy hadesu nie przemogą go. Dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w Niebiosach, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w Niebiosach.

Następnie stanowczo nakazał uczniom, aby nikomu nie mówili, że On jest Chrystusem.

Przyjmuje się tę scenę jako oznaczającą powołania Piotra na przywódcę przyszłego kościoła, czyli de facto na Papieża. Trzeba zaznaczyć, że jedynie w przekazie Mateusza można znaleźć te słowa; Marek, Łukasz ani Jan nie przedstawili tego w taki sposób, ograniczając się do świadectwa Piotra, iż Jezusa uważa za zapowiadanego przez proroków i oczekiwanego Chrystusa [Mesjasza], lecz bez odpowiedzi Jezusa następującej po tym. Naukowcy nie są dziś, ani nigdy nie byli i już chyba nie będą – zgodni co do czasu powstania poszczególnych wersji Ewangelii; jedni uważają właśnie wersję Mateusza za najstarszą i powstałą jeszcze za życia Piotra – co by ją bardzo uwiarygodniało, inni za najstarszą uznają wersję Marka a datę jej powstania na rok po śmierci Piotra, ewangelia Mateuszowa byłaby wtedy drugą w chronologii, spisaną około roku 80. Ma to znaczenie o tyle, że dziś ustalił się powszechny pogląd, że im starsze źródło, im bliższe czasowo opisywanym wydarzeniom – tym jest uznawane za bardziej wiarygodne.
Nie bez związku z tym jest także i inna scena; – ukazanie się Jezusa po jego zmartwychwstaniu Szymonowi, Tomaszowi, Janowi i Jakubowi (synom Zebedeusza), Natanaelowi z Kany Galilejskiej i dwóm innym, których opisujący to potem Jan (jeden z synów Zebedeusza) nie wymienił z imion [uważa się, że to najprawdopodobniej byli Andrzej [brat Szymona] i Filip).

W szczególności chodzi tu o rozmowę Jezusa z Szymonem w której upoważnia On Szymona czyli Piotra do pełnienia roli pasterza, czyli opiekuna i przywódcy innych, tych którzy uwierzyli w Jezusa:
Przytoczę także i ten fragment Ewangelii Jana, bo przytaczania pięknych słów Ewangelii nigdy dość:

Potem znów ukazał się Jezus uczniom nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się tak: Byli razem: Szymon Piotr, Tomasz zwany Bliźniakiem, Natanael z Kany Galilejskiej, [synowie] Zebedeusza i dwaj inni spośród Jego uczniów. Szymon Piotr powiedział: Idę łowić ryby. A oni mu na to: Pójdziemy i my z tobą. Wyszli więc, wsiedli do łodzi, lecz tej nocy nic nie złowili.
A gdy nastał wczesny ranek, Jezus stanął na brzegu; jednakże uczniowie nie rozpoznali, że to jest Jezus. Wtem Jezus zwrócił się do nich:
Chłopcy! Nie macie jakiejś ryby na chleb? Odpowiedzieli Mu: Nie. Wówczas On im powiedział: Zarzućcie sieć z prawej strony łodzi, a znajdziecie. Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej już wyciągnąć. Wtedy ten uczeń, którego Jezus miłował [czyli Jan], powiedział do Piotra: To jest Pan! Gdy więc Szymon Piotr usłyszał, że to jest Pan, przepasał się narzutą — był bowiem nagi — i rzucił się w morze; natomiast pozostali uczniowie przypłynęli łódką, ciągnąc sieć z rybami, byli bowiem niedaleko od brzegu, około dwustu łokci. A gdy wyszli na ląd, zobaczyli rozniecone ognisko wraz z ułożoną [na nim] rybą oraz chleb. Jezus zwrócił się do nich: Przynieście [kilka] ryb, które teraz złowiliście. Podszedł więc Szymon Piotr i wyciągnął na ląd sieć pełną wielkich ryb, [których było] sto pięćdziesiąt trzy; a choć tak wiele ich było, sieć się nie porwała. Jezus zaprosił: Chodźcie na śniadanie. A żaden z uczniów nie odważył się Go zapytać: Kim Ty jesteś? Byli bowiem przekonani, że to Pan. Tymczasem Jezus podszedł, wziął chleb i dał im — podobnie i rybę. To już trzeci raz ukazał się Jezus uczniom [jako] wzbudzony z martwych. Gdy więc zjedli śniadanie, Jezus zapytał Szymona Piotra: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie bardziej niż ci? Odpowiedział: Tak, Panie! Ty wiesz, że Cię kocham. [Pan] na to: Dbaj o moje jagnięta. Lecz zapytał go znów, po raz drugi: Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie? Odpowiedział: Tak, Panie! Ty wiesz, że Cię kocham. [Pan] na to: Paś moje owce. [W końcu] zapytał go po raz trzeci: Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?
Piotr zasmucił się, że go [Pan] zapytał po raz trzeci: Czy kochasz Mnie? I odpowiedział: Panie! Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham. Jezus na to: Dbaj o moje owce. Ręczę i zapewniam cię: Gdy byłeś młodszy, sam się przepasywałeś i chodziłeś, dokąd chciałeś; lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz swoje ręce, a kto inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz. (…)”

Opisał to jedynie właśnie Jan jako bezpośredni świadek i uczestnik tego zdarzenia; mamy tu więc element przekazania Piotrowi pieczy nad wszystkimi wierzącymi w Jezusa, co ma niejako związek z funkcją pełnioną przez jego następców w Rzymie.



Pozycja i funkcja Papieża opiera się na założeniu sukcesji uczniów wywodzącej się od Piotra Apostoła, oraz na wierze w Bożą ingerencję w wybór osoby mającej sprawować przywództwo. To Bóg przecież wskazuje tego spośród kardynałów, który najlepiej jest zdolny wypełnić zadania Papieża. Taka przynajmniej jest wykładnia religijna dotycząca tego, co jest wynikiem Konklawe. Powołanie na Papieża jest więc kolejnym wybraniem przez Jezusa – podobnie jak to opisał Ewangelista Jan i Mateusz w cytowanych wyżej fragmentach.
Papież jest sługą Boga, ale i sługą wierzących, tak jak pasterz jest opiekunem stada. Jest sługą na polecenie Jezusa. Czy sługa może abdykować? Władca jedynie może abdykować, lecz Jezus nauczał przecież: kto z was chce między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy – niech będzie sługą waszym.(…) Ktokolwiek będzie się wywyższał, zostanie poniżony a kto będzie się poniżał – będzie wywyższony.
Trzeba tu wspomnieć także słynną scenę bezprzykładnego uniżenia się Jezusa do roli najniższego sługi – uniżenia się Pana i Nauczyciela wobec uczniów poprzez umywanie im nóg podczas Ostatniej Wieczerzy, po czym nakazał im naśladownictwo takiej postawy : „Albowiem dałem wam przykład, byście i wy czynili, jak ja wam uczyniłem. Zaprawdę powiadam wam: sługa nie jest większy nad pana swego ani poseł nie jest większy nad tego, który go posłał. Jeśli to wiecie, błogosławieni jesteście, gdy zgodnie z tym postępować będziecie”.
Ten przykład Pana i Nauczyciela – dotyczy przecież pokory, postawy wzajemnego służenia wynikającej z miłości wzajemnej – a nie konkretnej czynności mycia nóg, które miało jedynie być spektakularnym wynikiem tej przyjętej postawy. Umywanie nóg się w sposób niejako teatralny naśladuje, ale postawy służenia – już nie… Przez wieki z papieży robiono bałwany, noszone w lektykach i ubierane w złoto i klejnoty…

Czy opiekun słabszych, mniej zaawansowanych w wierze, wskazany i powołany przez Jezusa może powiedzieć: nie, przepraszam, ale ja już dziękuję, ja nie chcę, ja nie dam rady, szukajcie sobie kogoś innego…?
Z drugiej strony – wiek człowieka i jego skutki fizyczne – ma swoje prawa, od pewnego momentu mamy do czynienia z fikcją władzy i odpowiedzialności – formalnie obciążającej osobę Papieża a w rzeczywistości sprawowanej przez innych – poza jego kontrolą i wiedzą. Czy tego obawiał się Papież Benedykt XVI?
Może słowa Jezusa wypowiedziane do Piotra w cytowanym powyżej fragmencie – przed tym właśnie przestrzegają: „… Gdy byłeś młodszy, sam się przepasywałeś i chodziłeś, dokąd chciałeś; lecz gdy się zestarzejesz, wyciągniesz swoje ręce, a kto inny cię przepasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz…”

Jeśli taka miałaby być rzeczywista przyczyna odejścia Benedykta XVI – motywowanego odpowiedzialnością za bezpieczeństwo wszystkich „owiec Jezusowych” – można to pomimo wielu zastrzeżeń uznać – w wymiarze ludzkim – za usprawiedliwione.
W obliczu ogromnego kryzysu kościoła, ogromnego wypaczenia i odejścia w praktyce od wielu nauk Jezusa, trzeba też pamiętać o swojej własnej, osobistej odpowiedzialności i swoim osobistym rozliczeniu z Bogiem; jeśli nie da się przeciwdziałać złu, jeśli owce przestają słuchać głosu pasterza, jeśli pomocnicy rozpraszają stada zamiast je skupiać, sprowadzają na fałszywe drogi ku przepaści zamiast do owczarni – może trzeba powiedzieć: czyńcie jeśli musicie to co czynicie – na własną odpowiedzialność i nie ukrywajcie się za moimi plecami i moją odpowiedzialnością.
Możliwe też, że kościół w wyniku przemian minionych 30 lat stał się po prostu nieodwołalnie skazany na marginalizację z powodu wypaczenia, dlatego urząd Papieża i człowiek go sprawujący – nie ma już większego znaczenia, nie zapobiegnie powszechnej laicyzacji.