MOTTO:


PAWEŁ ANTONI BARANOWSKI - BLOGWitam Cię mój szanowny czytelniku i szanowna czytelniczko. Dziękuję Ci za zainteresowanie. Na wstępie jednak wyjaśnijmy to sobie: celem pisania mojego blogu jest - wyrazić to, co ja chcę przekazać i to wyłącznie w taki sposób - w jaki ja chcę to zrobić. To nadaje sens publikowaniu indywidualnych blogów. Mój blog jest dla odwiedzających jak biblioteka publiczna: czytać książki można, jeśli ktoś lubi i chce, ale pisać w tych książkach - nie należy. Nie jestem informatorem moich czytelników a mój blog nie jest czasopismem.

piątek, 20 stycznia 2012

Na gwoździku…

Zaskoczony - to poczułem się tylko raz; pierwszy raz, kiedy młodziutka i piękna dziewczyna chciała ustąpić mi miejsca siedzącego w tramwaju... już kilka lat temu. Chciała dobrze. Tak ją uczyli w szkole...

Czas upływa, to zrozumiałe. Ja jednak tego nie odczuwam - tak naprawdę, tak na poważnie, tak osobiście. Domyślam się już niejako "o co chodzi", ale jednocześnie bawi mnie ta sytuacja, będąca jakby poza mną, a tak naprawdę - prawdopodobnie jeszcze przede mną...
Czuję się zawsze taki sam, od kiedy odebrałem swój pierwszy Dowód Osobisty w Wydziale Dowodów Tożsamości Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej...

Wczoraj kupiłem sobie niezłą koszulę na wyprzedaży w Carrefour, za 10 złotych - ale naprawdę fajna. W kolorach niebiesko białych, w paski, trochę na pozór piżamo-podobna, ale tylko na pozór. To koszulka weekendowa, bardzo fajna na upały, z krótkim rękawem i krytym zapięciem na guziki. Wisiała na stoisku męskim, na plastikowym wieszaczku...
Sprawdziłem "sklepowym" centymetrem krawieckim, że będzie dobra i zapakowałem do koszyka oczywiście wraz z tymże wieszaczkiem i z... pewnymi wątpliwościami go dotyczącymi.
Chyba jednak on nie należy "do kompletu"... Cóż, zwyczajny kawałek plastiku, ale użyteczny; w domowej szafie wieszaczków przecież nigdy dość.

Przy kasie - młoda i sympatyczna dziewczyna, nowo-zatrudniona przez Agencję Pracy Tymczasowej... sympatyczna bo nowa - pomyślałem dochodząc do kasy, i ciekaw będąc - czy zabierze mi ten wieszak. Wiadomo przecież, że przeważnie zabierają...
I faktycznie: po zeskanowaniu ceny, kasjerka wieszaczek mi zabiera... Pytam więc: czy musi Pani rzeczywiście zabierać mi ten wieszaczek? Tak się cieszyłem, że będę miał na czym powiesić tę nową koszulę...
Dziewczyna strapiła się bardzo... tak autentycznie, przyjaźnie i poważnie - jak to potrafią tylko sympatyczne, młode dziewczyny:
- no wie Pan; ja muszę, bo tu jest logo Carrefour nadrukowane na tym wieszaku... wie Pan, mi tam nie zależy ale... boję się, bo tu wszystkie kamery dużo bardziej mnie pilnują niż Pana...
Była autentycznie zatroskana, bardzo miłe to było, sympatyczne, a najważniejsze - że była po mojej stronie. Dlatego szybko - chcąc ją uspokoić - mówię:

- to trudno, nic nie szkodzi; to sobie ją powieszę… na gwoździku…

Jak miło i sympatycznie jest czasem   p o z o w a ć   na staruszka.